Rozdział XIII.

468 20 5
                                    

Minął tydzień, można by powiedzieć że, ja i Lily się zaprzyjaźniłyśmy. Tak, to dziwne, lecz myślę że, to przez tą całą sytuację. Gdyby Jake nie zniknął to dalej były byśmy wrogami, zrobiłyśmy wiele postępów. Wszyscy nam pomagają, cały świat. To wszystko dzięki Lily, ja mało co pomogłam w tej sprawie. Inni teraz nagrywają różne filmiki i podają się za Jake'a, mam nadzieję że, cokolwiek to chociaż dało i że, wkrótce napiszę do mnie. Tak bardzo za nim tęsknie.

- Ailey, wszystko w porządku?

Nagle wyrwał mnie głos Alana, ciągle jestem myślami gdzie indziej.

- Tak, tak. Jest w porządku.

- Nie wydaje mi się, widziałem co zrobiłaś. To ten haker, zgadza się?

- Tak... To nie ja zrobiłam, to akurat Lily wpadła na ten pomysł.

- Myślisz że, mu to pomoże?

- Mam taką nadzieję, naprawdę mi na nim zależy.

- Rozumiem, ale wiesz że, rząd nadal nie przestanie go szukać.

- Tak, wiem. - Westchnęłam. - Co ja mam jeszcze dla niego zrobić?

- Myślę że, już wystarczająco zrobiłaś. Powinnaś teraz odpocząć, od tygodnia siedzisz przy telefonie i coś na nim robisz. Kiedy ostatnio jadłaś lub spałaś?

- Masz rację, ostatnio naprawdę schudłam i brakuje mi snu. Przyzwyczaiłam się do tego.

- To nie jest dobrze, powinienem Cię kontrolować. Masz iść teraz spać, zrozumiano? Później zrobię Ci coś do jedzenia.

- Dobrze, dobranoc Alan.

- Śpij dobrze.

Otworzyłam oczy i je przetarłam, zobaczyłam przez okno i była już noc. Nie sądziłam że, prześpię cały dzień... Faktycznie potrzebowałam tego snu, czuje się o wiele lepiej. Usłyszałam po chwili powiadomienie na komórce, wzięłam telefon który leżał na szafce. Znowu próbowali włamać mi się do telefonu, od jakiegoś czasu ktoś nieustannie próbuje się włamać do mojej komórki. Nie wiem kto to jest, ale mogę przypuszczać że, to prześladowcy Jake'a. Dlaczego akurat mnie? Mam nadzieję że, Jake mi to szybko wyjaśni. Odłożyłam urządzenie na miejsce gdy usłyszałam jakieś hałasy w kuchni, to na pewno Alan. Wstałam z łóżka i poszłam zobaczyć co robi.

Uchyliłam drzwi i widziałam jak robi sobię kawę.

- Cześć. - Powiedziałam śpiącym głosem.

- Och, już wstałaś. Jak się spało?

- Dobrze, wreszcie mogłam się wyspać. A Ty? Dlaczego nie śpisz?

- Zaraz idę do pracy, zrobić Ci kawę?

- Jakbyś mógł, do pracy o tej godzinie?

- Ta, jakiś gang strzela ciągle do ludzi. Musimy ich złapać, najlepiej gdybyś nie wychodziła na dwór.

- Alan... Nic mi się nie stanie. - Westchnęłam. - Co jest z tym miastem nie tak?

- Co masz na myśli?

- Jak nie człowiek bez twarzy to teraz jacyś gangsterzy.

- Tak to już u nas jest, nie możemy nic na to poradzić.

- Pomóc Ci w czymś?

- Nie, nie trzeba. Możesz iść się ogarnąć i przyjść na śniadanie.

Po zjedzeniu Alan musiał już wyjść, ja zostałam sama w mieszkaniu. Dałam naczynia do zmywarki i postanowiłam zobaczyć co się dzieje na grupie.

Lily
Widzę że, jesteś dostępna Ailey.

Ailey
Tak, dlaczego nie śpisz?

Lily
Obudziłam się, a Ty?

Ailey
Też, napisał do Ciebie Jake?

Lily
Niestety nie, a do Ciebie?

Ailey
Też nie...

Dan
No cześć.

Lily
Ty nie śpisz?

Dan
Jak widać.

Ailey
Też nie możesz zasnąć?

Dan
Nie.

Ailey
Ech, miałam już wam o tym wcześniej powiedzieć, ale mi umknęło.

Lily
O co chodzi?

Ailey
Pamiętasz jak mnie zaprosiłeś Dan do restauracji?

Dan
Ta, i co?

Ailey
Gdy spowrotem szłam parkiem to usłyszałam w pewnym momencie strzał, później drugi strzał. Chciałam wtedy zadzwonić szybko do Alana by mnie stąd zabrał, ale jakiś chłopak złapał mnie za nadgarstek i zaczął biec razem ze mną.

Dan
Czekaj, co?

Lily
Mój boże, ale nic Ci się nie stało?

Ailey
Nie, bo właśnie ten chłopak mnie uratował.

Dan
Mogłem jednak iść z Tobą, była byś bezpieczniejsza.

Ailey
Już jest dobrze, nic się takiego nie stało, ale wolała bym żebyście o tym jednak wiedzieli.

Lily
Dobrze że, o tym powiedziałaś, ale czekaj... Ty byłaś z Dan'em na randce?!

Ailey
Na żadnej randce z nim nie byłam Lily, to było tylko spotkanie przyjacielskie.

Lily
Współczuje Ci Dan, niestety ale nie masz u niej żadnych szans.

Dan
Haha, spokojnie Lily. Ailey mówi prawdę.

Lily
Niech wam będzie, i tak wiem swoje.

Dan
Napiszę jednak później, idę jeszcze spać.

Ailey
Dobranoc.

Lily
Dobranoc Dan.

Ailey
Ja pójdę na dwór, dawno nigdzie nie wychodziłam.

Lily
Tylko bądź ostrożna, pewnie wiesz że, w naszym mieście jest gang.

Ailey
Tak, tak. Alan mi o tym również wspominał.

Lily
Uważaj na siebie.

Lily jest teraz offline

Mam nadzieję że, to się kiedyś skończy. Chciałabym żeby Hannah była uratowana, żeby Jake tu był... Siedziałam sobie na schodach, cały czas czekając na jego wiadomość. Kiedy chciałam sprawdzić powiadomienie na telefonie z nadzieją że, to Jake, okazało się że, to był jednak Dan. To co mi napisał, byłam w kompletnym w szoku...

I'm sorry it's my fault - Duskwood Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz