117

1.7K 94 17
                                    

Kiedy w końcu wyszliśmy z Ikei postanowiliśmy skoczyć coś zjeść. Stwierdziłam, że mogę się dziś przemęczyć i specjalnie dla Wiktora zjemy jego ulubioną chińszczyznę. Osobiście nie przepadałam za tą kuchnią, ale od czasu do czasu jadłam ją ze względu na mojego chłopaka.

- Powiem Ci, że jednak fajny ten nowy stół. - mruknął po jakimś czasie, kiedy siedzieliśmy już w aucie. Parsknęłam cicho śmiechem i spojrzałam na niego rozbawiona.

- Rzeczywiście szybko powiedziałeś mi co o nim sądzisz. 

- Gdybyś zmieniła go bez mojej wiedzy, to nawet bym się nie kapnął. - odparł szczerze posyłając mi szybki uśmiech. Westchnęłam ciężko i przewróciłam oczami. Chłopcy...

W knajpie zajęliśmy nasze ulubione miejsca i złożyliśmy zamówienie. Plusem tej restauracji był fakt, że sprzedawali tu bubble tea, które uwielbiałam. W pomieszczeniu nie było zbyt wielu ludzi, ale to mi odpowiadało. Zazwyczaj z Wiktorem staraliśmy się wybierać mniej znane restauracje, bo w takich zazwyczaj było najlepsze jedzenie. 

- Jak tam studia? - spytał blondyn, wyrywając mnie z chwilowego zamyślenia. Posłał mi delikatny uśmiech i złapał moją dłoń. Westchnęłam lekko i przygryzłam wargę. 

- Niby okej, ale strasznie boję się obrony. - mruknęłam cicho i spuściłam na chwilę wzrok.

- Masz jeszcze dwa miesiące, a poza tym jestem pewien, że dasz sobie radę. - pogłaskał moją rękę i puścił do mnie oczko. 

- Kocham Cię. - uśmiechnęłam się - To takie dziwne, że już za niedługo będę po studiach i...

- Zamieszkajmy razem. - przerwał mi w pół słowa. Zmarszczyłam brwi i spojrzałam na niego niezrozumiale. 

- Przecież mieszkamy razem. - odparłam zdezorientowana. 

- Tak, ale w twoim mieszkaniu, a ja chciałbym żebyśmy kupili coś swojego. Tak na stałe. 

Przyglądał mi się uważnie, a ja czułam tylko jak serce zaczyna mi szybciej bić. Znowu czułam się jakbym miała jakieś motylki w brzuchu. Boże, to takie dziecinne, że tak reaguje skoro mieszkamy razem od jakiegoś czasu, ale kurde... On chciał żebyśmy kupili wspólne mieszkanie! To akurat nie jest decyzja na jakiś czas, a jak najbardziej na dłuższą przyszłość. Miałam ochotę płakać ze szczęścia, bo cholera, on myślał o nas przyszłościowo. 

- Musisz powiedzieć czy jesteś chętna. - mruknął rozbawiony i uśmiechnął się cwaniacko. Zagryzłam swój policzek od środka i spojrzałam na niego uradowana. 

- Możemy razem zamieszkać. - odparłam z szerokim uśmiechem, na co ten odetchnął z ulgą i pocałował moją dłoń - Ale zabierzmy się za to, jak już skończę studia, dobrze?

- Masz to jak w banku. 

Wiedziałam, że dzięki tej propozycji będę miała dobry humor co najmniej przez kilka dni. Byłam przeszczęśliwa i nic nie mogło tego zepsuć. 

Po zjedzonym posiłku zapłaciliśmy i wróciliśmy do samochodu. Na zegarku dochodziła już 18:00. Znów napisała do mnie Paulina, czy aby na pewno nie wpadniemy, bo zaprosiła też Janusza z Dianą oraz kilku innych chłopaków. Cóż, nie mogłam jej odmówić, także teraz kierowaliśmy się do mieszkania Sebastiana i Pauli. 

- Przecież nie pójdziemy tak z pustymi rękami. - rzuciłam, kiedy blondyn po wyjściu z auta od razu zaczął kierować się do wejścia do ich bloku. 

- Czyli dzisiaj sobie popijemy, tak? - spytał uśmiechnięty, na co przewróciłam oczami - Żartuję, będę pił z umiarem, obiecuję. 

- Chodź do żabki, kupimy coś. - pociągnęłam go w stronę sklepu, który był dosłownie kilka metrów dalej. Od razu przeszliśmy do kasy, aby wybrać jakiś alkohol. - Kup jakieś wino dla mnie i dziewczyn.

Lavender | Kinny ZimmerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz