➣⦅it was supposed to stay a secret.⦆➢

148 13 45
                                    

「pov. Dream 」

Chciałem chwycić bruneta za dłoń jak to zawsze robimy w przyszłości.

Po prostu nic do siebie nie mówiąc, chodzimy za ręce gdy trzeba.

Ale z tym tak nie ma.

Wyśmiałby cię gdybyś mu powiedział że chcesz się potrzymać za ręce, tak nie na pokaz.

Właściwie po co nam był  ten "związek"?

Ale nie.

George powiedział żeby go nie psuć.

Więc zostanie.

On też pełni pewną funkcję w naszej relacji.

-Co tak cicho siedzisz, zwykłe ci się morda nie zamyka i gadasz w kółko.-zauważył idący przedemną chłopak.

Ciekaw jestem o czym mam teraz gadać.

-Clay?-zatrzymał się i obrócił w moją stronę.
-O co chodzi? To znowu przez Ash'a, mam rację?

Ash, Ash..

Kto to był.

A ten co chciał mnie zajebać metalowym prętem w łeb w podstawówce a teraz prześladuje mnie w liceum.

Muszę mu pójść i łeb urwać.

Ale mam jeszcze czas.

-Nie.-odpowiedziałem zgodnie z prawdą.

-Nieważne, chodź bo ciemno się robi.- Złapał mnie za dłoń i pociągnął w stronę domu.

Nigdy tego nie robił w przeszłości.

O boże zepsułem coś.

Parę minut później odkluczałem drzwi mojego domu.

Weszliśmy do salonu i usiedliśmy na kanapie.

-Chcesz.. zostać na noc?-zaproponowałem bruntowi.

Nie no teraz to mam przejebane.

Ten tylko popatrzył się na mnie z miną jakbym miał pół łba rozjebane.

-Ty? Zapraszasz mnie na noc? Naprawdę coś ci się stało. -zaśmiał się.-Już nie sądzisz że to "gEjoWe"-sparodiował moje dawne wypowiedzi.-Gadasz tak mimo, że sam gustujesz w chłopakach.

-Naprawdę mówiłem takie bzdury? Teraz to jest na porządku dziennym.-wymamrotałem do siebie.

-Teraz? Ty napewno nie masz jakiejś gorączki czy innego gówna?- przyłożył swoją dłoń do mojego czoła.-Nie. Clay co oni ci zrobili w tym Los Angeles?! A może.. TY NIE JESTEŚ CLAY.

Zamarłem.

-Oczywiście że jestem. To tobie coś strzeliło do głowy. -prychnąłem.

-Dobrze więc, zadam ci pytanie na które odpowiedź zna tylko Clay.-oznajmił.- Mój ulubiony smak lodów i dlaczego.

-Pistacjowe, przypominają ci moje oczy.-odpowiedziałem bez zastanowienia.

Spojrzał na mnie jak na anioła tylko tego takiego rodem z bibli że no fruwające oko.

-Nie mówiłem ci tego Clay..-przeraził się.-Ale obie rzeczy zgadłeś trafnie. Czym ty jesteś...-odsunął się jakbym był mordercą jego rodziny.

Się wjebałem.

-Zgadywałem?-zaśmiałem się nerwowo.

On mi to dopiero powiedział gdy graliśmy w pytanie i wyzwanie pisząc do siebie 4 miesiące później od dzisiaj.

-Gadaj, kim jesteś i gdzie jest mój Clay.-zaczął szarpać mnie za ramiona.

Mój Clay.

Georgie też mnie tak nazywa.

Słodko.

-A wy co? Kręcicie coś?- próbowałem go podejść.

-Oczywiście że nie. Jesteśmy kumplami a teraz gadaj, GDZIE ON JEST I JAKIM CUDEM JESTEŚ W JEGO CIELE.- zacisnął dłonie w pięści.

-Odradzam. To ciało twojego Clay'a. Gdy wróci, będzie musiał z tym żyć.-oświadczyłem.

-Kim. Ty. Kurwa. JESTEŚ.-wydarł się.

-Skąd te nerwy? Ja też jestem Clay'em. Jednakże nie stąd.-wytłumaczyłem chłopakowi.

-To skąd ty jesteś..-zaciekawił się.

Nie no w przyszłości chyba nic to nie zmieni.

-Z innej lini czasowej możnaby rzec.-spojrzałem na niego.

-Ale..Jak?..-zdziwił się.-Gdzie teraz jest mój Clay?

-Tego nie wiem.-zasmuciłem się.

-Czyli..Możesz mi powiedzieć co się stanie?-podekscytował się brunet.

-Mam takie możliwości jednak nie mogę. Zaburzyłbym bieg czasu. Zresztą gdy zniknę to miejsce wróci do normy. Więc mogę mówić ci co chcę a ty i tak zapomniesz.-odklejony wymamrotałem.

-Zaprzeczyłeś sam sobie w tym momencie.-zauważył.

-Oh..-tyle tylko udało mi się wydukać.

-Więc jak jest w przyszłości?-zaciekawiony przysunął się do mnie.

-Dla mnie kolorowo nie jest, jednak ty. Ty jesteś cały czas przy mnie i mi pomagasz.-rozpromieniłem się.

-A powiedziałem ci już o.. tym no..-próbował się wysłowić.

-O tym że udajesz takiego chama i chlejusa tylko po to żeby mi się przypodobać? Tak zrobiłeś to.-spojrzałem na niego.

-Naprawdę?! Kiedy?- pytaniom nie było końca.

-Pod koniec ostatniej klasy liceum. Pod bramą, nasze ostatnie spotkanie przed dwuletnią rozłąką i moją stratą chęci do życia.-spojrzałem z nudy na swoje dłonie.

-Straciłeś swój entuzjazm i energię?-zmartwił się.

-Taa.. Próbowałem raz się zabić i te sprawy. Nic fajnego.

-Ale żyjesz racja?-pytał dalej.

-Jak widzisz.-podsumowałem.

-Ale co z drugą rzeczą którą miałem ci powiedzieć? Było coś takiego?-podescytował się jak dziecko.

-Nie, niestety nie. Rozjaśnij sprawę, może coś jednak wiem.

-Powiedziałem ci.. że cię kocham?-schował głowę w dłoniach.

-Wiele razy.-uśmiechnąłem się znowu.-Po przyjacielsku oczywiście.

-Po przyjacielsku.-zaśmiał się.

-Jest coś czego jeszcze mi nie powiedziałeś?-spojrzałem na niego z troską.

-Skoro nie wiesz tego w przyszłości to teraźniejszość tym bardziej nic nie zmieni. Muszę ci powiedzieć że jeśli George z przyszłości tego nie zrobił, to miał powód. Więc ja tutaj też tego nie zrobię.-oznajmił stanowczo.

-Myślałem, że mówimy sobie wszystko.-zdołowałem się.

-Ej wszystko dobrze! Gdy ci to powiem to nie zmieni w twoim życiu za wiele a jeśli nie powiem, będzie identycznie.-pocieszył mnie.

-Nie jest to żadna choroba ani śmierć racja? Żadna wyprowadzka, zmęczenie mną?- wydukałem czujac się winny tego, że nie chce mi tego zdradzić.

-Nie nie! Skąd taki pomysł! To raczej coś co bardzo przeżywam i jest to coś.. niesamowitego jednak niespełnionego.-uspakajał mnie.

Śledztwo czas zacząć.

______________________________________

850 słów

nw nudno tu narazie

✔️ admirer from past  // dnf Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz