Rozdział 226

1.2K 41 0
                                    

Susan splatała włosy do snu w Pokoju Wspólnym Puchonów i patrzyła spod rzęs na Erniego. Ostatnimi czasy był zdystansowany i jakby obcy. Śmierć Zachariasza mocno się na nim odbiła. Pochyliła się, cmoknęła go w policzek i w odpowiedzi dostała wymuszony uśmiech.

- Ernie…

- Nie, Susan. Nie chcę o tym rozmawiać i mówię ci to po raz tysięczny. Robisz się
irytująca, wiesz?

Poczuła się urażona, ale nic nie powiedziała. Susan nie lubiła mówić, wolała słuchać,
ale zwykle gadatliwy Ernie milczał i to ją martwiło. Gdy nie milczał, było jeszcze gorzej, bo albo krzyczał, albo był opryskliwy, jak przed chwilą. Przypominał jej kotkę, którą miała w domu. Sissi po utracie swoich kociaków całymi dniami siedziała przy kominku i wpatrywała się tępo w jeden punkt. Pociągnęła go za rękaw.

- Chodź… Położymy się spać, bo jutro…

- Idź jak chcesz. Dobranoc.

- Dobranoc.

Pochyliła się, by go pocałować, ale nie oddał pocałunku. Tak było od dwóch miesięcy.
Nie robił niczego poza wpatrywaniem się w jakiś pergamin – przypuszczała, że to jeden
z wielu listów, które wymieniał z Zachariaszem. Położyła się do łóżka i uśmiechnęła widząc, że Hanny nie ma. I prawdopodobnie nie będzie, znając swoją przyjaciółkę i jej chłopaka. Fajnie miała… Ernie chyba już jej nie kochał. Chyba nie był zdolny do żadnych uczuć poza smutkiem i nienawiścią, co bardzo ją martwiło. Jednak najbardziej dołujące było to, że Susan nie czuła już pociągu do Erniego, a coraz częściej spoglądała w kierunku Seamusa Finnigana, który kilka razy z nią flirtował. Było to smutne i przykre, że nie każdy związek miał mieć swoje „i żyli długo, i szczęśliwie”…

__________________________________

Autorka:mroczna88

Szach Mat! cz. 2 by mroczna88Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz