Rozdział 268

1.3K 54 3
                                    

Było jej wygodnie. Leżała na czymś ciepłym i wdychała zapach, który kojarzył jej się
jednoznacznie z bezpieczeństwem i podświadomie czuła, że to było to, czego teraz potrzebowała. Przeciągnęła się i, na własne nieszczęście, otworzyła oczy tylko po to, by sekundę później je zamknąć. Miała tego pecha, że jej umysł pracował dość szybko i w chwili, gdy spojrzała w dobrze znane sobie czarne oczy, od razu przypomniała sobie, co poprzedniego dnia zrobiła. Zrobił. Zrobili. W każdym razie – do czego doszło. Pomyślała, że jak przez chwilę będzie udawała, że śpi, to może sobie pójdzie. Oczywiście nie wzięła pod uwagę, że nie miała do czynienia z kompletnym idiotą, który mniej lub bardziej taktownie by się wycofał.

– Nie śpisz. Nie wydajesz tych dziwnych pisków, więc to oczywiste, że udajesz.

– Nie piszczę – mruknęła i otworzyła oczy, jednocześnie odsuwając się od niego. Dobra, to co teraz? Przeprosić czy też nie? W sumie trzeba by było. Wpadła nieproszona i
praktycznie rzuciła się na niego, po czym zaczęła rozbierać. Owszem, nie protestował, ale… Otworzyła usta, ale przerwał jej ostrym tonem.

– Nie. Cokolwiek masz do powiedzenia, zachowaj to dla siebie. Tylko byś pogorszyła sytuację, a nie mam odpowiedniego nastroju do wrzeszczenia. Ubierz się i
porozmawiamy na spokojnie o tym, co wczoraj zaszło u Munga.

Posmutniała i czuła, że za chwilę znów się rozpłacze, ale wiedziała, że patrzy, więc się
opanowała.

– A co tu jest do omawiania? Nie udało się i tyle. Zawiodłam. Zawiodłam Neville’a,
prawda?

Długo milczał, ale kiedy się odezwał od razu zatęskniła za ciszą. Severus zawsze był
boleśnie szczery.

– Zawiodłaś Longbottoma, to fakt. Oczekiwał, że dokonasz cudu.

– Ale… ja się starałam…

Uklęknęła okryta kołdrą i spojrzała mu błagająco w oczy, w oczekiwaniu ciepła,
wsparcia. Przez chwilę coś tam widziała, ale szybko się pozbierał.

– Co nie zmienia faktu, że zawiodłaś jego oczekiwania. Niemniej jednak to była jego
własna głupota. Ostrzegałaś go, sam to wielokrotnie słyszałem. Skoro był na tyle głupi, by nie wziąć pod uwagę porażki, to już jego problem. Jak sama powiedziałaś – starałaś się. Nie popełniłaś nigdzie błędu. To sytuacja Franka i Alicji była beznadziejna.

– Myślisz… Myślisz, że Neville to zrozumie?
Westchnął i przesunął dłonią po włosach, wyraźnie zirytowany, po czym obrzucił ją
jednym ze swoich najbardziej wkurzonych spojrzeń.

– Od kiedy to ja muszę bronić inteligencji Longbottoma przed tobą?! On już to wie. Nie jest kompletnym idiotą, a nawet jeśli jest, to Bulstrode mu wszystko wytłumaczy.

– Naprawdę się starałam…

– Kobieto, słyszałem to już wczoraj z pięć albo sześć razy, a dziś to trzeci raz jak to
mówisz! Skoro masz siłę do gadania, to znajdziesz trochę energii, żeby się ubrać i
wynieść!

Po czym wstał, oczywiście bez cienia wstydu swoją nagością, i zaczął się ubierać. Zagryzła wargę, różdżką szybko oczyściła się z potu i ubrała, po czym podeszła do
niego, gdy zapinał koszulę. Objęła go w pasie i przytuliła się do jego pleców.

– Przepraszam – mruknęła. – Ostatnio była ze mnie straszna jędza.

– Ostatnio?

Uśmiechnęła się lekko, gdy usłyszała nutę rozbawienia w głosie Severusa. Najwyraźniej sugerował, że to nie taki znowu nadzwyczajny stan.

Szach Mat! cz. 2 by mroczna88Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz