Był już wieczór, jadłem kolacje przy stole z całą rodziną, jak zawsze rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym byle by nie było niezręcznej ciszy. Po skończeniu poszedłem do siebie do pokoju, jest jakoś dziewiętnasta a do Q pójdę gdzieś tak po dwudziestej trzeciej. Fuck, będę musiał już być ubrany na imprezę, poszedłem wziąć szybki prysznic.Z owiniętym ręcznikiem w okół pasa wyszedłem z łazienki i odrazu skierowałem się do mojego pokoju, nie mam pojęcia w co mogę się ubrać. Nie chce wyjść jakoś super elegancko, ale w dresach nie wypada.
Finalnie ubrałem czarne luźne jeansy i czarną bluzę nike z kapturem, spod której wystawał zwykły biały t-shirt. Zaczęło mi się nudzić więc włączyłem muzykę i się położyłem, miałem jeszcze trochę mokre włosy ale nie chciało mi się ich suszyć. Może się zdrzemnę? Będę potrzebować dużo energii, wyjście przez balkon, Q, a potem impreza. Niewiem co będę tam robić, George wspominał coś o towarze więc wezmę własny.
***
Nie nastawiłem budzika, trochę głupie bo właśnie się obudziłem i niewiem która godzina. Trochę boje się spojrzeć, muzyka wciąż grała więc telefon się nie rozładował. Dwudziesta trzecia trzydzieści, no cóż trochę się spóźnię, chociaż i tak już to zrobiłem.
Wstałem z łóżka zabierając telefon, towar wyciągnąłem z szafki przy łóżku i włożyłem do kieszeni. Jak zawsze wymknąłem się balkonem i ruszyłem do Q, przydałoby się go o tym powiadomić. Napisałem sms'a, że może spodziewać się gościa za dwadzieścia minut, następnie włożyłem słuchawki włączając moją ukochaną playlistę.
Drzwi od klatki Q były otwarte, pewnie ktoś ich nie zamknął więc sam wszedłem i je zamknąłem. Zapukałem do drzwi które po chwili zostały otwarte przez Meksykanina, przywitaliśmy się i tradycjonalnie poszliśmy do jego pokoju.
— Może dzisiaj amfa? — spytał przerzucając przeźroczystym woreczkiem z białym proszkiem z jednej ręki, do drugiej.
— Sorry Q, nie jestem na długo. Idę na imprezę, może innym razem —
— Ty? Bez urazy Clay, ale kto cię zaprosił? —
— George —
— Ten laluś z twojej szkoły? — skinąłem głową. — Tak po prostu? — kontynuował nie mogąc uwierzyć.
— Sprzedałem mu w szkole towar, powiedział, że się przydam i mogę wpaść — nie chciałem mu mówić, że tydzień wcześniej jego banda mnie zlała w szkolnym kiblu. To nie miało znaczenia, co nie? — Jak mogłem mu odmówić? —
— Masz do niego dziwną słabość, nie podoba mi się to — stwierdził.
— Ojj przesadzasz — wywróciłem oczami.
— Clay, nie wydaje ci się to dziwne? Pomyśl trochę tym swoim małym móżdżkiem, on chce tylko cię wykorzystać na narkotyki —
— Nawet jeśli, to coś złego? — Q miał racje, po prostu nie chciałem dopuszczać do siebie takiej informacji.
— Niewiem, ale uważaj tam —
Pogadaliśmy jeszcze trochę, w końcu powiedziałem, że muszę się zmywać. Sprawdziłem jeszcze adres który wysłał mi George, zapisałem go sobie na moim telefonie w notatkach by nie przychodzić z Nokią.
CZYTASZ
More Than Enough // DreamNotFound
FanfictionClayton, jest kozłem ofiarnym przez swoich rówieśników z klasy przez dwa lata. W końcu dotarł do klasy maturalnej, gdy chłopcy z klasy robią mu kolejny żart przez który niszczą jego własność, Clay postanawia przyjąć propozycje jego przyjaciela by te...