Rozdział 12 - zemsta

256 2 1
                                    

Uwaga, obecny rozdział jest bardzo brutalny, można przeczytać sam pierwszy akapit, a reszte skipnąć.

Dziewczyna chwile patrzyła się na mnie swoimi wielkimi pięknymi oczami, jakby przetwarzając moje poprzednie słowa.
- Naprawdę? - spytała jakby nieśmiało. Trudno uwierzyć, że ta zawstydzona dziewczynka jeszcze przed chwilą robiła ze mną takie rzeczy.
- Naprawdę - mruknęłam odwracając wzrok i rumieniąc sie lekko. Shion rzuciła się mi w ramiona i przycisnęła swoje usta do moich, po czym spojrzała na mnie. Moje serce, które dopiero co się uspokoiło, znowu przyspieszyło.
- Ja w tobie też... - wyszeptała, a mnie ogarnęła wielka ulga. Kto by pomyślał, że coś takiego mogło by mnie spotkać w tak podłym miejscu. Naprawdę dziękuję niebiosom za to porwanie.
Od tamtego dnia oficjalnie zostałyśmy parą. Pierwszy raz jestem w związku. Jestem naprawdę szczęśliwa. Każdą noc spędzałyśmy razem w jej albo moim pokoju. Oglądałyśmy filmy, gotowałyśmy, grałyśmy no i wykorzystywaliśmy też na rozmaite sposoby inne przedmioty z siatki zakupione przez czerwonowłosą. Tak minął nam około tydzień, później Shion została wysłana po kogoś nowego. Obstawiam, że to robota dla mnie. Nie stresuję się. Postanowiłam już, że zrobię co tylko mi każą i nie zniszcze mojego aktualnego szczęścia. Może to trochę samolubne, no ale cóż. Po raz pierwszy jestem szczęśliwie zakochana i nie pozwolę, by ktokolwiek mi w tym przeszkodził.

Następnego dnia oboje wrócili i przywieźli ze sobą około 40 letniego związanego nieprzytomnego mężczyznę, którego Adam zaciągnął do pokoju. Następnie podszedł do mnie.
- Ten mężczyzna jest twoją następną robotą. Jest starym ochydnym pedofilem. Zgwałcił 11 letnią dziewczynkę i z pewnością nie tylko ona była jego ofiarą. Pracował w sklepie ze słodyczami i często dawał jakieś gratisy, dzieciaki go uwielbiały. Gdy matka dziewczynki to odkryła zgłosiła się do nas. Masz się go pozbyć, sposób dowolny. Matka dała tylko jeden warunek. Miał cierpieć - powiedział, a ja tylko pokiwałam głową. Poczułam, jak zaczyna się we mnie gotować. Wiem, że altualnie jestem morderczynią, ale to nieszkodzi. Zawsze, ale to zawsze uważałam, że najgorszym z możliwych rzeczy na świecie jest gwałt. Morderstwo przy tym to nic. Nienawidzę gwałcicieli, a pedofile z nich wszystkich są najgorsi. Niech się matka dziewczynki nie przejmuje. Będzie mnie błagał o śmierć.
- Adam. Wrzuć go od razu do pokoju tortur - powiedziałam przez zaciśnięte zęby. Chłopak wydawał się być lekko zaskoczony, ale bez słowa tak też zrobił. W końcu wyszedł i zostawił mnie samą z tym śpiącym pojebem. Otworzyłam torbę i wyciągnęłam zapalniczkę. Podeszłam do niego, przyłożyłam ją śpiącemu do oka i odpaliłam. Sekundę później moja zabaweczka z krzykiem się obudziła.
- C-c-co jest kurwa?!- zaczął drzeć mordę i naturalnie się odsunął. Ja jednak bez słowa złapałam go za kudły i wróciłam do podpalania jego oka. Facet zaczął się wiercić i wydzierać, lecz był związany, więc nie miał jak od tego uciec. Po chwili zobaczyłam jego wypływającą gałkę oczną ściekającą lekko po policzku. Z drugiego oka zaś ciekły łzy.
- Oh, teraz beczysz? Zabolało? Ooh no jak mi cię szkoda - powiedziałam i dałam mu w mordę najmocniej, jak tylko potrafiłam. Sięgnęłam do torby po inne ciekawe narzędzia tortur. Gdy w niej grzebałam, słyszałam tylko jęki i płacz starego pedofila. Były jak muzyka dla moich uszu.
- Przestań się mazać, to dopiero początek - warknęłam i wyjęłam mały, ale ostry sekator.
- Teraz mi powiedz. Ile ich było?! - wykrzyczałem, ale ten tylko zwijał się na podłodze i ryczał. Obróciłam go na plecy i złapałam za szyję, przyciskając do podłogi.
- Ile ich kurwa było! Ile dzieci skrzywdziłeś popierdoleńcu?! - wykrzyczałam i po chwili zauwarzyłam, że ten nawet nie może odpowiedzieć, bo prawie go udusiłam. Niechętnie, ale puściłam jego szyje, a ten zaczął intensywnie charczeć.
- Jedenaście - wydusił z siebie w końcu. Zamurowało mnie. Poczułam, jak wzbiera się we mnie jeszcze większa wściekłość. Nawet jakbym go jedenaście razy zabiła, i tak byłoby za mało. Chwyciłam sekator i jednym zdecydowanym ruchem obcięłam mu mały paluszek u lewej ręki.
- Jeden - wycedziłam przez zaciśnięte zęby. Następnie zabrałam się za serdeczny, później środkowy, wskazujący i kciuka. Chwilę potem jego lewa ręka była już całkowicie pozbawiona palców, a pod nią znajdowała się niemała kałurza krwi, która z tych palców (a raczej tego, co po nich pozostało) wręcz tryskała.
- Pięć - powiedziałam, lecz wątpie by to usłyszał przez swoje krzyki. Puściłam tą ochydną tłustą dłoń i złapałam za prawą. Na początku wyślizgnęła mi się z ręki. No tak, krew jest dosyć śliska. Złapałam jednak mocniej i wznowiłam odliczanie.
- Dziesięć - powiedziałam chwilę później.
- Jednak coś tutaj sie nie zgadza, prawda? Brakuje nam jednego palca. W końcu powinniśmy się pozbyć jedenastu. Przestań kurwa jęczeć. To nic, w porównaniu z tym, co zrobiłeś tamtym niewinnym dzieciom - powiedziałam i kopnęłam go w twarz - to moja zemsta. Zemsta moimi rękoma, lecz w ich imieniu. A najlepsze zostawimy sobie na koniec. To za tą, dzięki której się tutaj znalazłeś - powiedziałam chwyciłam za nóż i zdjęłam jego spodnie, po czym zwinnym ruchem odciełam jego ochydnego, tłustego kutasa.
- Jedenaście - powiedziałam. Mężczyzna zwinąl się z bólu i obrócił na brzuch wystawiając swoje wstrętne pedofilskie dupsko w moim kierunku.
- A to taki bonus, ode mnie. Żebyś sam poczuł, jak to jest - powiedziałam i wcisnęłam to odcięte, obkrwawione prącie mu w dupe. Chwile jeszcze jęczał, lecz stawały się one coraz słabsze. Kałurza krwi, w której leżał stawała się za to coraz większa. Wkrótce jęki całkiem ucichły. Podeszłam, by sprawdzić puls. Już go nie było, wykrwawił się i zdechł. Dobrze. Zabrałam torbę i wyszłam z pokoju uśmiechając się przebiegle. Wróciłam do siebie i wzięłam prysznic, by zmyć z siebie całą krew. Bardzo dokładnie też wyszorowałam dłonie, w końcu dotknęłam tego ochydnego kutasa i dupska. Wyszłam i usiadłam na łóżku. Wiem, że było to dość brutalne, lecz niczego nie żałuje. Byłam z siebie dumna. Takie kurwy trzeba tępić. Zasługiwał na najgorszą śmierć. Teraz matka tej dziewczynki może spać spokojnie. Zorientowałam się, że nawet nie przywitałam się przez to wszystko z Shion. Wstałam i udałam się do jej pokoju.
- Już skończyłaś? Taka byłaś zajęta, że nawet ze swoją dziewczyną nie mogłaś sie przywitać - dziewczyna udawała naburmuszoną, lecz od razu było widać, że udaje. Była już po kąpieli, miała mokre włosy i siedziała na łóżku w piżamie.
- Przepraszam - powiedziałam z uśmiechem i podeszłam, by dać jej całusa.
- Śpisz dziś ze mną? - spytała a ja pokiwałam głową. Położyłam się na jej łóżku i oparłam głowę o poduszkę. Przymróżyłam oczy i pomimo zapalonego światła, natychmiast zasnęłam. To był wyczerpujący dzień.

Upragniony koniecOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz