➣⦅insults- our love language⦆➢

121 13 47
                                    

「pov. Dream 」

Wróciłem do skateparku i zacząłem szukać bruneta.

Nawoływałem go przez parę minut ale nie odzywał się.

Chciał mnie wrobić i samemu uciec?

Nie.

On taki nie jest.

Szukałem go jeszcze trochę gdy nagle zaczął się drzeć ze środka jakiejś rampy.

-CLAY KURWA. TU JESTEM.-dosłyszałem z drugiego końca.

Pobiegłem szybko do miejsca z którego słyszałem bruneta.

Debil wpadł do najstromszej z ramp.

-KURWA NIE WYJDĘ. -zaczął się drzeć dalej.

Zignorowałem go i siadłem po turecku chichocząc pod nosem.

Chłopak biegał, kombinował itp.

A problem był tylko i wyłącznie w jego wzroście.

Śmiesznie się patrzyło na niego spadającego ze ścian za każdym razem.

-POMÓGŁBYŚ A NIE SIADŁEŚ I SIĘ ŚMIEJESZ.

-Sam wpadłeś to sam wyłaź. Jak uda ci się wyjść to pomyślę nad kolejnym buziakiem.-próbowałem go jakoś zmotywować.

-Ale ty jesteś. Szantaż emocjonalny.

-Nie szantaż a propozycja.

Brunet rozpędził się i wbiegł po ścianie obejmując moją szyję żeby nie spaść.

Przyniosło to efekt odwrotny.

Wpadliśmy tam oboje.

Spojrzałem na chłopaka który leżał obok mnie chichrając się.

-CO ŻEŚ ZROBIŁ.-wydarł się po chwili.

-TO TY MNIE TU WPIEPRZYŁEŚ.

-TRZEBA BYŁO MNIE ŁAPAĆ.-obarczył mnie winą.

-ZROBIŁEŚ TO CELOWO TY MAŁY GÓWNIARZU.

-TWOJA STARA.-syknął.

-Za to że mnie tu wpieprzyłeś nie będzie całusa.

-No chyba se jaja robisz. Bierzesz mnie na plecy i wychodzimy stąd a potem się przeliżemy.-powiedział to takim tonem, że nie rozróżniałem czy żartuje czy nie.

-Słucham?!-zdziwiłem się.

-Słyszałeś mnie.-fuknął.

-W takim razie nigdzie nie idę.

-Masz rację, tutaj też możemy się przelizać.

-GEORGE. PRZESTAŃ JUŻ.-dałem sobie z pięści w czoło.

-Żartuje sobie przecież. Nie zrobię niczego bez twojej zgody idioto.

-A czy ja mówię że nie chcę?-chciałem go wkurwić.

Ten tylko obrócił się i spojrzał na mnie swoimi wyłupiastymi oczami.

-CHCESZ??-podniósł się do siadu.

-Nie, rozmyśliłem się jednak.-założyłem sobie ręce za głową i opalałem się w deszczu.

-JESTEŚ TAKI CHAMSKI JAK MÓJ CLAY GŁUPI CYMBALE.

Mówił przed chwilą co innego.

-A to źle czy dobrze?

-Nie wiem. Nie lubię cię chamskiego. Jednak jakimś cudem zakochałem się w moim Clay'u który taki jest na codzień. Przerażające.

-Nie sądzisz że by cię za to zjebał?

-Nie sądzę a wiem. Mówiłem że zrobiłby ze mnie pośmiewisko na pół miasta.

-Nie zrobiłbym tego.

-Co.-zdziwił się.

-Powiem ci coś. Gdy przyszedłem kiedyś tam z obitym ryjem. Jakoś w jesieni trochę po rozpoczęciu roku. Mój ojciec dowiedział się o naszym "związku" od Ash'a. Krótko mówiąc zajebał mi. Bo broniłem swoich praw
-zaśmiałem się bo teraz uważałem to za coś śmiesznego.

-Twój ojciec miałby coś gdybyśmy byli razem na serio?

-A co planujesz coś?

Chłopak spalił buraka.

-OCZYWIŚCIE ŻE NIE. Po prostu pytam.

-W przyszłości? Chyba nie. Chociaż nie wiem. Nie widziałem się z nim dobre 3 lata. Wyjechał z jakąś swoją babą do UK.

-A teraz?

-Jestem bardziej niż pewny, że tak. Wylądowałbym w szpitalu zapewne.

Albo w grobie.

-Dawaj zróbmy to. Udawajmy dalej parę i zróbmy kolację ze twoim starym.

-Myślisz, że chcę dostać po pysku?

-To nie jest prawdziwa przeszłość. Po prostu sprawdźmy to. Jeśli dostaniesz to zapierdolę mu z jakiegoś kija w łeb.

-To nie jest takie proste dzieciaku.

-Sam masz aktualnie 16 lat. Też jesteś dzieckiem cwelu.

-Sam jesteś cwel. Ja się nigdy nie tknąłem narkotyków.

-Ale ćpun to jest od narkotyków debilu. Cwel to w sumie nie wiem.

-A ty jesteś puszczalski.

-WYPRASZAM SOBIE. POCAŁUNEK Z TOBĄ BYŁ MOIM PIERWSZYM W ŻYCIU. A "TEGO" NIGDY W ŻYCIU NIE ROBIŁEM.

Nic nie wie.

To dobrze.

-Mogę być twoim drugim pierwszym razem.- zaśmiałem się trochę nie myśląc co gadam.

-Kurwa i kto tu jest zboczony.-trochę się zmieszał.

-Składam propozycję.-dalej śmiałem się z tego debila.

-Wypierdalaj. Może kiedyś.

-SŁUCHAM?!-nie dowierzałem własnym uszom.-Chyba cię popierdoliło potężnie, ja tylko żartowałem.

-Ty chyba życia nie masz człowieku.

-Życie nie opiera się na jebaniu i lizaniu pedale głupi.

-No nie. Jest też chlanie. Sam jesteś pedałem pedale. -pojechał mnie.

-Ale jesteś zjebany.

-Obaj jesteśmy.-podsumował.

-Naprawdę kłócimy się o takie głupoty?

-Tak.

Zaczęliśmy się śmiać ze swojego idiotyzmu leżąc w jakiejś rampie w opuszczonym skateparku podczas ulewy stulecia.

Zdałem sobie sprawę, że jednak przejąłem po tutejszym Clay'u psychikę, temperament czy jak to tam było.

Nie czuję żadnej chęci zajebania się.

Jednak jego opinie i sposób myślenia nie został mi przekazany.

A może to wpływ bruneta?

Może faktycznie to jemu są pisane moje ostanie słowa tutaj?

A może to tylko nastoletnie wygłupy i ślepa miłość?

_______________________________________

735 słów

AHGDGFADHJDDJKFFJHFGTYA

smieszy mnie nadal "twoja stara" nie bijcie

boze chronologia mi sie pojebała nie bijcie

✔️ admirer from past  // dnf Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz