Tak na prawdę nie wiem od czego zacząć. Nie od początku bo na to dziś nie mam ochoty. Może któregoś dnia przyjdzie mi na wspominki. Przybliżę tylko swoją sytuacje pokrótce. Jestem mamą trzy letniej dziewczynki, Matyldy. Od dwóch lat jestem w związku małżeńskim który nie wyglada tak jak bym tego chciała.
Dziś czuję się bardzo wykorzystywana. Staram się radzić sobie z natłokiem obowiązków ale to jest bardzo ciężkie. Dom który w pełni jest na mojej głowie, praca która również nie daje mi radości tylko zmartwienia i on wiecznie nie zadowolony. Ostatnio mam wrażenie ze traktuje mnie jak kogoś zupełnie zbędnego w swoim życiu. Taka sprzątaczka na etacie. Tyle że ja wynagrodzenia nie dostaję. Nie chce tragizować bo zdaję sobie sprawę że wielu mierzy się z dużo trudniejszymi przeciwnościami losu. Jednak w tym momencie to mój osobisty dramat.
Nie czuje się dobrze. Nie czuje żeby moje ciało i dusza były zdrowe. Ciało... ono ostatnio przeszło wiele. Operacja która w połowie odebrała mi płodność. Choć nie wyobrażam sobie mieć drugiego dziecka to... ostatnio jedno straciłam. Choć długi czas walczyłam aby nie myśleć o tym w ten sposób.. Była to ciąża pozamaciczna o której nie miałam pojęcia. I choć od razu tego nie czułam. To teraz jest to coraz cięższe i dusi mnie bardziej i bardziej. Przede wszystkim poczucie winy. Cholerne poczucie winy. Czy mogłam zrobić coś inaczej. Może za dużo pracowałam... ale jak inaczej kiedy jestem przytłoczona obowiązkami. I choć udaje że wszystko jest w porządku i nie przejmuję się tym to w sercu krzyczę. Nie wiem czy ktoś kto nie był w takiej sytuacji będzie wstanie mnie zrozumieć. Tłumaczę sobie że tak miało być, i próbuje zapomnieć jednak rana na brzuchu , jak po cesarce, przypomina mi o tym każdego dnia.
Nie czuje się sobą. Raczej jak odbicie. Jak gdybym była za szybą i wszystko prócz bólu było stłumione. Potrzebuje wsparcia..
Nie mam go w najbliższej osobie która powinna być przy mnie. Jest obok ale nie ze mną. I może to moja wina bo oczekuję, bo nie powiem że tego potrzebuję. Jednak wiem ze moje odczucia byłyby wyśmiane. Lub nazwane wyolbrzymianiem ba, wymyślaniem !
Tak mnie wszystko wkurwia! Tak bardzo!
Staram się być wyrozumiała i tłumaczyć go , ze jest tylko facetem. Jednak wiem że są ludzie w moim otoczeni którzy pytają dużo częściej jak się czuje niż on. Widzą moją ciężką pracę i nie mówię tu o współczuciu mi czy gratulowaniu w ogarnianiu swoich obowiązków.. Tylko o szacunku do tego co robię. Szanowania mojej pracy, tego że się staram być jak najlepszą sobą. I choć nie jestem ideałem.. tak wiem.. nie jestem nim. To wiem że staram się być dobra.
Myśle ... że nie jest dobre kiedy boimy się reakcji drugiej połówki. I nie mówię tu o żadnej agresji. Raczej o wyrzucie emocjonalnym który powoduje reakcja partnera. To w jaki sposób reaguje.
Przy dziecku zdarzają się małe i większe wypadki. Matyldzie nigdy nic poważniejszego się nie stało. Mały guz , poślizgnięcie na wodzie .. takie uroki małego dziecka. Jednak zawsze sugerował że jestem beznadziejną matką. Kiedyś w kłótni usłyszałam że boi się mnie zostawić samą z nią bo boi się o jej życie ! Co za absurd ! Że jestem nieodpowiedzialna i bez wyobraźni ! A może po prostu brakuje mi pomocy ! Czemu jemu tak trudno to zrozumieć. Sprzątając dom, gotując obiat ciężko jest mieć dzieciaka non stop na oku tym bardziej że zagrożenia stoją na każdym kroku. Choćby drzwi w które wchodzi przez nie uwagę. Gdy mała nie chciała się kąpać obwinił mnie bo źle to robię. Oczywiście ja, ponieważ on nigdy się do tego nie garną i tak szczerze każdy jeden obowiązek związany z dzieckiem ciąży na mnie. Tylko obrywam że coś robię nie tak jak powinnam. Ale żeby mnie zastąpić ? W życiu ! Taka mała retrospekcja odnoście kapania jeśli już o tym wspomiałam.
Mała nie chciała myć głowy więc niestety musiałam robić to czasem na siłę.. przez co płakała ale co poradzić ? Wiedziałam że krzywda się jej nie działa. Trwało to trochę dłużej ponieważ Matylda próbowała uciekać mi z wanny i ciężko było wykonać cały proces mycia głowy. Aż nagle z odsieczą wparował Tato ! Krzycząc ! Że nie potrafię dziecku umyć głowy.. wyobrażacie sobie taka chorą sytuacje ? Mnie przekonującą dziecko przez trzydzieści minut do umycia głowy i zrezygnowaną myjącą jej włosy jak najszybciej by już nie płakała i jego stojącego nade mną , drącego się „czemu tak długo to trwa!?"
Wystarczyło zająć ją czymś, czymkolwiek by to mycie poszło sprawnie ... to wolał obrzucać mnie błotem. Dlatego powiedziałam że jej już włosów więcej nie umyję. I cud się stał! Bo następnego wieczoru wziął się za to. Tyle że i tym razem była histeria o wspomnieniu o myciu głowy. I wiecie co usłyszałam ? Że to moja wina. Bo przecież musiałam coś zrobić że tego nie lubi. I koniec końców nie umył jej włosów, bo przecież skoro dziecko płacze że nie chce to nie powinnismy tego robić ! W końcu 3 letnie dziecko lepiej wie co dla niego jest najlepsze... tak samo jest z innymi czynnościami których nie lubi i płacze na wspomnienie o nich. Zawsze pojawia się to chamskie pytanie „ a musisz to teraz robić ? , nie możesz jej czymś zainteresować?" No kurwa! Nie! Sam spróbuj !Dziękuję że jesteś..
Czasem spotykasz nowych ludzi i po paru dniach uświadamiasz sobie że czujesz wyjątkową więź , tak wyjątkową której nie masz nawet z własnym mężem. Czujesz że choć nie zawsze potrafi zrozumieć to nie ocenia i wysłucha do końca. Przyjaźń buduje się latami. Tak jak zaufanie. Z nią jest inaczej od razu wskoczyliśmy na ten sam tor. Dziś zgodziliśmy się że między nami nie ma miejsca na kłótnie. I to prawda nie wyobrażam sobie rzeczy która mogłaby nas podzielić. I tak jak w wypadku mojego rodzeństwem nie wyobrażam sobie żeby mogło jej zabraknąć w moim życiu. Bo mam wrażenie jakby była od zawsze. I chodź znajomość jest stosunkowo niedługa to ufam jej i ją kocham. Wiem że ktoś postawił ją na mojej drodze bo czuł że tego potrzebuje. I jak nigdy w życiu tak właśnie jest. Sama siebie nie docenia i nie wie jak wspaniałą osobą jest. Pełną dobra i wsparcia. Dlatego ten krótki wpis poświęcam jej. By wiedziała jak bardzo ważna dla mnie jest.
Każdy z nas miewa gorsze i lepsze dni. To jest w zupełności normalne. Czasem wstaniemy lewą nogą a czasem dowiemy się że czeka nas kolejna operacja przez nieudolność lekarzy. Ale ważne jest mieć kogoś kto będzie przy was mimo tego całego syfu i mimo tego że nie zawsze jesteście pozytywni. Bo w przyjaźni to trochę jak w małżeństwie na dobre i na złe.
YOU ARE READING
Pamiętnik mężatki
ChickLitOpisuję tu wszystko co czuję. Przyznam szczerze że sobie nie radzę dlatego zaczęłam pisać. By przelać swoją rozpacz i niemoc na kartki.