13

1K 45 8
                                    


Wychodzę z łazienki w koszulce i spodenkach, które pełnią funkcję piżamy. Niall siedzi na łóżku w samych bokserkach i wyraźnie na mnie czeka. Nie zmierzam wdawać się z nim w dyskusje.

— Mogę zgasić światło, bo jestem zmęczona i chcę spać — komunikuje, a następnie zajmuje swoją stronę łóżka.

— Martwiłem się, że coś ci się stało. Co przez ten czas robiłaś? Dzwoniłem do Briana i wiem, że nie byłaś u niego, podobno też nie masz zbyt wielu koleżanek, więc taki cel twojej nieobecności także odpada — Brian to powinien zacząć ze mną współpracować, muszę z nim uzgodnić by dawał mi alibi. Nie zrezygnuje z odwiedzania Louisa.

— Byłam w kawiarni — nie mogę powiedzieć, że byłam na zakupach, bo nic ze sobą nie przyniosłam. Mogłam wstąpić do sklepu po pierwszy lepszy ciuch.

— Tyle godzin? Nie jestem na tyle głupi żeby w to uwierzyć — gwałtownie się podnosi. Teraz to naprawdę wygląda na wzburzonego.

— Miałam dość siedzenia tutaj, więc pojechałam do kawiarni, a tam włączyłam sobie ebooka na telefonie i wypiłam ze trzy kawy i gorącą czekoladę. Wyłączyłam powiadomienia, bo nie chciałam żeby ktoś mi przeszkadzał. Straciłam poczucie czasu, a tak w ogóle to nie rozumiem po co ja ci się tłumaczę, ja cię nie pytam gdzie ty chodzisz.

— Jeśli chcesz to mogę ci mówić gdzie wychodzę, ja nie mam z tym problemu

— Tylko, że ty mnie w ogóle nie interesujesz — oznajmiam, a następnie kładę się i przykrywam swoim kocem.

— Okaż chociaż minimum zainteresowania mną, już jesteśmy razem, więc powinniśmy się dogadać. Ja jestem na tak, lubię cię Ava... — wchodzę mu w słowa, które o mam już dość tego pieprzenia.

— Prosiłam żebyś zgasił światło — nie wypowiada już ani słowa więcej tylko gasi lampkę, A następnie czuję jak zajmuje swoją stronę łóżka.

Budzę się z samego rana i od razu idę do kuchni by coś zjeść. Nie interesują mnie te wspólne śniadania. Podczas nich czuję się jak piąte koło u wozu. Matka Nialla wyraźnie się stara bym za dobrze się tu nie poczuła.

Sama wyjmuje jedzenie z lodówki. Nie proszę o nic Suzie. Ona i tak ciągle szuka powodu by mi coś wrednego powiedzieć. Zupełnie jakbym wyrządziła jej jakąś krzywdę samym przyjazdem tutaj.

— Nareszcie zrozumiałaś gdzie jest twoje miejsce — już za nim się odezwała to już wiedziałam, że ta lodowa dama tu zmierza. Przez to, że non stop nosi szpilki z daleka ją słychać. — Powinnaś też zrozumieć, że twoim zadaniem jej służenie mojemu synowi. Nie dorastasz mu do pięt i powinnaś się zająć sprawianiem mu przyjemności, a nie zmartwień jak tam w miało miejsce wczoraj.

— Mam gdzie to co sobie o mnie myślicie — odpowiadam jej nawet na nią nie spoglądając. Łatwo można zgadnąć jej strój i wygląd, bo przecież ta zimna dama nie wyszłaby ze swojej sypialni bez nienagannego stroju i makijażu.

— Bezczelna gówniara! Że też ktoś taki jak ty śmie mówić do mnie w taki sposób!

Gwałtownie wstaje.

Mam już dość tych ciągłych pretensji w stosunku do mnie. Przecież do tej pory nic jej nie zrobiłam.

— Nie możesz po prostu mnie ignorować? Mi to wychodzi.

— Niall wczoraj tyle czasu się zamartwiał o kogoś tak bezużytecznego jak ty. Szkoda, że jakiś samochód cię nie rozjechał — jej głos wręcz ocieka tym jadem.

Jakim prawem uważa się za kogoś lepszego ode mnie.

— Ja też mam nadzieję, że Niall wpadnie pod ciężarówkę albo trafi go jakaś zbłąkana kula — na jej nabotoksowanej twarzy pojawia się grymas. Bierze zamach i uderza mnie w twarz.

Liczę na waszą opinię.

Kara za grzechy Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz