𝟎𝟎𝟎. 𝐩𝐫𝐨𝐥𝐨𝐠

209 30 46
                                    


Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

𝐂𝐙Ł𝐎𝐖𝐈𝐄𝐊 𝐍𝐈𝐄𝐙𝐁𝐘𝐓 𝐂𝐄𝐍𝐈 w swoim wybrednym odczuciu porównywanie

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.


𝐂𝐙Ł𝐎𝐖𝐈𝐄𝐊 𝐍𝐈𝐄𝐙𝐁𝐘𝐓 𝐂𝐄𝐍𝐈 w swoim wybrednym odczuciu porównywanie.

Tym bardziej, gdy zrównuje się go z czymś tak ohydnie mu podrzędnym, jak zwierzęta. Uznaje podobne zachowanie za skrajnie niegrzeczne i nieodpowiednie. Tupie jakże niedojrzale długą nogą, plując niezdarnie głośne: jak tak można, proszę państwa?

Wprawdzie dumna człowieczyna czuje się marnie urażona, pomimo faktycznej, chociaż częściowej nawet słuszności owego krytycznego stwierdzenia. Mamy się za byt ustawiony przez niezliczonych bożków znacznie wyżej niż jakikolwiek inny przedstawiciel rozległego królestwa zwierzęcego. Kogoś na wyższym miejscu, przedłożonym na piedestał. Wyrwę pomiędzy wartościami, która naiwnie odkryła sposób na okradanie swojego serca z uczuć oraz podłe oszustwo ciekłymi mamidłami rozwiązłego mózgu. Znacznie bardziej rozwiniętym stadium skomplikowanych namiętności, o których tym marniejszym organizmom nie jest nawet dane śnić w nocnym konfesjonale. Zabitych czterech ścianach i suficie, który jako nasz największy ciemiężca zacieśniał uścisk na skroniach, odgradzając mentalnego podróżnika od zaciemnionego nocą nieboskłonu.

Dlatego gdy ktoś chociażby odważy się porównać nas, panów tego poszarzałego tragedią organizmów żywych i regularnie skrapianego anielskimi łzami podłoża do takowego niezbyt atrakcyjnego przypadku, nie potrafimy kryć infantylnego oburzenia.

Z drugiej strony - rzeczywiście istnieje cały szereg cech i zachowań, które nabyliśmy i które czynią gatunek człowieczy do aż takiego stopnia wyjątkowym pośród reszty przedstawicieli ziemskiej fauny. Ku przypowieści zguby naszych umęczonych członków, rozwinęliśmy się przez wiele etapów: nieożywiony, wegetatywny, zwierzęcy, aż w końcu - i ten nieszczęsny, ludzki.

Zmieniamy się, ewoluując w doznaniach zarówno umysłowych, jak i tych bardziej zdradliwych - uczuciowych. Gromadzimy doświadczenia, przekazując je później z pokolenia na pokolenie jako święte prawdy. Twory nienaruszalne, na których grubą warstwą oznaczył się kurz lepszych lat minionych. A odmieniając siebie, docieramy również do punktu, w którym zaczynamy zmieniać otaczający nas świat. Dzieci w rozwoju intelektualnym wyprzedzają o lata świetlne swych rodzicieli, którzy starając się zrozumieć w pełni pociechy, graniczą praktycznie z gorzkim w ogólnym rozrachunku cudem.

Jednak taka właśnie jest kolej człowieczej, niefrasobliwej doli. Chcieliśmy stać się wyjątkową anomalią królestwa zwierzęcego - proszę bardzo, moi mili.

Ku gorszącej odpowiedzi nieosiągalnych sił wyższych na równi z ciałami niebieskimi, zamieszkującymi krainy mlekiem i miodem płynące, analogiczny charakter przybrała nasza dysforyjna natura. Zgromadzenie popijających ochoczo ambrozję bogów na stromej górze Olimp łaskawie udzieliło pokazu swojej nadprzyrodzonej pomysłowości. Nierozumiana nawet przez samego jej posiadacza. Zdająca się posiadać charakter autodestrukcyjny, z samego jej naczynia tworząc tykającą miarowo bombę, przeznaczoną do rozprzestrzeniania brzasku zniszczenia następnego poranka.

I oczywiście, może dane jest nam stanąć nieco wyżej w hierarchii, bądź nabyć cechy już czysto człowiecze a nie wyłącznie zwierzęce. Świadczące o tym ogromie rozwoju intelektualnego, o którym legendy odbijają się wprawdzie echem o nieskończoność ciemnych, bądź jasnych przestworzy. Jednak wielu z nas nadal błąka się po tym świecie w ciele najprawdziwszej bestii. Z niewidocznymi chociażby jastrzębią źrenicą kłami bądź pazurami. Podążamy szlakami mitologicznej Teriantropii, obleganej w magię naszych przodków. Podobne stworzenie oprócz instynktu przetrwania, bazuje nieco odmiennie - na prawdziwe ludzkiej, skrajnie gorszącej, negatywnej płaszczyźnie. Zamiast iść na przód, okropnie cofamy się wgłąb, aż do wtórnego rdzenia merystematycznych korzeni. Ponieważ tylko one zdołały odważyć się na przebicie nieładnej ziemi, odnajdując w niej szczere skarby życiodajnych złóż, emanujące spod grubej warstwy brudu złocistym blaskiem bogactwa.

Tak, jak zwierzęta pragną wyłącznie przetrwać w niesprzyjających warunkach, przedłużając swój gatunek, tak i my ogólnie pragniemy. Pożarci żywcem przez chciwość. Silną, egoistyczną potrzebę nieustannego zdobywania lub posiadania nadmiaru. Czegoś znacznie więcej, aniżeli jest to rzeczywiście uzasadnione czy koniecznie.

My - honorowe istoty ludzkie - nieskończenie pożądamy, głodując. Nie umieramy z braku pożywienia, lecz u podnóża większych nieskończoności wijemy się w chciwej agonii, narzekając na maluczkość wobec znaczących wielkości.

Każde z naszych bohaterów, bardziej lub mniej się do tego przyznając, było człowiekiem, co wiązało ich wspólnie pewnymi, podobnymi cechami. Aż do samego wnętrza kości; aż do ich szczerze ludzkiego szpiku. Najbardziej zasadniczą z nich była właśnie chciwość, która rzuciła na nich klątwę wiecznego usatysfakcjonowania, błądząc w środku ciemnej nocy i nakazując dziecięcą pogoń za swoimi wytycznymi. Dziecięce twarze, kryjące mordercze zamiary. Jakże było to jednak nieadekwatne, skoro nie było w niej miejsca na jakiekolwiek błędy.

Tańczyli więc błędnego walca pod pełnym księżycem marnując swój czas pozostały na tych posadach martwych nadziei.

Z kolei smoliste zło, które czyhało na nich tam, gdzie nie sięgała siwa łuna składało się na najbardziej ze wszystkich człowieczą domenę. Nie było wszakże krańcowym wynaturzeniem naszej domeny, a swoistą jej częścią. Segmentem silnie zakorzenionym w strukturze funkcjonowania i rozumowania. Wystarczyło ledwie odpowiednio popchnąć delikwenta w jego kierunku powodując, że owijała się namiętnie wokół jego ramion, przeistaczając w najnowszy, ulepszony głos rozsądku. Majaczyło w głowie, czyniąc człeka nie człekiem. Składało się na cierniową koronę, agonalnie kłując maleńkiego grzesznika swymi długimi iglicami.

Jakie granice moralne przyszło im przekroczyć? Albo czy w ogóle istniała dla nich możliwość zejścia z krawędzi?

Kto powiedział, że w konsekwencji tego całego bałaganu, nie spostrzegając drogi odwrotu, zwyczajnie nie postanowili ostatecznie się z niej dobrowolnie zrzucić?

Czy też zostać zarzuconym, pozbywając się ostatniej dawki życiodajnego powietrza z organizmu, co jednak nie okazywało się jednoznaczne z uzyskaniem odkupienia win, a tym bardziej - wybaczenia od żądnej przelewu szkarłatu ofiary.

Czy też zostać zarzuconym, pozbywając się ostatniej dawki życiodajnego powietrza z organizmu, co jednak nie okazywało się jednoznaczne z uzyskaniem odkupienia win, a tym bardziej - wybaczenia od żądnej przelewu szkarłatu ofiary

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
𝐓𝐄𝐑𝐈𝐀𝐍𝐓𝐑𝐎𝐏𝐈𝐀 → hxh adult trioOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz