rozdział 20

21 4 0
                                    

Błotnisty Ogon obudził się wtulony w Wrzosowy Kwiat; zresztą nie pierwszy i nie ostatni raz w życiu. Wieczorem, po tym, jak zastępcą został mianowany Brunatne Serce, poszli razem spać. Teraz jednak po chwili kotka wstała i wyszła, by zjeść coś przy stosie zwierzyny. Szybko dołączyły do niej Czarny Ogon i Wierzbowy Połysk. Tam, gdzie była Wierzbowy Połysk, pojawił się też Żmijowa Pręga. Błotnisty Ogon w końcu też podszedł, by z nimi porozmawiać.

Kocur nadal nie wiedział co myśleć o przepowiedni, którą wczoraj usłyszał. Jakoś nie mógł uwierzyć w to, że to o nim jest ta przepowiednia. Poza tym, od kiedy słońce może zgasnąć? Bezsensowna ta przepowiednia. pewnie Brzozowemu się pomyliło. 

Gdy tak myślał, zrobiło mu się ciemno przed oczami.

***

CO JA TU ROBIĘ?! 

Bananowy Ogon był strasznie zaskoczony tym, zę tu się znalazł. Ostatnio był przecież na patrolu, przy granicy z klanem rzeki. Nie rozumiał, jak trafił z powrotem do obozu; czyżby miał wypadek, lub wpadł do rzeki i prawie utonął? Ale w takim razie dlaczego nie leży teraz w legowisku medyka, lecz stoi przy stosie zwierzyny? 

Nagle zobaczył kłócących się Lisią Pręgę i Mroźną Burzę. Nadstawił uszu, by usłyszeć ich rozmowę, bo się tym zaciekawił.

— Błotnisty Ogon jest zepsuty! — warknął biały kocur.

— Sam taki jesteś!

— Tak? To ja nie będę już dłużej z tobą w związku!

Kocur odszedł, a Bananowy Ogon podszedł do Lisiej Pręgi. Czuł, że musi ją pocieszyć po rozstaniu z partnerem.

— Nie amrtw się, wróci do ciebie.

— W sumie może to i lepiej, że ze mną zerwał. Ostatnio cieszył się, gdy ty byłeś chory, Błotnisty Ogonie.

— Bananowy Ogonie. 

Kotka dziwnie na niego popatrzyła i udała się gdzieś indziej.  Natomiast wojownik wciąż nie mógł zrozumieć, dlaczego tak trudno jest nazywać go jego prawdziwym imieniem. Nagle zobaczył, że jedna z wojowniczek, Szczawiowy Błysk, zemdlała. Nienawidzę jej, ale muszę wezwać medyka. Kodeks wojownika nakazuje pomagać swoim pobratymcom w potrzebie.

Tak więc wbiegł do legowiska Sosnowej Kory i jej mentora, Brzozowego Kła. 

— Pomocy, Szczawiowy Błysk zemdlała! — miauknął. Medyk chwilę myślał zanim odpowiedział. 

— Sosnowa Kora się nim zajmie; ty zostań tutaj, musimy porozmawiać. — odezwał się Brzozowy Kieł; brzmi bardzo tajemniczo.

Sosnowa Kora wyszła, a zdziwiony wojownik został; nie wiedział, o co chodzi medykowi. Na klan gwiazdy, a jak ja jestem na coś śmiertelnie chory i mi zaraz o tym powie? Tego Bananowy Ogon na pewno nie chciał; nie mógł umrzeć tak młodo.

— Masz rozdwojenie jaźni. To bardzo poważna choroba, ale da się z nią żyć. Jeśli chcesz, mogę cię nauczyć jak pozbyć się drugiej osobowości, ale to będzie naprawdę trudne. — powiedział spokojnie Brzozowy Kieł. Tylko, że Bananowy Ogon nie chciał żadnej pomocy od medyka klanu pioruna. Na klan gwiazdy, on oszalał; ja nie mam żadnego rozdwojenia jaźni!

Bez słowa wyszedł z legowiska medyka wrócił na polanę na której Sosnowa Kora zajmowała się nieprzytomną Szczawiowym Błyskiem. 

— Zabieram ją do swojego legowiska. — oznajmiła po chwili brązowofutra samica; mówiąc to miała pewnie na myśli legowisko medyków.

SKR SE: Ścieżka Błotnistej Gwiazdy ✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz