Wszedłem razem z rodzicami dziewczyny do jej sali. Państwo Dupain-Cheng od razu podbiegli do łóżka fiołkowookiej. Nie chcąc przeszkadzać, ustałem w rogu sali. Patrzyłem, jak rodzice dziewczyny byli załamani. Usiedli z dwóch stron łóżka i trzymali ją za ręce. Marinette jednak się nie odzywała, tylko tępo patrzyła w sufit.
- Dlaczego, Marinette..?- w końcu jej mama się odezwała, przerywając ciszę.- Nawet nie wiesz jak się martwiliśmy. Dlaczego nam nic nie powiedziałaś? Przecież byśmy cię nie wyśmiali.. pomogliśmy ci..- dalej rozpaczała pani Sabine.
- J-ja...- patrzyłem na nią że współczuciem. Wiem, jak trudno było jej o tym wszystkim mówić. Mimo wszystko wierzyłem w nią. Widziałem, jak łzy spływają po jej bladych policzkach.- Nie chciałam was martwić i... Zawracać głowy..- powiedziała cicho.
- Zawracać głowy? Dziecko, ty nigdy nam nie zawracasz głowy. Zapamiętaj to. I mów nam o wszystkim, dobrze?- dziewczyna tylko kiwnęła głową.
- Dzień dobry, przepraszam państwa, ale muszę zabrać pannę... Dupain-Cheng na badania. Wrócimy za jakieś 15 minut, mogą państwo w tym czasie poczekać na korytarzu.- powiedział lekarz. Na jego prośbę cała nasza trójka wstała i skierowała się do drzwi sali.- Trzeba załatwić jej jakiegoś psychologa.
- Racja, i porozmawiać z dyrektorem i wychowawczynią o tym, co się dzieje.- rozmawiali między sobą rodzice Marinette.
- Przepraszam, że się wtrącam, ale myślę, że o psychologu, to powinni państwo porozmawiać z Marinette. W końcu może to potraktować trochę jako atak, jeśli po prostu zostanie jej powiedziane "będziesz chodzić do psychologa".- wyraziłem swoje zdanie.
- Masz rację, Adrien.- odpowiedziała mi kobieta. Jej mąż poparł ją po chwili. Siedzieliśmy na korytarzu jeszcze 7 minut. Wtedy zobaczyliśmy lekarza i dwie pielęgniarki, które szły razem z Marinette.
- To my ją oddajemy.- zaśmiał się cicho lekarz.- Czas odwiedzin jest do godziny 20, więc mają państwo jeszcze godzinę. Do widzenia.- odszedł, zostawiając nas z dwiema kobietami, które pomagały nastolatce położyć się na łóżku i zakładały kroplówkę. Po zrobionych czynnościach one też wyszły. Zostaliśmy we czwórkę.
- Marinette...jak się czujesz?- zapytał jej tata.
- ....- nie odezwała się tylko spojrzała na nas że łzami w oczach.
- Potrzebujesz czegoś?- tym razem zapytała jej mama. Dziewczyna usiadła, złapała za stojak z kroplówką, wstała i podbiegła do mnie. W kolejnej chwili już była wtulona we mnie. Zacząłem ją gładzić po plecach. Nawet nie zauważyłem kiedy jej rodzice wyszli.Podniosłem ją jedną ręką, a drugą złapałem za stojak z kroplówką. Poszedłem w stronę jej łóżka i położyłem ja z powrotem.
- Marinette...- szepnąłem i kucnąłem przed nią. Ona dopiero po chwili skierowała na mnie swój wzrok.

CZYTASZ
Chcę Cię Poznać~Miraculum [ZAWIESZONE]
FanfictionNo to ten..Zapraszam😉🐞🍀 (Dawniej "Bezproblemowe dzieci")