Poniedziałek, godzina siedemasta. W szkole zakończyły się zajęcia klubowe i każdy dzieciak , które uczęszcza na owe zajęcia mógł wrócić do domu i kiedy każdy to zrobił mogłoby się rzec, że dzień udany, jednak nie dla naszego zielonowłosego chłopca, który właśnie uciekał przed swoimi oprawcami, którzy widząc okazję do strojenia żartów z chłopaka nie mogli nie skorzystać.
Widząc kątem oka wywieszony symbol toalet zielono-włosy chłopak pomyślał, że dobrym pomysłem byłoby schowanie się tam i przeczekanie sytuacji w pozycji skulonej w jednej z tamtejszych kabin jednakże po ostatniej sytuacji postanowił, że lepiej nie. Chłopak biegł i biegł nie patrząc za siebie tylko biegł i to go zgubiło. Kiedy miał skręcić do drzwi wyjściowych jego oczom ukazał się jeden z oprawców, juz miał się cofać kiedy poczuł czyiś tors "Oh nie" pomyślał i przymknął oczy z całych sił widząc jak pojawiają się kolorowe plamy. Wiedział, że jest na straconej pozycji i już się nie bronił - "takie śmiecie jak ja nie wygrają" mówił albo sobie wmawiał i dałby radę przeciwstawić się tym chłopakom? Może ale się nie dowie no chyba, że spróbowałby tylko, że boi co jest naturalne, wracając do momentu kulminacyjnego.
- Chciałeś już do domu iść? - zapytał się dzieciak, którego imienia zawsze zapominał jedynie pamiętał twarz.
- Odpowiadaj jak się do ciebie mówi! - krzyknął drugi uderzając pięścią w szafke niszcząc jej drzwiczki na tyle, że się otwarła szafka.
- Oi, nerdzie - podniósł głowę i odwrócił się i jego spojrzenie spotkało się z oczami Katsukiego Bakugo, stary znajomy w szczenięcych lat.
Relacje tej dwójki były skomplikowane od początku ich relacji i czasem niezrozumiałe przez osoby trzecie. Energiczny czterolatek znęcający się nad swoim rówieśnikiem to potworna sprawa no.
- H-hej Kacchan - odezwał się cicho Izuku patrząc już w inną stronę.
Chłopak nic nie odpowiadając podszedł do Deku i szybkim ruchem przywalił mu w nos łamiąc go doszczętnie. Zielono włosy chwycił za nos i dał głowę w dół i pozwolił po chwili swobodnie lecieć krwi. Katsuki przyglądał się chwilę mu aż powiedział.
- Chłopaki chodźcie już bo się znudziłem, a ty kujonie weź się zabij czy coś - odparł blondyn. Dwójka znajomych chłopaka zostawiła Izuku i poszli za blondynem najprawdopodobniej w stronę jego domu.
*Pov Deku*
Uklękłem na ziemi cicho skomląc. Zastanawiam się ile jeszcze tego wytrzymam, a bardziej moje ciało. Ono już woła o pomoc! Dlaczego jest mi tak ciężko postawić się tym idiotom? Dlaczego ja się boję? Dlaczego... Dlaczego moje relacje z kacchanem tak się zjebaly?
Dlaczego...
Dlaczego...
Dlaczego...
Nagły ból w ręce przerwał mi myślenie o sytuacji spojrzałem na nią i lekko się skrzywiłem ponieważ nie zauważyłem, że cały ten czas pięścią nawalam o podłogę zostawiając na niej spore kałuże czerwonej cieczy.Chwiejne wstałem podtrzymując się ściany. Spojrzałem na bramę szkoły i postanowiłem jedno - Bakugo Katsuki zrobię to!
Jeden klik i już jest. Time breaker! Nie tylko czas tu się złamie haha, wyczekujcie następnych rozdziałów!
CZYTASZ
【ᴛɪᴍᴇʙʀᴇᴀᴋᴇʀ】Bakudeku
FanfictionJeszcze wczoraj Nerd popełnił samobójstwo, a dziś? Chodzi jakby nigdy nic się nie stało ale to nie zmienia faktu, że kurwa cofnąłem się w czasie! ᴛ̷͇̮͈̖̜̪͊̋͛̔͝ɪ̵̩̹̽͗̀͂̂̈́̃̒̒͌ᴍ̴͈͎̝̻͒̿̐̂̄̂͐̈́̒̚ᴇ̶̲̭̤̬̖͐̐̈͘ ̵̼͇̪́̆̅̑ʙ̸̛̱̰͍͔͋́̔̈́ʀ̵̟̍͗̈́͘...