Gdy pociąg zaczął zwalniać, na zewnątrz zrobiło się już ciemno, a mimo to Jenna wciąż próbowała dojrzeć coś za oknem. Stojący obok niej Newt patrzył niby na widoki, a tak naprawdę na nią z nieschodzącym uśmiechem na twarzy.
- Kurczę... Gdyby nie ta cała otoczka, to trochę tak, jakbyśmy wracali do Hogwartu, co? - zapytała Jenna. - Zaraz zasiądziemy do uczty, przyjdą nowi uczniowie...
- Tylko wtedy nie siedzielibyśmy razem - przyznał Newt smutno, a wtedy Jenna odwróciła się w jego stronę.
- Słuchaj, no... Ja wtedy też nie wyobrażałam sobie, że skończę z takim jednym Puchonem. Ale teraz... To nie wyobrażam sobie nikogo innego na jego miejscu. - Złapała go za rękę, a on czuł, że mówiła prawdę.
- Berlin. Wspaniale - powiedziała Eulalie niewiele później, gdy pociąg wreszcie się zatrzymał.
Wszyscy w wagonie wyglądali przez okno na nieznajomą stację. Szli w kompletnie nieznane, a do niektórych z nich dopiero wtedy zaczęło to docierać.
- No, Janet, jesteś teraz naszą królową. - Jenna położyła rękę na ramieniu blondynki. - Tylko ty tu znasz język.
Żaneta pokręciła głową, nie odrywając wzroku od widoku za oknem..
- Może i trochę znam, ale przeceniasz mnie. Nie bez powodu po polsku nazywamy Niemców takimi, których mowy nie da się zrozumieć.
- Żartujesz? Widziałem cię już w akcji, Janet. Bez problemu sobie z nimi poradzisz - przekonywał Tezeusz, a wtedy Jenna powstrzymała parsknięcie.
- No wreszcie wielki pan Scamander wysilił się na komplement - powiedziała, a następnie prędko odeszła od dwojga Aurorów, by mogli porozmawiać sami.
Kama wyszedł z pociągu jako pierwszy, kiedy Jenna patrzyła, jak Newt upewnia się, że wszystko było w porządku z qilinem. Zamknął walizkę, a wtedy nagle pojawiła się przy nim Bunty, chcąc ją odebrać - wtedy Jenna już nie wytrzymała.
- A ty co robisz?
Bunty jakby jej nie usłyszała, bo patrzyła tylko na Newta, wyjątkowo zdezorientowanego.
- Ja też muszę iść, Newt. Nikt nie może wiedzieć wszystkiego. Nawet ty.
Jenna była niemalże gotowa z nią walczyć, Newt jednak ostatecznie uspokoił ją jednym dotykiem dłoni, po czym oddał walizkę Bunty. Ona wyszła, lecz w Ślizgonce wciąż się gotowało - Scamanderowi wszystko można było odebrać, ale walizkę?!
- Zabiję Dumbledore'a własnymi rękami zanim Grindelwald to zrobi, przysięgam - wycedziła Jenna bardziej do siebie niż do kogokolwiek innego.
- No, to teraz nasza kolej... - Newt zwrócił się do pozostałych. - Musimy dotrzeć do niemieckiego ministerstwa.
- Poprowadzę w takim razie - powiedziała Żaneta, ruszając do wyjścia jako pierwsza. - Och, tylko lepiej tu nigdzie nie wspominajcie, że jestem z Polski, dobrze? Może się to nie za dobrze skończyć.
- To ja idę z tobą - wypalił Tezeusz, a gdy wzrok wszystkich skierował się właśnie na niego, nieco się spieszył. - Znaczy, żeby Janet nie szła sama na przodach, to niebezpieczne... - wyjaśnił nieporadnie.
Jenna ugryzła się w wargę, kolejny już raz powstrzymując się od wybuchu śmiechem.
- On jest beznadziejny - szepnęła do Newta, po czym oboje i tak się zaśmiali.
Cała grupa dzięki Żanecie i Tezeuszowi bardzo szybko dotarła do magicznej ściany, po której przejściu znaleźli się już na terenie niemieckiego Ministerstwa Magii. Z zewnątrz było ogromne, ciemne i złowrogie, a z daleka dało się zauważyć fajerwerki rozjuszonych wyborców skandujących nazwiska kandydatów na Najwyższą Szychę Międzynarodowej Konferencji Czarodziejów.
CZYTASZ
Wytresuj sobie węża • Newt Scamander
Fanfiction🐍 Jenna Wharflock nie jest w stu procentach sympatyczną osobą z krystalicznie uczciwą przeszłością. Jednak jeśli już komuś pomaga - a jako magizoolog pomaga najczęściej zwierzętom - robi to dobrze. Jako Ślizgonka jest zdeterminowana osiągnąć każdy...