Rozdział 9 - Kostka lodu i zapalniczka.

24 2 6
                                    

     Sprzątając późną nocą salon myślałam non stop o tym co się wydarzyło. Dręczyło mnie to, nie mogę zaprzeczyć. Czas jaki zwyczajnie poświęcam na ogólne ogarnięcie całego mieszkania nie jest tak długi jak aktualnie, a przypominam, że to tylko jedno pomieszczenie. Przerwa co pięć minut, napływające łzy nie pomagają w sprawnym uwinięciu się. Ta sytuacja dała mi do zrozumienia, że życie było by dla mnie o wiele łatwiejsze z tobą u mojego boku. Dla nas obu właściwie. Bo czym jest życie bez osoby obok, którą kochasz bezgranicznie? Czym jest życie bez osoby obok, która samym swoim spojrzeniem sprawi, że wszystkie smutki odejdą w dal, że zmartwienia przestaną mieć ogromną wartość i nie przejmą nad tobą kontroli. Kontrole nad tobą przejmuje miłość, która jest niczym ulubiony napój energetyzujący - dodaje ci "mocy", ale i uzależnia. Przy każdej rozmowie, mój dotyk sięga bliżej ciebie, odczuwam jakbym za kilka lat miała być tak blisko, że wręcz byśmy zespoiły się wzajemnie i utworzyły jedno ciało. To trochę straszne, muszę przyznać, ale miłość do Kai sprawia, że szaleje. Moja miłość sprawia, że wyglądam na wariata. 

   Uwielbiam sprzątać. Dlaczego, pewnie zapytasz. Przecież człowiek się tylko męczy, jak na początku efekty były widoczne tak później ich nie ma. Ot syzyfowa praca. Ale czy zastanawiałeś się jaką masz możliwość przy tej czynności? Prócz spocenia się oczywiście. Kiedy sprzątasz to tak jakbyś sprzątał  swoje życie, swoje myśli, czy nad zwyczajniej swoją głowę. Masz wtedy szansę by wszystko przemyśleć. Możesz udawać perfekcyjnego, przecież lubisz porządek, jesteś schludny, istny ideał. Nikt nie wie, że to twoja mała terapia. Co prawda, przy dużych problemach ciężko wstać, zrobić cokolwiek, ciężko jest zebrać się do pracy. Lecz gdy tylko ci się to uda i wpadniesz już w ten wir, trans to jesteś w innym świecie. Nikt ci się nie zakrada do głowy, jesteś tylko ty i ta szmatka w zlewie. Ja, kiedy sprzątam, myślę co zrobiłam nie tak, co ktoś inny zrobił źle, analizuje, wyciągam wnioski. Żyje sama ze sobą i sama sobie jestem w stanie pomóc. Szkoda, że przez to czuję się zamknięta na innych. Oni próbują do mnie dotrzeć, bezskutecznie. Oni, moi przyjaciele, bliscy próbują mnie wyciągnąć ze złych myśli, z tej czarnej otchłani - tak nazwałam mój stan, który jest adekwatny do nazwy. Bo wszystko o czym pomyślę wciąga mnie tam. Ukryło się w tym miejscu wiele wersji mojej osoby, przez co przy próbie wyciągnięcie nigdy nie wiesz czy wyciągnąłeś prawdziwą mnie z uwagi na panującą tam ciemność. Nigdy nie zadawaj mi pytania, kim jestem i jaka jestem. Zwyczajnie nie wiem i chyba z tym zostało mi żyć do końca. Jestem sama.

   Stary zegar zastukał dwanaście razy na znak wybicia północy. Odwracam się w jego stronę dopiero po kilku sekundach, gdy ten skończył już bić i zwyczajnie zastygam. Nie mam pojęcia dlaczego. Może to moje zmęczenie sprawia, że czas reakcji mam znaczenie opóźniony? Stwierdzam, że jest już późno, dlatego zostawiam resztę bałaganu i udaje się w kierunku łazienki by umyć ciało i przygotować się do snu. Nie obywa się bez dodatkowego zapatrywaniu się we własne odbicie w lustrze. Myślę, że lustra są magiczne. Pozwalają ci zajrzeć we własne emocje. To one cię widziały w wielu sytuacjach. To one widziały twoją twarz kiedy byłeś smutny i obmywałeś ją zimną wodą w umywalce, by zmyć z siebie uczucie smutku i przygnębienia. Pamiętają wszystko i gdyby tylko mogły odezwałyby się by rzucić jakieś miłe słówko, bo przecież kto inny zna cię tak bardzo jak one. 

    W wannie też nie jest kolorowo. Stojąc, puszczam na swoje ciało zimną wodę, która sprawia, że moja skóra momentalnie dostaje gęsiej skórki. Pod jakimś kątem jest to przyjemne. Czy cierpienie jest przyjemne? Zmieniam ją na ciepłą i tak szybko jak poczułam większą temperaturę tak szybko runęłam na ziemie. Wyglądało to tak jakby zimny strumień mnie zamroził, a ciepły roztopił jak kostka lodu potraktowana zapalniczką. Zakręciłam kran i pozwoliłam wodzie mnie otulić. Odpływam. Moje powieki robią się coraz cięższe. Początkowo podejmuje walkę, ale bezskutecznie. Zasypiam.

    Nad ranem obudził mnie duży chłód. Trochę musiałam poleżeć i dojść do siebie, by zrozumieć dlaczego mój sufit nie przypomina sufitu w mojej sypialni czy salonie, bo tam też zdarzało mi się zasypiać.  Gdy usiadłam i przetarłam oczy przypomniało mi się jak się tutaj znalazłam, lecz nie wywołało to u mnie dużego zmartwienia. Sięgam po telefon, który wydawało mi się, że zostawiłam na ziemi. Nie znajduję go tam co zmusza mnie do wstania. Pomimo iż tak naprawdę zamarzam, to nie śpieszy mi się z podniesieniem. Sytuacja jednak tego ode mnie wymaga. Bez telefonu to przecież jak bez ręki. Wstaje, wycieram się niechlujnie i jednocześnie wychodząc z łazienki i owijając ręcznik wokół ciała zmierzam do salonu w poszukiwaniu mojej zguby. Nie zastałam go tam, więc postanowiłam zrobić spacer wokół mieszkania. Znajduję go w korytarzu obok białego sweterka, który ewidentnie nie należy do mnie. To pewnie Kai. Nie przypominam sobie by takowy przyniosła. Może to dlatego, że byłam skupiona na jej pięknych oczach. Muszę jej oddać, pytanie tylko jak? Na pewno nie odpisze mi na wiadomości. No nic, spróbuje później swoich sił.

   Po dwóch godzinach dalszego sprzątania mieszkania i ogarniania samego siebie, wpadłam na pomysł zaniesienia sweterka do sąsiadki, która jest babcią Kai. Myślę, że to będzie najlepsze rozwiązanie. Ubieram w pośpiechu buty i staje przy drzwiach. Zatrzymuję się na chwilę, a część garderoby przysuwam do twarzy. Pachnie jak ona. Wywołało to u mnie motylki w brzuchu. No nic, zgubę trzeba oddać. Stwierdziłam i wyszłam. Jakie szczęście w nieszczęściu trzeba mieć, by spotkać osobę, której chciało się uniknąć na korytarzu? Tak, zgadza się. Spotkałam Kaje w tym samym miejscu co ostatnio, mało co znowu nie przewracając się na schodach. 

- Hej, em... Chyba mam coś co należy do ciebie. To twoje?- upewniam się.

- Tak, tak to moje. Przepraszam za problem.- wlepia wzrok w podłogę, jest taka nieśmiała, a ja nie śmiem patrzeć jej w oczy.

- Nie szkodzi. - podaję jej ubranie. - Słuchaj, nie wiem co się wczoraj wydarzyło, jeżeli chcesz...- nie dane było mi skończyć.

-Zapomnij! Proszę naprawdę zapomnij.- Mogło mi się wydawać, ale dostrzegłam blask w jej oku. Dalej na mnie nie patrzyła, więc nie miałam pewności, ale wydawało mi się jakby była bliska płaczu. To zabolało moje serce.

- Tak, to chciałam powiedzieć. Chciałam powiedzieć, że możemy zapomnieć i wrócić do momentu zanim się upiłyśmy.- w tym miejscu się zaśmiałam. - Dalej mamy projekt do dokończenia.- W tym momencie Kaja spojrzała mi w oczy, a ja poczułam się jakby ktoś mnie dobił gwoździami do ziemi, nie mogłam się ruszyć.

- Tak, TAK! Jasne.- poprawiła kosmyk włosów.- Kiedy możemy się znowu spotkać?

- Wpadnij do mnie dzisiaj jeżeli masz czas.- proponuję.

- Oczywiście, że tak. Pytanie czy ty masz?- pyta mnie.

- Ja zawsze znajdę czas.- Zwłaszcza dla ciebie.

- Świetnie, napisze zanim przyjdę.- uśmiechnęła się, gdybym była kostką lodu ona byłaby zapalniczką.

    Tak właśnie zniknęły moje zmartwienia z wczorajszej nocy. Kaja, jesteś magiczna.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jun 30, 2022 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Kamienica - Love StoryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz