Rozdział 5

346 13 1
                                    

   Następnego dnia, Adrien szedł do szkoły i czuł się jakby szedł na ścięcie. Jeszcze niedawno kłócił się z Marinette, a teraz ma ją zaprosić na kolację. Fakt, pogodzili się, ale po prostu to jest dziwne. Najchętniej zapadłby się pod ziemię. Doszedł do szkoły i zauważył stojącą Marinette.
   Miała na sobie jedną ze swoich nowych kreacji. Bluzkę, spódniczkę, włosy upięte w kok, a w niego była wpleciona wstążka.
- Teraz albo nigdy - powiedział Adrien do siebie i ruszył w kierunku Marinette. - Hej Marinette.
- Cześć.
- Co tam u ciebie?
- Wszystko świetnie.
- Słuchaj, taka dziwna sytuacja. Mój tata zaprasza cię na kolację do nas.
- Co?! Przecież mówiłeś, że twój tata nie lubi gości.
- Nie lubił. Wczoraj nawet porozmawialiśmy jak ojciec z synem. Mam wrażenie, że zaczął wychodzić z żałoby po mamie.
- Okej, ale nadal nie rozumiem po co chce żebym przyszła.
- Wczoraj zobaczył twoje kreacje na internecie i powiedział, że chciałby porozmawiać z tobą na ich temat.
- Twój ojciec widział moje projekty?!
- Tak.
- A kiedy miałabym przyjść?
- Jutro o 16:00.
- Okej, jeszcze tylko jedna sprawa. Myślisz, że powinnam wziąć szkicowniki?
- Wydaje mi się, że tak. W końcu mój tata chce porozmawiać o twoich projektach.
- Dzięki, to do zobaczenia jutro.
- Do zobaczenia.
   Marinette odeszła i skierowała się do głównego wejścia szkoły. Po drodze spotkała Alyę, która widziała rozmowę Marinette i Adriena.
- Co chciał? - zapytała Alya.
- Zaprosił mnie na kolację do swojego domu.
- I ty odmówiłaś, mam rację?
- Przyjęłam zaproszenie.
- Co?! Czemu?! Masz chłopaka.
- Wiem, ale tu nie chodzi o Adriena. To jego ojciec zaprosił mnie na kolację.
- Czy przypadkiem Adrien nie wspominał, że jego ojciec nie lubi gości?
- Też się zdziwiłam. Jego ojciec ponoć widział zdjęcia z naszej wczorajszej sesji zdjęciowej i chciałby porozmawiać na temat moich projektów.
- Dobra, zmieniam zdanie. Dziewczyno, musisz tam iść! To może być wielka rzecz!
- Wiem, dlatego idę.

   Wieczorem Marinette siedziała w pokoju i zastanawiała się nad jutrzejszą kolacją. Bała się, że Czarny Kot będzie miał coś przeciwko temu. Nagle usłyszała pukanie w okno i ujrzała znajomego dachowca. Podeszła do okna i otworzyła je.
- Wchodź dachowcu - powiedziała Marinette.
- Ciebie też miło widzieć księżniczko - odparł Czarny Kot i dał Marinette buziaka. - Widziałem zdjęcia twoich kreacji. Wyszło ci świetnie.
- Dzięki, a co do tych zdjęć...
- Tak?
- Zobaczył je Gabriel Agreste. On jest ojcem tego chłopaka, który mi się podobał.
- I?
- On w imieniu swojego ojca zaprosił mnie na kolację do ich domu. Mówił, że jego ojciec chcę ze mną porozmawiać na temat moich projektów. Po prostu chciałam żebyś wiedział...
- Czekaj, czekaj, czekaj. Czy ty właśnie mnie pytasz o zgodę na pójście na tą kolację?
- Jeżeli tak to chcesz ująć.
- Decyzja należy do ciebie. Według mnie to ogromna szansa dla ciebie.
- I nie przeszkadza ci to?
- Nie! Na tym polega miłość. Na zaufaniu. Gdybym ci nie ufał, to cały ten związek byłby bez sensu.
- Dziękuję, ulżyło mi.
- No chodź tu.
   Czarny Kot przytulił Marinette, a następnie oboje obejżeli film. Po wyjściu Czarnego Kota Marinette mogła się spokojnie położyć spać. Nie czuła się winna. Zamiast tego czuła się podekscytowana szansą jaką dostała.



Miraculum: Marichat StoryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz