Hejka kochani!
Mam nadzieję, że rozdział się wam spodoba.
Mile widziane gwiazdki ☆ i komentarze 💬
Życzę miłego czytania!***
Wyszłam właśnie ze szkoły i zmierzałam w kierunku wyjścia z placówki, gdy nagle ktoś pociągnął mnie za ramię, przez co gwałtownie się odwróciłam i spotkałam się wzrokiem z niebieskimi tęczówkami. O nie, to ten debil, kretyn oraz idiota, Martin. Jak ja go nienawidzę.
Martin to wysoki brunet, którego włosy zawsze są w nieładzie artystycznym, lekko zbudowany, zawsze z uśmiechem na twarzy, który mnie denerwuje. Jest pozytywnym i raczej spokojnym człowiekiem, jednak, gdy ktoś go zdenerwuje to potrafi przyfasolić i to konkretnie. Kiedyś, jakiś typ na imprezie się do mnie przystawiał i próbował zaciągnąć do pokoju. Nie chciałam, ale on był za bardzo nachalny. Na szczęście brunet był w pobliżu i wyciągnął mnie z ramion mojego "oprawcy", rozwalając mu twarz. Strasznie go wtedy pobił, ale to dobrze, zasłużył sobie.
Może się wam wydawać, że to dziwne, ale nawet jak się nienawidzimy to stajemy w swojej obronie. Już nie raz były takie sytuacje, że obydwoje stawaliśmy w swojej obronie przy rodzicach lub przy nauczycielach.
Słyszałam raz od mamy, że pani Sofia (mama Martina) mówiła mu zawsze, że jakby coś się działo zawsze ma stawać w mojej obronie. Nie ważne jest to, że jesteśmy wrogami. Martin został wychowany przez panią Sofie wspaniale. Zawsze miał mówione, że jeśli widzi, że ktoś podnosi rękę na kobietę, to ma zareagować.
Kiedyś mama chłopaka była bita przez swojego męża. On był wtedy mały, więc nic nie mógł zrobić, jednak dużo widział. Pamiętam nie raz jak pani Sofia przychodziła do nas do domu z Martinem, aby poprosić o nocleg, gdy jej mąż szalał. Nie raz moja mama opatrywała jej rany. Od tej pory chłopak brzydzi się przemocą, jednak, gdy jest jakaś kryzysowa sytuacja, to może komuś przywalić.
- Idioto wystraszyłeś mnie - powiedziałam, przykładając dłoń w miejscu, gdzie leży serce i wyrywając rękę z jego uścisku. Ten tylko się ze mnie zaśmiał, przez co spiorunowałam go wzrokiem. - Czego chcesz?
- Mam plan - powiedział, a ja przewróciłam oczami na te słowa.
- Twoje plany zawsze się źle kończą - mruknęłam, przez co teraz on spiorunował mnie wzrokiem, a ja prychnęłam pod nosem.
- Ten plan się uda, ale potrzebuje ciebie, żeby go zrealizować.
- Aha, nagle jestem ci potrzebna? Weź spadaj - powiedziałam i chciałam już koło niego przejść, ale ten ponownie złapał mnie za ramię, i pociągnął na to samo miejsce.
- No weź, Vivi. Zgódź się - mruknął, zdrabniając moje imię.
- Nie mów do mnie, Vivi - syknęłam, patrząc na niego spod byka, ten tylko podniósł ręce do góry w geście obrony. To zdrobnienie przyciąga do mnie niemiłe i niechciane wspomnienia. - Dobra co to za plan i co będę z tego miała? - zapytałam, wyciągając wodę z plecaka, bo przez to wszystko zachciało mi się pić.
- No więc plan jest taki, że będziemy udawać parę - odpowiedział, a ja zakrztusiłam się wodą i zrobiłam wielkie oczy, na co on posłał mi rozbawione spojrzenie. - A korzyści będziemy mieć z tego obydwoje, ja wygram zakład z kuzynem, który ubzdurał sobie, że zmieniam laski jak rękawiczki. A za tobą przestanie łazić ten zjeb, Oliver - kontynuował. Na wspomnienie o tym dupku, przeszedł mnie dreszcz obrzydzenia. Oliver to mój były chłopak, który po tym jak go rzuciłam, bo zdradził mnie z moją byłą przyjaciółką ( i już największą dziwką w szkole), chodzi za mną krok w krok prosząc, abyśmy do siebie wrócili. Od tej pory ze znajomych został mi tylko mój przyjaciel, Evan.
A jeśli chodzi o te bzdury, które opowiada kuzyn Martina, to jest to nieprawdą. Serio. On naprawdę ma, że tak powiem, w poważaniu te plastiki. Sama widziałam jak odganiał Ashley, której żaden chłopak się nie oprze, gdy ma swoje potrzeby. A przynajmiej ona tak myśli. Martin naprawdę nie próbuje być "badboyem" i nie bawi się laskami na jedną noc. On zawsze mówi, że "to nie jego klimaty".
- Skąd wiesz, że on za mną łazi? - zapytałam marszcząc brwi.
- Nie jestem ślepy, widzę jak za tobą chodzi na przerwach. - odpowiedział. No tak, chyba każdy to już widział. - To jak będzie? - zapytał, wyrywając mnie z zamyślenia.
Hmm, może zgodzić się na ten pomysł? W końcu ten frajer się może ode mnie odczepi i da mi spokój?
Nie wiem co mam zrobić.
- A co jeśli Oliver będzie jeszcze gorszy i coś mi zrobi? - zapytałam z lekkim przerażeniem w głosie.
- Nic ci nie zrobi, nie bój się. A nawet jeśli chciałby ci coś zrobić, dałbym mu w mordę - powiedział, pewnym siebie głosem. Okej, to może było znowu dla kogoś dziwne, ale tak jak wspominałam, bronimy się.
Jeszcze chwilę się nad tym zastanawiałam, aż w końcu udzieliłam mu odpowiedzi.
- No dobra, mogę pójść na taki układ - powiedziałam niepewnie.
- Bardzo mnie to cieszy. Dogadamy się jeszcze. - rzekł. - I nie bój się tego frajera, nic ci nie zrobi - powiedział kolejny raz, dając nacisk na słowo "nic".
Nic nie odpowiedziałam tylko pokiwałam głową, a chłopak poczochrał mnie po włosach, przez co fuknęłam na niego, jak wściekły kot, ten tylko zarechotał i odszedł w swoją stronę. Zawsze musiał mi rozwalać włosy, kiedy miałam je ładnie ułożone. Głupia fujara.
Stałam jeszcze chwilę w miejscu, aż nie zaczął padać deszcz. Wtedy zaczęłam iść w stronę mojego domu, myśląc tylko o tym, że będziemy wyglądać idiotycznie jako "para".
CZYTASZ
Empire Of Power
Novela Juvenil"I mimo, że świat mi się zawala, to czuję, jak on próbuje chociaż trochę go odbudować" ©z.autorka, 2022