「pov. Dream 」
Wróciłem do skateparku i zacząłem szukać bruneta.
Nawoływałem go przez parę minut ale nie odzywał się.
Chciał mnie wrobić i samemu uciec?
Nie.
On taki nie jest.
Szukałem go jeszcze trochę gdy nagle zaczął się drzeć ze środka jakiejś rampy.
-CLAY KURWA. TU JESTEM.-dosłyszałem z drugiego końca.
Pobiegłem szybko do miejsca z którego słyszałem bruneta.
Debil wpadł do najstromszej z ramp.
-KURWA NIE WYJDĘ. -zaczął się drzeć dalej.
Zignorowałem go i siadłem po turecku chichocząc pod nosem.
Chłopak biegał, kombinował itp.
A problem był tylko i wyłącznie w jego wzroście.
Śmiesznie się patrzyło na niego spadającego ze ścian za każdym razem.
-POMÓGŁBYŚ A NIE SIADŁEŚ I SIĘ ŚMIEJESZ.
-Sam wpadłeś to sam wyłaź. Jak uda ci się wyjść to pomyślę nad kolejnym buziakiem.-próbowałem go jakoś zmotywować.
-Ale ty jesteś. Szantaż emocjonalny.
-Nie szantaż a propozycja.
Brunet rozpędził się i wbiegł po ścianie obejmując moją szyję żeby nie spaść.
Przyniosło to efekt odwrotny.
Wpadliśmy tam oboje.
Spojrzałem na chłopaka który leżał obok mnie chichrając się.
-CO ŻEŚ ZROBIŁ.-wydarł się po chwili.
-TO TY MNIE TU WPIEPRZYŁEŚ.
-TRZEBA BYŁO MNIE ŁAPAĆ.-obarczył mnie winą.
-ZROBIŁEŚ TO CELOWO TY MAŁY GÓWNIARZU.
-TWOJA STARA.-syknął.
-Za to że mnie tu wpieprzyłeś nie będzie całusa.
-No chyba se jaja robisz. Bierzesz mnie na plecy i wychodzimy stąd a potem się przeliżemy.-powiedział to takim tonem, że nie rozróżniałem czy żartuje czy nie.
-Słucham?!-zdziwiłem się.
-Słyszałeś mnie.-fuknął.
-W takim razie nigdzie nie idę.
-Masz rację, tutaj też możemy się przelizać.
-GEORGE. PRZESTAŃ JUŻ.-dałem sobie z pięści w czoło.
-Żartuje sobie przecież. Nie zrobię niczego bez twojej zgody idioto.
-A czy ja mówię że nie chcę?-chciałem go wkurwić.
Ten tylko obrócił się i spojrzał na mnie swoimi wyłupiastymi oczami.
-CHCESZ??-podniósł się do siadu.
-Nie, rozmyśliłem się jednak.-założyłem sobie ręce za głową i opalałem się w deszczu.
-JESTEŚ TAKI CHAMSKI JAK MÓJ CLAY GŁUPI CYMBALE.
Mówił przed chwilą co innego.
-A to źle czy dobrze?
-Nie wiem. Nie lubię cię chamskiego. Jednak jakimś cudem zakochałem się w moim Clay'u który taki jest na codzień. Przerażające.
-Nie sądzisz że by cię za to zjebał?
-Nie sądzę a wiem. Mówiłem że zrobiłby ze mnie pośmiewisko na pół miasta.
-Nie zrobiłbym tego.
-Co.-zdziwił się.
-Powiem ci coś. Gdy przyszedłem kiedyś tam z obitym ryjem. Jakoś w jesieni trochę po rozpoczęciu roku. Mój ojciec dowiedział się o naszym "związku" od Ash'a. Krótko mówiąc zajebał mi. Bo broniłem swoich praw
-zaśmiałem się bo teraz uważałem to za coś śmiesznego.-Twój ojciec miałby coś gdybyśmy byli razem na serio?
-A co planujesz coś?
Chłopak spalił buraka.
-OCZYWIŚCIE ŻE NIE. Po prostu pytam.
-W przyszłości? Chyba nie. Chociaż nie wiem. Nie widziałem się z nim dobre 3 lata. Wyjechał z jakąś swoją babą do UK.
-A teraz?
-Jestem bardziej niż pewny, że tak. Wylądowałbym w szpitalu zapewne.
Albo w grobie.
-Dawaj zróbmy to. Udawajmy dalej parę i zróbmy kolację ze twoim starym.
-Myślisz, że chcę dostać po pysku?
-To nie jest prawdziwa przeszłość. Po prostu sprawdźmy to. Jeśli dostaniesz to zapierdolę mu z jakiegoś kija w łeb.
-To nie jest takie proste dzieciaku.
-Sam masz aktualnie 16 lat. Też jesteś dzieckiem cwelu.
-Sam jesteś cwel. Ja się nigdy nie tknąłem narkotyków.
-Ale ćpun to jest od narkotyków debilu. Cwel to w sumie nie wiem.
-A ty jesteś puszczalski.
-WYPRASZAM SOBIE. POCAŁUNEK Z TOBĄ BYŁ MOIM PIERWSZYM W ŻYCIU. A "TEGO" NIGDY W ŻYCIU NIE ROBIŁEM.
Nic nie wie.
To dobrze.
-Mogę być twoim drugim pierwszym razem.- zaśmiałem się trochę nie myśląc co gadam.
-Kurwa i kto tu jest zboczony.-trochę się zmieszał.
-Składam propozycję.-dalej śmiałem się z tego debila.
-Wypierdalaj. Może kiedyś.
-SŁUCHAM?!-nie dowierzałem własnym uszom.-Chyba cię popierdoliło potężnie, ja tylko żartowałem.
-Ty chyba życia nie masz człowieku.
-Życie nie opiera się na jebaniu i lizaniu pedale głupi.
-No nie. Jest też chlanie. Sam jesteś pedałem pedale. -pojechał mnie.
-Ale jesteś zjebany.
-Obaj jesteśmy.-podsumował.
-Naprawdę kłócimy się o takie głupoty?
-Tak.
Zaczęliśmy się śmiać ze swojego idiotyzmu leżąc w jakiejś rampie w opuszczonym skateparku podczas ulewy stulecia.
Zdałem sobie sprawę, że jednak przejąłem po tutejszym Clay'u psychikę, temperament czy jak to tam było.
Nie czuję żadnej chęci zajebania się.
Jednak jego opinie i sposób myślenia nie został mi przekazany.
A może to wpływ bruneta?
Może faktycznie to jemu są pisane moje ostanie słowa tutaj?
A może to tylko nastoletnie wygłupy i ślepa miłość?
_______________________________________
735 słów
AHGDGFADHJDDJKFFJHFGTYA
smieszy mnie nadal "twoja stara" nie bijcie
boze chronologia mi sie pojebała nie bijcie
CZYTASZ
✔️ admirer from past // dnf
FanfictionDwójka przyjaciół z liceum. Ich drogi rozeszły się ale jednak po paru latach poznali się na nowo z pewnymi komplikacjami. Clay zgłosił się do testowania wehikułu czasu z dwoma pewnymi misjami. W końcu będzie musiał stanąć przed trudnym wyborem. Ta s...