Newt stanął potem przed wszystkimi, by wyjaśnić im, że pokonają Grindelwalda tylko za pomocą dezorientacji i wielu nakładających się planów, ponieważ mógł on przewidywać przyszłość. Jenna nawet już nie chciała patrzeć na to, jak Bunty wzdycha z zachwytu i ustawia się najbliżej niego. Stała tam ze spuszczoną głową, której nie uniosła aż do momentu, gdy Newt powiedział:
- Dumbledore prosił, żebym ci coś dał, Jacob.
Zdziwiony Kowalski wskazał na siebie palcem, podczas gdy Newt wyjął z kieszeni swojego płaszcza... Różdżkę.
Jenna nie mogła się napatrzeć na zszokowaną minę Kowalskiego, gdy Newt objaśniał i wręczał mu jego różdżkę, mówiąc, że nie ma rdzenia, więc nie działała, lecz mimo wszystko była prawdziwa.
- Żartujesz, co? - zapytał Jacob, na co Jenna spojrzała na niego z małym uśmiechem.
- Jesteś przecież w naszej drużynie, Jacob. Już na dobre. Oczywiście, że musisz mieć swoją różdżkę.
Po tym Newt zaczął wręczać różne przedmioty innym, w tym Bunty, i to kartką, która miała być "tylko dla jej oczu". Jenna znowu nieco się wyłączyła, dopóki Jacob nie zapytał o Porpentynę.
- Tina jest teraz bardzo zajęta - wyjaśnił Newt.
- Tina została szefem Aurorów w Stanach Zjednoczonych. Dobrze ją znam, to naprawdę niesamowita kobieta - wtrąciła Eulalie, na co Jenna miała ochotę uderzyć głową w okno.
Super. Jeszcze psiapsiółka Goldstein.
- Czyli to jest grupa, która ma pokonać najgroźniejszego czarodzieja od wieków? - zapytał Tezeusz. - Dwóch magizoologów i niezawodna asystentka, Auror, nauczycielka, czarodziej ze starej, francuskiej rodziny i cyk, mugol. Piekarz. Z nieprawdziwą różdżką.
- Hej, no, jak dobrze, że mamy jeszcze ciebie - odgryzł się Jacob. - I twoja różdżka działa.
- Dokładnie - wtrąciła Jenna. - Co my byśmy biedni zrobili bez szefa brytyjskich Aurorów?
- Kto by nie chciał mieć takich szans jak my? - zapytał Tezeusz, na co Żaneta pokręciła głową.
- Człowiek małej wiary z ciebie, Tezeusz. Damy radę - wtrąciła, na ułamek sekundy kładąc mu dłoń na ramieniu. Jenna posłała jej zachęcający uśmiech, po czym sama westchnęła.
- Dobra, to jak wszyscy jesteśmy już obdzieleni zadaniami i w ogóle - powiedziała Jenna głośno, podchodząc do Newta, obok którego stała jego walizka - to jakby ktoś mnie szukał, to ja będę na dole - dodała nagle, po czym bez zawhania położyła walizkę na podłodze, a następnie otworzyła ją szybko, tym razem nie zważając na swoje zdjęcie w środku.
Zgromadzenie znowu zaczęło rozchodzić się po wagonie, a zdumiony Newt położył rękę na ramieniu dziewczyny.
- Jenna, zaczekaj. Pójdę z tobą.
Sądził, że ją to ucieszy, lecz ona nie odpowiedziała i po prostu zaczęła schodzić w głąb walizki. Widzący to Jacob syknął jakby z bólu.
- Oj, Newt, lepiej z nią pogadaj.
- Ale co zrobiłem? - zapytał zupełnie zdezorientowany Scamander.
- Znowu wychwalałeś przy niej inne kobiety!
- A, to o to chodzi. Teraz rozumiem, czemu zabijała mnie wzrokiem - powiedziała Eulalie, a wtedy do Newta trochę dotarło, jak to wszystko mogło dla Jenny wyglądać. - Nie wspominał pan o swojej żonie, panie Scamander.
- Jenna nie jest... Moją żoną, znaczy...
- Jeszcze nie - wtrącił Jacob z szelmowskim uśmieszkiem na twarzy.
CZYTASZ
Wytresuj sobie węża • Newt Scamander
Fanfiction🐍 Jenna Wharflock nie jest w stu procentach sympatyczną osobą z krystalicznie uczciwą przeszłością. Jednak jeśli już komuś pomaga - a jako magizoolog pomaga najczęściej zwierzętom - robi to dobrze. Jako Ślizgonka jest zdeterminowana osiągnąć każdy...