Kiedy w końcu wyszliśmy z Ikei postanowiliśmy skoczyć coś zjeść. Stwierdziłam, że mogę się dziś przemęczyć i specjalnie dla Wiktora zjemy jego ulubioną chińszczyznę. Osobiście nie przepadałam za tą kuchnią, ale od czasu do czasu jadłam ją ze względu na mojego chłopaka.
- Powiem Ci, że jednak fajny ten nowy stół. - mruknął po jakimś czasie, kiedy siedzieliśmy już w aucie. Parsknęłam cicho śmiechem i spojrzałam na niego rozbawiona.
- Rzeczywiście szybko powiedziałeś mi co o nim sądzisz.
- Gdybyś zmieniła go bez mojej wiedzy, to nawet bym się nie kapnął. - odparł szczerze posyłając mi szybki uśmiech. Westchnęłam ciężko i przewróciłam oczami. Chłopcy...
W knajpie zajęliśmy nasze ulubione miejsca i złożyliśmy zamówienie. Plusem tej restauracji był fakt, że sprzedawali tu bubble tea, które uwielbiałam. W pomieszczeniu nie było zbyt wielu ludzi, ale to mi odpowiadało. Zazwyczaj z Wiktorem staraliśmy się wybierać mniej znane restauracje, bo w takich zazwyczaj było najlepsze jedzenie.
- Jak tam studia? - spytał blondyn, wyrywając mnie z chwilowego zamyślenia. Posłał mi delikatny uśmiech i złapał moją dłoń. Westchnęłam lekko i przygryzłam wargę.
- Niby okej, ale strasznie boję się obrony. - mruknęłam cicho i spuściłam na chwilę wzrok.
- Masz jeszcze dwa miesiące, a poza tym jestem pewien, że dasz sobie radę. - pogłaskał moją rękę i puścił do mnie oczko.
- Kocham Cię. - uśmiechnęłam się - To takie dziwne, że już za niedługo będę po studiach i...
- Zamieszkajmy razem. - przerwał mi w pół słowa. Zmarszczyłam brwi i spojrzałam na niego niezrozumiale.
- Przecież mieszkamy razem. - odparłam zdezorientowana.
- Tak, ale w twoim mieszkaniu, a ja chciałbym żebyśmy kupili coś swojego. Tak na stałe.
Przyglądał mi się uważnie, a ja czułam tylko jak serce zaczyna mi szybciej bić. Znowu czułam się jakbym miała jakieś motylki w brzuchu. Boże, to takie dziecinne, że tak reaguje skoro mieszkamy razem od jakiegoś czasu, ale kurde... On chciał żebyśmy kupili wspólne mieszkanie! To akurat nie jest decyzja na jakiś czas, a jak najbardziej na dłuższą przyszłość. Miałam ochotę płakać ze szczęścia, bo cholera, on myślał o nas przyszłościowo.
- Musisz powiedzieć czy jesteś chętna. - mruknął rozbawiony i uśmiechnął się cwaniacko. Zagryzłam swój policzek od środka i spojrzałam na niego uradowana.
- Możemy razem zamieszkać. - odparłam z szerokim uśmiechem, na co ten odetchnął z ulgą i pocałował moją dłoń - Ale zabierzmy się za to, jak już skończę studia, dobrze?
- Masz to jak w banku.
Wiedziałam, że dzięki tej propozycji będę miała dobry humor co najmniej przez kilka dni. Byłam przeszczęśliwa i nic nie mogło tego zepsuć.
Po zjedzonym posiłku zapłaciliśmy i wróciliśmy do samochodu. Na zegarku dochodziła już 18:00. Znów napisała do mnie Paulina, czy aby na pewno nie wpadniemy, bo zaprosiła też Janusza z Dianą oraz kilku innych chłopaków. Cóż, nie mogłam jej odmówić, także teraz kierowaliśmy się do mieszkania Sebastiana i Pauli.
- Przecież nie pójdziemy tak z pustymi rękami. - rzuciłam, kiedy blondyn po wyjściu z auta od razu zaczął kierować się do wejścia do ich bloku.
- Czyli dzisiaj sobie popijemy, tak? - spytał uśmiechnięty, na co przewróciłam oczami - Żartuję, będę pił z umiarem, obiecuję.
- Chodź do żabki, kupimy coś. - pociągnęłam go w stronę sklepu, który był dosłownie kilka metrów dalej. Od razu przeszliśmy do kasy, aby wybrać jakiś alkohol. - Kup jakieś wino dla mnie i dziewczyn.
CZYTASZ
Lavender | Kinny Zimmer
Fanfiction- Wiesz co? - zapytał, więc spojrzałam na niego. Przeniósł swój wzrok na mnie, a ja zatopiłam się w jego spojrzeniu. - Zastanawiałem się ostatnio jakie są Twoje ulubione kwiaty. - Cóż no... nie mam chyba ulubionych kwiatów. - wzruszyłam lekko ramion...