26. Lara, proszę cię porozmawiajmy...

182 6 0
                                    

Obserwowałem szatynkę, która wnosiła swoje rzeczy do mojego mieszkania w Lublinie. Wybitnie nie podobała mi się wizja mieszkania z Kamilą pod jednym dachem, ale zgodnie z tym jak mnie wychowano- musiałem wziąć odpowiedzialność za swoje czyny. Kiedy powiedziałem Niklewiczowi o tym co odjebałem, ten zbeształ mnie i przyznał rację Janowskiej, która kopnęła mnie w dupę, kończąc związek. Przez to, że powiedziałem szatynce, iż zajmę się nią i dzieckiem z radością- co było kolejnym kłamstwem i błędem w moim życiu- Kacper miał dać spokój Larze, zapominając o jej istnieniu.

Chciałem wszystko wyjaśnić wrocławiance jak cała sytuacja wyglądała z mojej perspektywy. Fala hejtu na moją osobę była gigantyczna, zaczęto wytykać mi błędy mojego ojca. Do końca życia nie zapomnę ile blondynka mi pomogła i jak często wstawiała się u trenera za mną, jednocześnie ryzykując swoim miejscem w składzie. Jak dogadywała się z ochroniarzami, że przyjedziemy na dodatkowy trening, żeby coś przećwiczyć, a jechał z nami tylko Maciek. Ile pomagała mi dodatkowo w szkole, głównie z angielskim, który nadal jakoś moją mocną stroną nie jest, podczas, gdy Janowska przez Woffindena i nie tylko zapierdala w nim szybciej niż ja na autostradzie. 

Dlatego słysząc jak Kamila narzeka na kolejną rzecz w moim mieszkaniu, westchnąłem głęboko, opierając ręce o blat w kuchni. Janowska nigdy by się tak nie zachowała. Sama miała specyficzny gust, przez co wiele rzeczy w jej domu było w kolorze czerni i grafitu, ale jakoś to ze sobą kontrastowało i dość dobrze wyglądało. Tymczasem Kamili przeszkadzało to, iż moje mieszkanie utrzymane jest w granatach i szarościach. Jak słyszałem jej narzekania to ręce mi opadały i miałem ochotę ją uderzyć. 

Pamiętając, że jeszcze tego samego dnia mam się stawić we Wrocławiu na meczu charytatywnym w starej szkole Janowskiej, ponagliłem szatynkę. Ta prychnęła pod nosem, po raz kolejny zmywając makijaż oka. Przekręciłem oczami i poszedłem szybko zmienić ubrudzoną koszulkę na czystą. Wciągnąłem przez głowę czarny materiał, aby następnie znowu sprawdzić, czy Kamila jest gotowa. Kiedy okazało się, że tak, wziąłem w rękę kluczyki od samochodu oraz potrzebne mi rzeczy, po czym w towarzystwie dziewczyny opuściłem mieszkanie, zamykając je na klucz. 

Mecz charytatywny w dawnej szkole Lary miał się odbyć w celu zebrania pieniędzy na jakieś dziecko, które było poważnie chore. Janowska oraz drużyna, z którą dwa lata podrząd zdobyła mistrzostwo Polski w siatkówce, w kategorii szkół niezwiązanych ze sportem, miała zmierzyć się z obecną drużyną. Lekko mnie zdziwiło to, że wszystkie się zgodziły, ale najwidoczniej musiały wiedzieć wcześniej. Choć w największy szok wprawiło mnie zaproszenie na owe wydarzenie.

______

Niedzielny mecz udało nam się wygrać. Spotkanie było mocno wyrównane, ale jednak to my skończyliśmy z trzema setami na koncie. Tym sposobem w środę mogłem z czystym sumieniem zjawić się we Wrocławiu u Janowskiej, która uznała, że jako iż jej bracia i tak są zaproszeni na mecz charytatywny, to wejściówki otrzymane dodatkowo da mi, ponieważ ona i tak gra i jej są zbędne. W taki sposób wraz z Kochanowskim i jego dziewczyną znalazłem się w dawnej szkole Lary. 

Ubrana jeszcze w normalne ciuchy blondynka, czekała na nas przed wejściem do budynku o sporych rozmiarach. Obok niej stał Maciek, którego widziałem podczas jednej z rozmów na kamerze. Rodzeństwo rozmawiało o czymś, a niebieskooka dziewczyna parsknęła w momencie śmiechem. Kiedy nas zauważyła wyciągnęła rękę z trzema wejściówkami i przedstawiła się dziewczynie Kochanowskiego. Ola uśmiechnęła się do blondynki, która oznajmiła, że Maciej zaprowadzi nas na nasze miejsca, bo musi udać się do szatni. W taki otóż sposób szliśmy całą trójką za żużlowcem.

- A z jakiej okazji ten mecz?- zapytała Aleksandra.

- Zbierają pieniądze na poważnie chore dziecko. Lara i jej drużyna, z którą grała jak tu chodziła do szkoły zgodziły się zostać rywalkami obecnej reprezentacji szkoły. Wiele ta obecna nie osiągnęła prawdę mówiąc, a to różnica jakiś sześciu lat, coś takiego- wyjaśnił Maciek, po czym pchnął drzwi od sali gimnastycznej. Janowski udał się w kierunku dwóch mężczyzn, którzy z bliska byli cholernie podobni do niego.- Larę znacie, a to Wojtek i Krzysiek, dalsza część naszej czwórki- powiedział, śmiejąc się i wskazując odpowiednio na braci.

I Can't Pretend to Forget You|  T.Fornal /M.DrabikOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz