Rozdział 1

64 4 9
                                    

To jest Dominik Boss! Wraz ze swoimi żywymi rodzicami jedzie do swojego holenderskiego domu w Holandii. Jadą do spożywczego, bo stary chciał haszysz. Awizo właśnie patrzy w szybę zamyślony. Do jego uszu dobiega piosenka "Bad Romance" od Lady Gagi. Mały Awizo wyobraża sobie, że jest w teledysku.

"Ja też chcę przeżyć kiedyś bad romance" myśli do siebie.

Rodzice Awizo siedzieli z przodu rozmawiając ze sobą.

- A ty co o tym sądzisz Dominik? - głos ojca wyrwał dziecko z zamyślenia.

Awizo nie słuchał ojca i bał się, że zaraz dostanie od ojca pasem. Jednak ten tylko uśmiechnął się spod swojego wąsa i dodał:

- Rozmawialiśmy o tym co zjemy na obiad

- Może sushi - dzieciak powiedział niezręcznie, rumieniąc się.

Matka Dominika odwróciła się do niego z przedniego siedzenia auta.

- Ty nasz mały, słodki otaku! - złapała za jego policzek, uśmiechając się do niego.

- M-mamo przestań - zająknął się speszony - ja obejrzałem tylko jedno anime!

- No tak, ale znasz się na kulturze japońskiej! Jak będziesz grzeczny, to kupimy ci tą body pillow, którą tak chciałeś!

- N-naprawdę? Tą z moim husbando - Kakashi?

- Oczywiście kochanie!

W tym momencie Awizo usłyszał huk. Wszystko działo się zbyt szybko by mógł cokolwiek zrozumieć. Zauważył jedynie ciężarówkę pędzącą w ich stronę, odłamki szkła i krzyk jego rodziców. Wypadł przez przednią szybę i znalazł się parę metrów przed palącym się autem. Jego kolana i przedramiona przetarte były od betonu na który upadł, jednak to nie było jego zmartwieniem. Z płonącego auta wystawiali jego rodzice.

- Oto-san! Oka-san! Nie! - krzyknął próbując do nich podbiec

- Sayonara Dominiku - powiedzieli w tym samym czasie, a auto w jakim byli uwięzieni - wybuchło.

Dominik próbował doczołgać się do palącego się wraku. Jednak nie zdążył. Jedyne co po nim pozostało to czarna plama na betonie. Dookoła roztrzęsionego dziecka zaczęli zbierać się przechodnie, pytając się go co się stało. Jednak on nie był wstanie im odpowiedzieć. Był taki... bez uczuć. W pewnym momencie ktoś złapał go za ramię.

- Hej chłopczyku, gdzie są twoi rodzice? - odwrócił się w stronę kobiecego głosu.

Przez chwilę wpatrywał się w pełną zaniepokojenia kobietę, pustym wzrokiem. W końcu dotarło do niego co się właściwie stało. Wydał z siebie rozdzierający krzyk w stronę nieba.

***

Oczy Dominika otworzyły się na chwilę, tylko po to by sekundę później znów się zamknąć przez zbyt jasne promienie słońca. Gwałtownie usiadł na łóżku. Łapczywie nabierał powietrze w swoje płuca. Wciąż starał otrząsnąć się z koszmaru jaki miał.

"Miłość to jednak piękna rzecz"

Te słowa, które właśnie zawitały do jego głowy, zdawały się ukoić jego zszargane nerwy. Spojrzał na leżące na jego stoliku nocnym zdjęcie Lakarnuma - jego ulubionego kpopowego idola. Na twarzy Dominika pojawił się łagodny uśmiech.

Z niewielką niechęcią wstał ze swojego łóżka i podszedł do szafy obklejonej plakatami z lewacką propagandą i boysbandem Lakarnuma. Nałożył na siebie mundurek szkolny i opaskę z kocimi uszkami. Spojrzał w lustro, głęboko wzdychając. Nie chciał zakładać opaski, jednak po śmierci jego rodziców na jego głowie pojawiły się kocie uszy. Dręczono go z tego powodu w podstawówce co wywołało u niego dużą traumę. Wciąż pamiętał śmiech dzieci, krzyczących do niego" Lwia grzywa".

16-sto latek przypinał swój rower do jednego z sakurowych drzew, które z jakiegoś powodu, przez cały rok okryte były różowymi kwiatami. Dodawało to szkole atmosfery romantyczności. Awizo zauważył pod jednym z drzew grupę piszczących z radości dziewczyn, które otaczały coś albo kogoś. Jednak nie miał czasu na myślenie o tym gdyż...

- Oi oi oi! Nie za krótka ta spódniczka? - usłyszał głos Carrionera.

Podniósł swój wzrok i zobaczył stojącego nad sobą dręczyciela. Opierał się o różowe drzewo i patrzył na niego z dziarskim uśmiechem.

- Mama cię nie uczyła, że nie można dręczyć słabszych?! H-hentai!

Dominik przygładził spódniczkę, rumieniąc się.

- A gdzie ty się wybierasz omega simpie? - Carrioner przygwoździł go do drzewa.

W tym momencie zadzwonił dzwonek.

- Chcę iść do klasy!

Jednak dręczyciel nie odpuszczał. Każdy z uczniów zdążył już wejść do szkoły, lecz Carrioner i jego ofiara stali w miejscu. Awizo czuł jak dręczyciel wlepiał w niego, swoje czarne oczy. przez co czuł się niekomfortowo. Chłopiec w spódniczce był wściekły, jednak nie mógł przestać się rumienić. Nie zauważył nawet kiedy Carrioner agresywnym ruchem ściągnął z jego głowy opaskę, odsłaniając prawdziwe kocie uszy Dominika. Dręczyciel był w szoku.

- Co to kurwa jest? - zapytał z obrzydzeniem, odsuwając się od Dominika.

Przez chwilę patrzył się na niego jednak jego twarz zaczęła się rumienić. Z kieszeni jego czarnej, skórzanej kurtki zaczęło wydobywać się dzwonienie.

"Wenamechainasama" Dochodziło z jego telefonu.

- Kurwa! Ktoś do mnie barabani!

Dręczyciel odsunął się od chłopaka i poszedł w stronę szkoły odbierając telefon. Awięc westchnął do siebie. Został sam ze swoimi myślami. Trzymał swoją opaskę w dłoniach, a jego oczy zaczęły napełniać się łzami. Jak Carrioner opowie innym o jego uszach, Awizo będzie skończony. Dominik otrząsnął się i zaczął biec w stronę szkoły. Nie miał czasu na myślenie o tym. Nie teraz. Pierwsze musi pobiec do klasy. Nie może pozwolić, by przez to spóźnienie obniżyły mu się oceny.

- Dominik-kun? Coś się stało?

Usłyszał głos katechety, gdy wparował do klasy.

- Nic takiego, Ator-san!

- W takim razie siadaj do ławki.

Lekcja mijała bardzo powoli, a Awięc miał już dość paplaniny katechety o kosmitach, NWO i trzeciej wojnie światowej. Większość dzieciaków w klasie Awizo rozmawiała ze sobą. Jednak Dominikk był inny niż wszyscy. On trzymał się na uboczu. Nie miał zbyt wielu przyjaciół w jego wieku. Działo się to dlatego, że był bardziej dojrzały. Nie interesował go makijaż, imprezy ani tego typu rzeczy. Jego marzeniem założenie było kanału komentery. Wtedy mógłby się zemścić na całej szkole. Od razu nagrałby filmiki na temat katechety, Carrionera i wszystkich, którzy go denerwują.

- Ator-san? Czy mogę pójść do toalety?

Zapytał podnosząc dłoń. Gdy dostał pozwolenie, natychmiast wyparował z sali. Złość opętała jego ciało. Szedł przed siebie. Jego pięści były zaciśnięte, a twarz miała wyraz, jakby za chwilę ma zacząć wrzeszczeć. Miał już dość tej szkoły. Nauczycieli wygadujących głupoty i wszystkich, którzy go dręczyli. Nie wiedział do końca gdzie kierują go jego nogi, jednak z pewnością nie była to łazienka. Chciał jedynie pozbyć się złości jaka go ogarnęła.

Pogrążony w myślach nie zauważył przed sobą ucznia wpatrzonego w ekran telefonu.

- Ała - usłyszał jęk, gdy wparował na niego.

Już miał wybuchnąć złością po raz kolejny, gdy... Jego wzrok napotkał się z pięknymi, niebieskimi oczami oraz fioletowymi włosami opadającymi na czoło osoby którą prawie stratował. Lakarnum? Czy to jakieś złudzenie? Czy Dominik traci zmysły? Nie... To prawda! Stał przed nim sam kpoper Lakarnum!

- Miłość to jednak piękna rzecz - z ust Awizo mimowolnie wydobył się szept.

Przez chwilę żaden z nich nic nie mówił. Patrzyli na siebie przez niesamowicie długą chwilę. Wtedy twarz lakarnuma z zaskoczonej zamieniła się w przerażoną. Dominik nie zauważył nawet kiedy jego idol zakrył mu usta dłonią i zaciągnął do najbliższej pustej klasy. 

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jul 01, 2022 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Lakarnum x AwięcOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz