Rozdział IX.

597 24 4
                                    

Był wieczór, zaniedługo powinien przyjść Alan. Położyłam już talerze na stole i jakiś napój, siedziałam na kanapie i zobaczyłam że, napisał do mnie Jake.

Jake
Cześć Ailey.

Ailey
Cześć Jake.

Jake
Co u Ciebie słychać? Nie przeszkadzam?

Ailey
W sumie to nie, czekam teraz na powrót Alana.

Jake
Jeszcze nie wrócił?

Ailey
Nie, kończy codziennie o osiemnastej.

Jake
Rozumiem, widzę że, się zaprzyjaźniliście.

Ailey
Można by tak powiedzieć, masz coś przeciwko?

Jake
Oczywiście że, nie. Dowiedziałaś się czegoś na jego temat?

Ailey
Szczerze, to nie pytałam się w ogóle.

Jake
To zapytaj, może czegoś przydatnego się dowiesz.

Ailey
Wątpię ale spróbuję, muszę już kończyć bo właśnie Alan przyszedł.

Jake
Do zobaczenia :).

Odłożyłam telefon i przywitałam się z Alanem.

- No cześć Ailey, jak Ci minął dzień?

- A wiesz, całkiem miło. A Tobie?

- Ech, może być. - Przekręcił oczami.

- Przygotowałam dla nas posiłek, rozłożę już na stół a Ty możesz się iść ogarnąć.

- Dziękuje, naprawdę nie musiałaś się fatygować.

- Nie marudź, tylko chodź tutaj.

Obydwoje się zaśmialiśmy, czekałam kilka minut na niego. Potem usiadł koło mnie i zaczęliśmy jeść, rozmawialiśmy i śmialiśmy.

- To było naprawdę zabawne.

- Zgadzam się, a powiedz. Jak to się stało że, pracujesz w policji?

- Poszedłem do szkoły policyjnej.

- Czyli od zawsze Cię to interesowało?

- Tak, to było moim marzeniem by dostać się do tej pracy. Byłem jeden z najlepszych uczniów.

- Hoho, no nieźle.

- A Ty? Gdzie pracowałaś lub pracujesz?

- Pracowałam w kryminalistyce.

- Och, też ciekawie. Zrezygnowałaś sama?

Była niezręczna cisza, nie wiem jak mu o tym powiedzieć że...

- Uhm, pamiętasz ten filmik Lily?

- No tak.

- Gdy mój szef to zobaczył kazał mi się wynosić.

- Co? Ale że, tak od razu?

- Mhm.

- Przecież nie było dowodów, nie mógł tak po prostu Cię wyrzucić.

- Mógł, nikt nie chciałby kogoś kto jest podejrzany za porwanie dziewczyny.

- Niby tak, ale... Co zrobiłaś potem?

- Poszłam do domu, później napisałam do mnie ten szef by się z nim spotkać w jego mieszkaniu. Myślałam że, chce porozmawiać o mojej pracy. I że, jednak to pomyłka.

- A tak nie było?

Była chwilowa cisza, ale bardzo niezręczna. Nie wiedziałam jak ująć te słowa, czułam jak zaszkliły mi się oczy.

- Kiedy byłam w jego mieszkaniu, zapytałam go o czym chciał ze mną porozmawiać. - Westchnęłam. - Poczułam jak łzy spływają mi po policzku.

- Mój Boże, Ailey nie chciałem. Przepraszam, nie powiniem.

Wtedy poczułam jak Alan mnie przytulił do siebie, potrzebowałam tego. Przytuliłam się do jego klatki piersiowej, a Alan jedną ręką objął mnie mocniej w talii, a drugą głaskał mnie po głowie i uspokajał.

- Mogę wiedzieć jak się nazywa? Trzeba coś z tym zrobić.

- Spokojnie Alan, przyjechała policja w samą porę i go zgarnęła.

- Dobrze, i mam nadzieję że, go zamknął na dobre.

- Myślę że, nie będzie już mógł wykonywać zawodu.

- Raczej tak, zmieńmy temat. Twój obiad był naprawdę dobry, co jeszcze umiesz robić?

- Hm, co masz na myśli? - Podniosłam głowę i skierowałam wzrok na niego, on dalej mnie obejmował.

- Masz jeszcze jakieś ukryte talenty?

- Zaśmiałam się lekko. - Umiem malować, znaczy, tak myślę.

- O proszę, jak będziesz miała czas to coś namalujesz?

- No pewnie, zrobić Ci kanapki na jutro?

- Dziękuje ale nie trzeba, mam wolne.

- Jak to?

- Tak to, zostaję jutro z Tobą.

- Dlaczego?

- Postanowiłem że, chcę z Tobą spędzić trochę czasu. Muszę przyznać że, ostatnio brakuje mi towarzystwa.

- Skoro tak, to może masz ochotę obejrzeć jakiś film?

- Masz coś konkretnego na myśli?

- Hmm, lubisz Jurassic World?

- Omg, jeszcze pytasz? To moja ulubiona seria.

- No to postanowione, robimy sobie maraton.

- Tylko poczekaj, wezmę jakieś przekąski.

Widziałam jak Alan wstawał z kanapy i kierował się do kuchni, brał jakieś chipsy i różne napoje. Ja tymczasem wzięłam pilot który leżał na końcu stolika, włączyłam telewizor i zaczęłam szukać pierwszej części.

- Chcesz oglądać z napisami czy dubbingiem?

- Z napisami, nie wiem jak Ty, ale dubbing na tym to jakaś masakra.

- Zgadzam się z Tobą.

Po chwili Alan położył na stole różne chipsy, coś słodkiego oraz coś do picia. Potem usiadł koło mnie i oparł jedną rękę na moje ramiona, ja wtedy się do niego przybliżyłam i włączyłam film.

I'm sorry it's my fault - Duskwood Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz