1

2.3K 42 4
                                    

Elaine

Dzyń dzyń

Otworzyłam oczy. Wiedziałam, że ten dzień nie będzie dobry. Przekręciłam głowę w lewo, zobaczyłam szafkę nocną obok łóżka na której znajdował się mój dzwoniący telefon. Wyłączyłam ten denerwujący dźwięk, spojrzałam na godzinę 6.40. Mam jeszcze 120 minut do pracy, ale moje poczucie czasu, niekiedy potrafi zmylić.

Najpierw usiadłam na łóżku i się przeciągnęłam. W pewnym momencie podskoczyłam, ponieważ usłyszałam dziwne chrupnięcie. Tak jak się spodziewałam, to moje stawy.

Mimo, że mam te 23 lata, to czuje się staro. Dużo przeżyłam. Nie lubię o tym mówić. Przeszłość nie daje o sobie szybko zapomnieć. Staram się to wymazać z pamięci od dobrych 6 lat. Nadaremno.

Chodziłam do wielu specjalistów, żeby się z tym uporać. Niestety nie poskutkowało tak, jak bym chciała. Dałam sobie z tym spokój. Co będzie to będzie. Najwyżej będę tak żyć, do końca swych dni.

Na moje przemyślenia straciłam 10 minut. Musiałam teraz wstać, inaczej spóźnię się do pracy. Pracowałam jako terapeutka. Śmieszne. Jestem nią, a sama nie potrafię zapomnieć o wydarzeniu z przeszłości.

W końcu zwlekłam się z tego, jakże mieciutkiego materaca. Poszłam po wcześniej przygotowane ubrania do pracy. Postawiłam na wygodę. Czarne dżinsy i biały sweterek. Był kwiecień jeszcze nie taki ciepły, ale nie musiałam ubierać się grubiej. Wystarczy, że najwyżej wezmę jakąś kurtkę skórzaną. Z tymi ciuchami poszłam do łazienki się przyszykować.

Ubrana, zaczęłam od umycia zębów. Potem uczesania swych długich blond włosów w wysokiego kucyka, a makijaż tylko pomalowane rzęsy i błyszczyk na ustach. Spojrzałam jeszcze w lustro i zobaczyłam dziewczynę z niebieskimi, dużymi oczami, delikatną jasną cerą i pojedynczymi piegami na nosie. Moje naturalnie duże, malinowe usta wygięte były w nie szczery uśmiech. Dla niektórych szczery i prawdziwy, ale dla mnie nie. Szczupła sylwetka, odznaczająca się wąska talia i wzrost 160. Dla niektórych jestem bardzo atrakcyjna, dla siebie niewystarczająca. Niestety w życiu nie ma się tego, czego się chce. Wyszłam z łazienki kierując się prosto do małej, ale przytulnej kuchni, aby zjeść śniadanie. W chlebaku znalazłam ostatnią bułkę. Otworzyłam lodówkę i swój wzrok skierowałam do pojemniczka z masłem. Wodziłam wzrokiem jeszcze przez chwilę, by znaleźć wędlinę lub ser. Na przed ostatniej półce, był jeden plaster szynki. Dzięki Bogu, bo już myślałam, że będę musiała zjeść bułkę z samym masłem. Trzeba będzie się wybrać na zakupy po pracy. Nie uśmiechało mi się to. Mieszkam w takiej okolicy, że większości sklepów to monopolowe, a jak się znajdzie spożywcza, to tylko z zepsutymi produktami. Dlatego po pracy musiałam bym podejść do supermarketu. Jak dzisiaj tego nie zrobię, jutro nic nie będę miała do jedzenia. Wzięłam nóż i przecięłam bułkę na pół. Jedną stronę posmarowałam masłem i nałożyłam na nią wcześniej wyjętą wędlinę, drugą połówkę złączyłam z tą pierwszą. Taką oto piękną bułkę zaczęłam jeść. Wracając do mieszkania to mieszkam w kawalerce w jakieś dziwnej i niebezpiecznej dzielnicy Los Angeles. Pieniędzy nie mam dużo. Ledwo mi starcza na zapłacenie czynszu i jedzenie. Prace mam średnio dobrze płatną. Mimo, że jestem terapeutką to w firmie, której pracuje jestem ta gorsza. To znaczy, że dostaję łatwych pacjentów i mało przy tym zarabiam. Wsumie wzięłam na litość szefa, tylko dlatego mam miejsce pracy. Nie, nie przespałam się z nim. Spojrzałam na zegarek 7.40 do pracy mam pół godziny nie no, nie zdążę. Biegiem ubrałam płaskie buty i chwyciłam torebkę wrzuciłam do niej telefon. wzięłam klucze do mieszkania. Zamknęłam je i ruszyłam biegiem w dół schodami, omal się nie zabijając. Po szybkim biegu schodami nadal biegłam do pracy. Autobus odjechał a na taksówkę mnie nie stać.

Biegłam tak przez tą straszna dzielnice. Parę pijaczków mnie się pytało czy mam jakieś drobne. Gdy mnie zwolni szef sama pewnie będę musiała pomyśleć nad litością ludzi. Biegnąc tak nie zauważyłam drogiego auta, który jechał od jakiegoś czasu za mną. W tamtej chwili się tym nie przejmowałam. Liczyło się tylko szybkie dotarcie do miejsca pracy.

8.12 ta godzina była gdy zdyszana ciągłym biegiem do pracy, wpadłam do niej jak poparzona. Na moje nieszczęście czekał na mnie szef z bardzo surową miną.

- No no no kogo my tu mamy? Naszą Eleine Evans. - wypowiadał moje nazwisko z wielką kpiną w głosie.

- Dzień dobry. Ja bardzo przepraszam za spóźnienie, ale mi autobus odjechał - małe kłamstewko jeszcze nikomu chyba nie zaszkodziło.

- Nie interesuje mnie to, że ci autobus uciekł. Marsz do gabinetu! - ostatnie zdanie wykrzyczał.

Spuściłam głowę i poszłam za nim do jego gabinetu. Jessica się ze mnie śmiała. Jak zawsze. W porównaniu do niej, nie daje szefowi dupy, aby awansować i dostawać więcej kasy. Sprawdziła by się w roli świetnej pani lekkich obyczajów.

Idąc myślałam tylko o tym co zrobię, gdy mnie zwolni. Wymyślałam same czarne scenariusze. Skończę pod mostem. Może oddam swe ciało i na tym zarobię, ale kto by mnie chciał?

- Siadaj! - krzyknął na mnie a ja jak posłuszny baranek, usiadłam na krześle znajdujące się na przeciwko ciemnego i potężnego biurka Alexa James'a mojego szefa a za jakiś czas, pewnie byłego.

- I co ja mam z tobą zrobić? Wiesz dobrze, że spóźnianie się jest karygodne.

- Wiem, ale mi na prawdę uciekł autobus. Jessica także się spóźniała i nic pan na to nie powiedział. - mówiłam to coraz bardziej łamiącym się głosem.

- Nie rozmawiamy o Jessice tylko o tobie. Nie obchodzi mnie to, że ci się autobus spóźnił! W porównaniu do ciebie, ona jest bardzo pracowita a nie tak, jak ty. Ona umie mnie zadowalać. - Ostatnie zdanie wypowiedział to z bardzo krzywym uśmieszkiem, tak jakby sobie wyobrażał co ta blond wywłoka mu robiła.

Spojrzałam na niego błagającym wzrokiem. Przyjrzałam mu się najprawdopodobniej ostatni raz. Jego blond włosy z siwymi prześwitami stały na żel. Niebieskie oczy patrzące na mnie wrogo. Pod nimi zmarszczki, duży nos i małe usta wykrzywione w uśmiech, taki inny jakby, wpadł na jakiś pomysł. Był wysoki wyższy przynajmniej o głowę. Było widać także, że w młodości ćwiczył. Jego postawa nieraz mnie przerażała. Mimo że miał 50 na karku dobrze i licznych zmarszczek dla niektórych kobiet, był atrakcyjny z wyglądu. Charakter. Dużo do życzenia przynajmniej dla mnie.

- Musiałbym cię zwolnić za to spóźnienie, ale wiesz co? Mam inny pomysł.

Mafia BossOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz