Rozdział 12 - No Judgement

38 5 2
                                    


12. No Judgement

Even though we don't talk for a couple of months,

It's like we didn't lose anytime

I can be your lover or your shoulder to cry on

You can be whoever you like

Powrót do Londynu zajął mu więcej czasu, gdy samolot wylądował na Heatrow, Niall wiedział, że to był idealny moment. Nie czekał na niego komitet powitalny, a to tylko z jednego powodu – nie dał znać Julie, że jest już na miejscu. Droga do domu trwała krócej, niż mógł się tego spodziewać. Londyn i Seul były do siebie takie podobne i w tym samym czasie różniły się od siebie we wszystkim, tak jak stary on nie przypominał już obecnego siebie. Dobrze było znaleźć się we własnym domu. Był przyzwyczajony do mieszkania w różnych miejscach, ale nagle zaczął doceniać znajome kąty i przestrzeń, którą tak doskonale znał.

Kiedy przekroczył próg domu, od razu zauważył, że Julie zaglądała tu pod jego nieobecność. Lodówka była wypełniona po brzegi, tak jakby przyjaciółka czuła, że może pojawić się w każdej chwili. Jego jeden jedyny kwiatek stał na parapecie w pełni swojej chwały. Musnął palcami drobne, białe kwiatki, a tak znajomy zapach od razu dotarł do jego nozdrzy. Zadomowienie nie zajęło mu dużo czasu. Opróżnił walizkę, wyprał ubrania, poukładał je w szafie i już wszystko było tak, jakby nigdy nie wyjeżdżał, nie opuszczał tego miejsca. Pierwszych kilka dni spędził odsypiając, starając przyzwyczaić się do innej strefy czasowej, a gdy trzy dni później drzwi jego domu otworzyły się gwałtownie, wcale nie był zaskoczony, gdy usłyszał znajomy głos.

– Ty dupku, miałeś zadzwonić, gdy wrócisz! – krzyk Julie przełamał panującą od kilku dni ciszę.

– Tak myślałem, że nasze pierwsze spotkanie po ponad pół roku będzie wyglądało w ten sposób – zażartował, podchodząc do przyjaciółki i przytulając ją mocno. – Dobrze cię widzieć.

– Cieszę się, że wróciłeś, Londyn bez ciebie był okropnie pusty i smutny – dziewczyna odsunęła się i pomaszerowała do kuchni. Dopiero wtedy zauważył, że niosła ze sobą torbę z jakimiś zakupami. – Myślę, że karą za twoje milczenie powinno być opróżnienie lodówki i zmuszenie cię do wyjścia na zakupy.

– Nie byłabyś tak okrutna – ruszył za nią i usiadł przy wyspie kuchennej, przyglądając się, jak rozpakowuje zawartość torby i układa ją na półkach. – Zresztą z tego co pamiętam, wspominałaś coś o powitalnej imprezie – dodał, uśmiechając się do niej znacząco.

– Zmieniam zdanie, nie zasłużyłeś na imprezę, ale myślę, że Harry z przyjemnością coś zorganizuje, kiedy tylko dowie się o twoim powrocie – usiadła po drugiej stronie, przyglądając mu się uważnie.

– Harry? Masz kontakt z Harrym? – to go zdziwiło, wydawało mu się, że tych dwoje się nie spotkało poza tym jednym spotkaniem, gdy razem odwiedzali dom Harry'ego i Lou.

– Tak, wydaje mi się, że Harry sądzi, że jesteśmy parą. W sensie nie ja i Harry, tylko my, ty i ja – wyjaśniła szybko, dostrzegając jego pytające spojrzenie. – W żaden sposób nie jestem mu w stanie wytłumaczyć, że nic nas nie łączy, więc byłoby miło, gdybyś przy najbliższej okazji wyjaśnił mu to skutecznie. I tak, mamy kontakt i muszę ci powiedzieć, że Eric jest cudowny – twarz Julie rozpromieniła się na samo wspomnienie chłopca.

– Dobrze, że o tym wspomniałaś. Chciałbym spotkać się z chłopakami, a jeśli ty i Harry staliście się najlepszymi przyjaciółmi, to może ta impreza powitalna to nie jest taki zły pomysł – był gotowy na to spotkanie, wręcz nie mógł się doczekać. Miał nadzieje, że pomiędzy nim a przyjaciółmi da się naprawić to, co spieprzył. Wiedział, że ostatnio nie był najlepszym kumplem, ale chciał to naprawić.

Niewypowiedziane -  Nemma/ LarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz