Rozdział 6

124 17 11
                                    

Droga Biedronko,

Życie stawia przed nami wiele przeszkód, które chcąc czy nie musimy pokonać. Widać, los nie zawsze chce tego co my, z tej przyczyny piszę też ten list.

Wyjazd był niespodziewany. Z dnia na dzień dowiedziałem się o "wycieczce", którą mój ojciec planował od przeszło dwóch miesięcy. Do teraz nie umiem pojąć, dlaczego nie powiedział mi wcześniej... jednocześnie zdaję sobie sprawę z tego jaki on jest. To go usprawiedliwia.

Wiedz jednak, że nie chciałem wyjeżdżać. Nie chciałem zostawiać cię samej z niebezpieczeństwem, wśród kłamstwa i bólu, jednak widzisz jakie jest życie. Nie patrzy na to co my chcemy, tylko samo wybiera nam ścieżki. Nawet obietnice tutaj nic nie dają... co do chronienia nie tylko Paryża, lecz i Ciebie. Wiem, zawiodłem.

Uwierz, że gdybym tylko mógł - wróciłbym. Nie ważne ile by to kosztowało, przez co musiałbym przejść, byleby znowu być przy Tobie i podziwiać Twój piękny uśmiech. Denerwować Cię głupimi żartami, oglądać Twoje rumieńce po komplementach, kolejny raz spróbować złapać Cię za rękę... oh, wieczory bez Ciebie to nie to samo, Kochana. Samotne wpatrywanie się w migoczące gwiazdy nie sprawia mi tyle radości, niż wtedy kiedy obok jesteś Ty. To nie to samo...

Jednocześnie wiem, że już do tego nie wrócimy.

Może jeszcze nie teraz, ale zapewne niebawem dowiesz się o co mi chodzi. Wiedz jednak, kiedy to czytasz, mnie już nie ma. I nie będzie. Nie wrócę, mimo iż obiecałem. Złamałem złożoną Ci obietnicę... dla Twojego dobra, Kropeczko. Mam nadzieję, że mi to wybaczysz. A później o mnie zapomnisz, by nie cierpieć.

Wezmę cały ból nie siebie, by móc cieszyć się Twoim szczęściem. Uwierz, że to mi wystarczy. Wpatrywanie się w Twój uśmiech jest dla mnie cenniejszym widokiem niż moje odbicie w lustrze. Chciałbym... chcę byś była szczęśliwa. Bo ja i tak zawsze będę przy Tobie.

Ale musisz o mnie zapomnieć. O mnie, o Tobie, o nas. O naszych wspólnych wspomnieniach. Drobnych kłótniach i radosnych chwilach. O naszej tradycji, zasadzie, obietnicach i przyjaźni. O wspólnych akcjach. O prezentowanych Ci kwiatach. O głupawych żartach i peszących komplementach. O Czarnym Kocie... i Adrienie.

Wystarczy, że ja będę pamiętał. I mimo wszystko nadal Cię kochał. 

Na zawsze.

Twój Czarny Kot

Złożył kartkę na pół i schował do wcześniej przygotowanej koperty. Powolnym ruchem dłoni namalował małą Biedroneczkę na czerwonym papierze, dopisując pod spodem "Dla Marinette". Spojrzał na stojącą niedaleko kobietę, kiwając lekko głową. Był gotowy.

- Mam nadzieję, że to jej pomoże - spuścił wzrok na swoje stopy, próbując opanować krążące po jego ciele emocje.

- Adrien... - kobieta kucnęła przed nim, dłonią podnosząc lekko głowę chłopaka. - Uwierz, że gdybym tylko mogła...

- Rozumiem - uśmiechnął się słabo, powoli wstając z fotela i podchodząc do przeszklonej ściany znajdującej się w pokoju. - Jednak czas ma swój własny bieg...

- I nie wolno go zmieniać - dokończyła, wzdychając ciężko. Kątem oka spojrzała na wiszący na ścianie zegar i zawołała swoje kwami. - Muszę już iść.

Adrien kiwnął tylko głową, czekając aż kobieta zniknie. Chciał zostać sam i dokładnie przemyśleć swoją sytuację. Nie zamierzał błądzić wśród słów pocieszenia, one i tak by nie pomogły. Wiedział co go czeka... i to mu wystarczyło.

- Królix... - spojrzał na przemienioną już bohaterkę, przypominając sobie o ostatnim pytaniu jakiego jeszcze nie zadał.

- Tak?

- Czy... - przymknął lekko oczy, próbując uciec wzrokiem od obrazu przedstawiającego jego przyjaciółkę. Tylko przyjaciółkę. Widać, los lubił nimi pogrywać. - Myślisz, że po tym wszystkim będzie szczęśliwa?

Spojrzał na nią z nadzieją, jednak widząc kręcenie głową z jej strony spuścił tylko wzrok.

- Tego zdradzić ci nie mogę. Pamiętaj jednak, że nadzieja umiera ostatnia, Adrienie.

Bez pamięci || miraculousOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz