— MARLENNE —
Chase bardzo się ucieszył, gdy przyznałam, że moja waga ruszyła do góry i udało mi się przytyć prawie kilogram, ale radość nie działała w dwie strony. Ja byłam całkowicie tym wszystkim przerażona. Bałam się tego, jak moje ciało zmieni się pod wpływem dodatkowych kilogramów, jednak w tym momencie to nie z tego powodu klęczałam i wycierałam wierzchem dłoni usta po zwróceniu posiłku. Wymiotowałam z nerwów.
— Lepiej ci choć trochę? — zapytał Chase, pocierając delikatnie moje ramiona.
— Trochę — szepnęłam.
Ciemnowłosy wstał i pomógł mi podnieść się z obskurnych kafelek w niewielkiej toalecie, ukrytej za drzwiami jednej z szatni, którą dzieliliśmy z innymi.
— Naprawdę nie zazdroszczę ci tego, że musisz mnie całować — burknęłam. — Nie chciałabym być na twoim miejscu.
— Jakoś to przeżyję. — Uśmiechnął się ciepło. — A może też się zrzygam i wyrównamy rachunek? Czy tak będzie lepiej?
Przewróciłam oczami i szturchnęłam go w ramię.
— Jesteś okropny — syknęłam.
— Mów mi więcej. — Zacmokał z nutką rozbawienia. — A teraz szoruj ząbki, bo niedługo nasza kolej.
Przełknęłam ślinę i przygryzłam dolną wargę.
— Nie mów tak, bo zaraz znowu się zrzygam.
— Bylebyś nie rzygała na mnie.
Zmyłam każdy ślad z dłoni. Przepłukałam usta, umyłam zęby trzy razy i na koniec raz jeszcze przepłukałam płynem jamę ustną. Czułam jak dłonie drżą mi od negatywnych emocji. Byłam przerażona i chciałam mieć ten występ za sobą, a jednocześnie w ogóle nie miałam ochoty wychodzić na scenę. Denerwowałam się.
— Zdążymy jeszcze stąd uciec...
— Marli — przerwał mi. — Wyjdziemy tam, wystąpimy i wrócimy do mnie.
— Do ciebie? — Spojrzałam na niego zaskoczona. I podekscytowana perspektywą spędzenia z nim nocy. — Co będziemy tam robić?
Klepnął mnie w pośladki i uśmiechnął się chytrze.
— Musimy najpierw wystąpić, żebyś się o tym przekonała, prawda?
***
— Czy ty założyłaś wisiorek ode mnie? — Chase wytrzeszczył oczy i zerknął na mój brzuch, na którym swobodnie opadał łańcuszek, który jakiś czas temu mi wręczył. — Chcesz, żeby mi stanął?
Prychnęłam głośno.
— Stanie ci od widoku złotego wisiorka? — zapytałam.
— Tak? — odpowiedział z przeciągnięciem samogłoski. — Teraz będę zastanawiał się nad tym, jak by się poruszał, gdybym...
— Nie kończ — przerwałam mu.
Pocałował mnie w zagłębieniu szyi i objął szczelnie ramionami w pasie.
— Lubię kończyć. — Posłał mi głupi uśmieszek. — To mój ulubiony moment.
Gdy przyszła nasza kolej, Chase naprawdę stanął na wysokości zadania i był niesamowity. Cały stres zszedł ze mnie w chwili wyjścia na scenę, bo on znajdował się obok i dbał o to, żebym się nie potknęła. Układ wyszedł nam znakomicie, a uczucia i emocje, które próbowaliśmy przekazać, były autentyczne i szczere. Byłam zadowolona z finalnego efektu.
CZYTASZ
A Mockery Of Hatred
Short StoryHistoria lubi się powtarzać? W przypadku syna Cartera i Bianki na pewno, bo przecież niedaleko pada jabłko od jabłoni... Chauncey "Chase" Grayson i Marlenne Reid są wrogami od najmłodszych lat. Ich rodzice przyjaźnią się od dawna, wobec czego i oni...