Harry odkąd pamiętał zawsze bał się miłości...
Kiedy tylko kogoś poznawał i czuł, iż pojawia się jakieś uczucie od razu uciekał. Zamykał się w sobie. Nigdy nie dawał nic od siebie.
Odejdź zanim mnie pokochasz...
To było jego w pewnym sensie motto. Wiedział, iż sam nic od siebie nie da, dlatego nie chciał krzywdzić tej drugiej osoby i robić jej fałszywych i obłudnych nadziei. To byłoby okropne i nastolatek zdawał sobie z tego sprawę.
Był sam, a wszystko to za sprawą jednej miłości, która była dla niego wykańczająca, toksyczna i niezdrowa. Ginny była jedyną osobą, na której mu zależało. Dlatego znosił jej humory, to jak na niego krzyczała, jak nie pozwalała mu żyć własnym życiem. Dziewczyna pragnęła aby był on na, każde jej zawołanie. Liczyło się tylko jej dobro. Reszta nie miała znaczenia. Nie obchodziło ją to, że tak naprawdę Harry wcale nie jest i nigdy nie był szczęśliwy, a on sam nie miał odwagi się do tego przyznać.
Dlatego godził się na te wszystkie krzyki i wyzwiska kierowane w jego stronę.
Na spełnianie kolejnych zachcianek dziewczyny.
Ginny była jego pierwszą miłością i chłopak wiązał z nią wielkie plany. Myślał, iż tak to właśnie powinno wyglądać. Nie rozumiał, że kiedy jedna osoba wykorzystuje drugą to, to nie jest związek a toksyczna relacja. Zawsze uważał, iż to z nim jest coś nie tak, a Ginny jest wspaniała znosząc to wszystko.
To go powoli wyniszczało.
Harry był już na skraju. Każdy kolejny dzień spędzony z dziewczyną był dla niego coraz bardziej wyniszczający. Ale bycie z nią to wszystko, co do tej pory znał...
Nie pamiętał już jak to jest czuć się kochanym albo wyczekiwać spotkania ze swoją drugą połówką. Zapomniał o przyjemnych dreszczach. Nie wierzył w motylki w brzuchu i szybsze bicie serca. Wymazał z pamięci nawet randki, na które przecież powinny chodzić zakochane pary. Już od dawna nie pamiętał jak to jest iść do kina na tanią komedię romantyczną i śmiać się w niebogłosy.
To wszystko co kiedyś było dla niego ważne i dawało poczucie szczęścia przestało mieć znaczenie. Chłopak odrzucił na bok wszystkie swoje uczucia i potrzeby. Był z Ginny, ponieważ tak naprawdę nie znał innego życia. Wiedział, że tak już będzie do końca. Bo chłopak najzwyczajniej w świecie bał się miłości i doskonale zdawał sobie sprawę z tego iż nigdy nikogo już nie pokocha.
Ale była czwarta nad ranem I razem z Draco siedzieli na dachu opuszczonego budynku i śmiali się tak bardzo, a wtedy Harry po praz pierwszy że sobie sprawę z tego, iż przepadł...
_________________________________________________________________
Witam.
To moje pierwsze ff na tym profilu. Przyjmijcie je ciepło kochani. Zachęcam do komentowania. Pomysł na nie przyszedł mi dość spontanicznie. Dotychczas pisałam fiki tylko z shipami z kpopu, więc sama zobaczę jak pójdzie mi w innym.
Mam nadzieję, że się spodoba. Dziękuję i do zobaczenia.
qrvdkq
CZYTASZ
the truth untold • drarry
Fanfiction[ gdzie Harry boi się miłości ] Harry nie chciał pamiętać sytuacji, w których pękało mu serce. Zawsze ograniczał się tylko do przyjaźni, jednak gdy poznał Draco wszystko zaczęło się zmieniać. Nastolatek obiecał sobie, że nigdy się nie zakocha. Chcia...