- mogłabyś w końcu wyjść z domu – Rzuciła Olivia, a Gabriel i Lily podzielali jej zdanie. Było sobotnie popołudnie, a pogoda zaczęła sprzyjać szybko mijającym marcowym dniom. Od prawie tygodnia dwójka przyjaciół wydzwaniała do mnie jedynie w celu spotkania się, ale im bliżej końca roku tym więcej stresu pochłaniało moje życie. Zdawali sobie z tego sprawę doskonale. Próbowali każdego poranka jak i wieczoru, a mój każdy kolejny dzień wyglądał identycznie od poprzedniego. Poranne wstawanie, szybka kąpiel, a później siedzenie przy książkach i jakieś trzy kawy. Czas leciał nieubłaganie, więc uznałam, że bez sensu jest go marnować.
- Uczyłaś się cały tydzień, a przez te dwa miesiące będziesz geniuszem z algebry- odrzekła Lily. Cała trójka łącznie ze mną wiedziała, że to jedyne z czym nigdy się nie polubię.
– Mogłabyś chociaż jeden wieczór poświęcić dla przyjaciół, bo jeszcze uznamy, że zostałaś tajną agentką, ale o niczym nam nie powiedziałaś. – palnął Gabriel. W tym samym momencie brunetka uderzyła go w ramię i roześmiała się. – No co? To nie jest prawdopodobne? – Dodał chłopak trzymając się za miejsce, w które oberwał. Lily wraz z Olivią spojrzały się na niego z litością w oczach. – Okej, nie to nie, ja dalej będę w to wierzył. – Oburzył się i skrzyżował ręce na klatce jakby ten gest uraził jego ego.
- Wiecie jak wygląda sytuacja. Muszę dobrze napisać najbliższe testy. Mogę sprawdzić najbliższy wolny termin w kalendarzu. Czekajcie. – Złapałam za notes i przewinęłam kilka stron dalej by odnaleźć ostatni wpis o egzaminie. – Znalazłam! Mogę was wpisać tak na początku czerwca, pasuje? – Mina wszystkich nagle zrzedła słysząc te słowa, a atmosfera stała się napięta. Dodatkowo nie sądziłam iż zdawali sobie sprawę z tego, że ja nie żartowałam.
- Nie mam siły na ciebie! Jak śmiesz jeszcze nazywać się moją przyjaciółka! – Wykrzyczał w złości chłopak, który praktycznie powstrzymywał się od śmiechu. Teatralnie odwrócił się i pociągnął za sobą brunetkę do wyjścia tak, że nie zdążyła ona dodać nic więcej. Nim się obejrzałam Olivii również już tam nie było, a ja w spokoju mogłam wrócić do swoich zajęć wyczekując aż udawana obraza Gabriela przejdzie. Chłopak był zbyt przewidywalny. Oznaczało to wieczorny telefon z prośbami i przeprosinami, a póżniej ponowne obrażanie mnie za niechęć do wyjścia. Z jednej strony nie myliłam się, ale z drugiej byłam w niemałych kłopotach. Nastał wczesny wieczór, a ja znalazłam chwilę odpoczynku by w powyciąganych ciuchach ułożyć się na łóżku. Drzwi od mojego pokoju z hukiem zostały otwarte, a w nich stanęła uśmiechnięta brunetka. Nie wyglądała jakby moja poranna odmowa cokolwiek jej dała, a wręcz zmotywowała ją do wyciągnięcia mnie.
- Cudownie! Uwolniłaś się od biurka na moment to zrobisz to także na cały wieczór. – Urwany pisk z jej ust pokazywał ukrytą w środku małą dziewczynkę, która cieszy się, bo dostała lizaka.
- Nie pisze się na to niezależnie od pory dnia.
- Jesteś tego pewna? – Cwaniacki uśmiech wszedł na jej twarzy jakby wymyśliła zły plan. Nie pozwoliła mi odpowiedzieć, bo nim się obejrzałam wskoczyła na łóżko i użyła najgorszego możliwego chwytu. Śmiałam się cholernie mocno, gdy zaczęła mnie łaskotać. Wiedziała, że temu już nie ulegnę. – I co nadal nie planujesz nigdzie z nami wyjść? – Chciałam odpowiedzieć, ale śmiech powodował wstrzymanie oddechu i odebranie mowy. Po chwili poluzowała nacisk na moje ciało, a mi udało się cokolwiek powiedzieć.
- Czy jeśli zgodzę się na twoją propozycję, przestaniesz? – ze łzami w oczach dopytałam licząc, że odpowie pozytywnie, a ta sytuacja się zakończy. Pokiwali głową znacząco co spowodowało zgodzenie się na wyjście.
- To był szantaż. – zaprotestowałam machając rękoma. Nie chciałam nigdzie dzisiaj iść, a to psuje mi plany.
- to było tylko skuteczne przekonaniu. Poza tym już się zgodziłaś. – zadowolona z siebie Lily zebrała się z łóżka i stanęła przede mną aby również mnie z niego ściągnąć. – Czas zrobić coś z tym. – wskazała palcem na moją poszarzałą twarz. Po chwilowym zastanowieniu wyrwała się z letargu i zaczęła swoją robotę. Niecałe półgodziny później skończyła makijaż i pozwoliła przejrzeć mi się w lusterku. Przyznaję jest w tym dobra. Moja twarzy wyglądała promienniej niż wtedy, oczy były podkreślone czarnym tuszem, a usta pomalowane jasnobrązową pomadką. Wpatrywałam się tak dłuższą chwilę, a nastolatka zdążyła w tym momencie dorwać się do mojej szafy wywalając z niej całą zawartość. Tak naprawdę nie wiedziałam jeszcze gdzie się wybieramy, ale chyba nie chciałam o to pytać. Zdałam się tego wieczoru na brunetkę co nie mogło się dobrze skończyć.
CZYTASZ
Darkness
RomanceOd dawien dawna w bajkach utrwalano, że miłość nie ważne jak okrutna zawsze powinna posiadać pozytywne zakończenie. W prawdziwym życiu odchodzi się od ideałów, bo niektórzy ludzie nie są sobie przeznaczeni, a los nie każdemu pisze szczęśliwe zakończ...