Znajduję się na XII oddziale psychiatrycznym. Pomimo tego dziwnego miejsca udomowiłem się tutaj i nie wyobrażam sobie, żebym mieszkał gdzie indziej. Cóż, każdy myśli, że jestem biedny, że akurat tutaj trafiłem, lecz jestem tu chyba szczęśliwy. Prócz tego, że jestem tu teraz sam, ale poznałem kogoś, kto mi bardzo pomógł. Przesuńmy więc czas do tyłu i cofnijmy się trochę.
15 miesięcy temu
Chciałbym jak każdy człowiek móc prowadzić swoje własne i normalne życie. Niestety ludzie, którzy są wokół mnie uważają, że jestem "inny". Należę do takich bardziej nieśmiałych osób i ciężko mi nawiązywać nowe znajomości. Każdy chyba myśli, że to można tak na pstryknięcie palca, przestać się przejmować opinią innych ludzi. To jest bardzo irytujące, gdy osoby niby chcą Ci pomóc, a bardziej dobijają nas psychicznie, ponieważ nie mają bladego pojęcia jak czujemy się w danej sytuacji.
Myślisz, że gorzej być nie może? Oczywiście że może. Tylko świat nie jest dla Ciebie taki okrutny. Wiem to, doświadczyłem tego na własnej skórze. Zycie dla jednych to tysiące cierpień, natomiast dla drugich lepie być nie może.
Nazywam się Leo Bell. Pomimo tego wielkiego bólu jakie zadało mi życie, nie chcę się poddawać. Mam nadzieję, że gdzie nie gdzie los, uśmiechnie się do mnie i będę mógł normalnie funkcjonować na tym świecie.
Właśnie idę z dwojgiem podejrzanymi ludźmi, przez okropny korytarz. Jetem w totalnym szoku, że jestem w tak dziwacznym miejscu. Chce stąd uciec. Niech mi ktoś pomoże. Wyciągnijcie mnie stąd proszę.
Stanęliśmy przy jakimś blacie. To chyba recepcja, albo i jakaś sekretarka. Co chwilę na mnie patrzą i coś gadają między sobą. Rozejrzałem się wokół siebie i po korytarzach. Kilka kroków ode mnie, na krzesełku siedziała jakaś dziewczyna w długich ciemnych włosach i koszuli szpitalnej. Nic z tego nie robiąc, usiadłem obok i zacząłem szperać w swoim telefonie. Usłyszałem szepty. Odwróciłem się i spojrzałem na nią. Była zapłakana.
- Jesteś z zewnątrz? - szeptała.
Kiwnąłem głową na "tak"
- Pomóż mi.. proszę.. - odsunąłem się trochę od niej..
Wydaje mi się dziwna..
- Nie mam jak. - odszepnąłem. Rzuciła się na mnie. Wywaliła nas na podłogę. Zaczęła krzyczeć i płakać.
- Masz mi pomóc! - Uderzyła mnie pięścią w klatkę piersiową.
Przybiegli lekarze, odciągnęli ją ode mnie i założyli jej biały kaftan. Jej płacz i krzyki nasilały się.
Wystraszyłem się. Wyciągnąłem z kieszeni inhalator. Zaciągnąłem się dwa razy. Wstałem z podłogi, otrzepałem spodnie i pobiegłem do wyjścia.
- Ej, hola hola! A dokąd to? - Stanął przede mną lekarz. Centralnie przed drzwiami, kiedy miałem chwycić za klamkę. Spojrzałem srogo na jego wesołą minę. Spojrzałem za siebie, nie było lekarzy, ani tej dziewczyny. Odszedłem z powrotem na swoje "pechowe" krzesełka.
Chwilę potem powrócił do mnie ten sam lekarz.
- Dowiedziałem się, że u nas zostajesz. Cieszysz się?
Ja? Niby tutaj mam zostać? O nie. Po moim trupie. Nie chcę skończyć jak tamta. Niech męczą kogoś innego, a nie mnie!
Chciałem wstać, ale chwycił mnie za rękę.
- Jesteś mało mówny. Pozwól, że się przedstawię. Jestem Jack. Jack McCurdy, a ty?
- Leo. - powiedziałem przez zęby.
CZYTASZ
Everything I Didn't Say / Bronnor
Fanfiction"Wszystko ma swój początek i koniec. Czasami po prostu koniec jest w nieodpowiednim momencie,ale musimy się z tym pogodzić." DRUGI SEZON NA BLOGGERZE : mentalsecondbronnorfanfiction.blogspot.com 03.19 #9 mental