Rozdział 13- z tym egoistą

18 0 0
                                    

*Alessio pov.*
Szedłem korytarzem zamku prowadzącym do komnaty, w której mój ojciec miał swój gabinet. Pukam do drzwi, a po chwili się uchylają. Wchodzę do środka i widzę mojego ojca siedzącego przy swoim biurku i coś wypełniającego.
- jesteś już?- dziwi się spoglądając na zegarek
- tak
- jak sprawy z Hammiltonami? Potrzebujesz królowej i syna - mówi, a ja wzdycham
- no jest dobrze
- co masz na myśli?- pyta i wyciąga dłoń w kierunku trunków, a po chwili jeden z nich znajduje się w jego ręce, to samo z dwoma szklankami
- no jestem z nią
- trucizna?- pyta polewając do szklanek
- przy pierwszym spotkaniu, tak jak było mówione
- to czemu nie przyleciałeś z nią?- marszczy brwi
- bo ona nie wie jeszcze - mówię, a mój ojciec nieruchomieje z szklanka przy ustach, a ja biorę szybko łyk
- co zrobiłeś?
- nie powiedziałem jej jeszcze, nie była gotowa
- Alessio, dobrze wiesz jaką była umowa z jej rodzina, że oni to jej nie mówią tylko ty przy pierwszym spotkaniu
- wiem, ale ona nie była jeszcze gotowa, nie zrozumiałaby
- ma 26 lat
- w ja 176 i wiem, że nie zniosłaby tego tak od razu
- co? Wolisz się do niej zbliżyć i dopiero jej powiedzieć? Jak długo cię zna?
- za 5 dni będzie miesiąc- mówię, a on widać, że zaczyna się denerwować
- jesteś kompletnie nie normalny, nie rozważny, a co jeśli coś zauważyła u ciebie?
- jedynie pytała jakim cudem tak szybko chodzę
- ty jesteś powalony chodząc przy niej na przyspieszeniu
- nie zauważyłem tego nawet, nie robiłem tego specjalnie, ale uwierzyła, że tak się przyzwyczaiłem
- próbowała cię?
- też będziesz wkurwiony - stwierdzam, a on wzdycha
- tego, że się nie powstrzymałem to się akurat domyśliłem, ale czy połknęła
- tak
- zawiodłem się na tobie - mówi wstając od biurka - co innego jakbyś jej nie powiedział i był ostrożny, a co jak komuś już powiedziała, że byłeś słodki i ktoś się orientuje w tych tematach? Albo co gorzej swojej przyjaciółce, która jest czarownica
- to było tak nagle, że nie poczułem zagrożenia przy niej i...
- bo przy wybrance czujesz się idealnie, swobodnie, nic cię nie boli i przy jej boku jesteś nieśmiertelny, dlatego jest potrzebna ci ona, a jak się dowie po tak długim czasie powie, że ja chciałeś wykorzystać
- nie, wytłumaczę jej wszystko na spokojnie
- ja zrobiłem to samo z twoją matką 200 lat temu...- zaczyna - prawie się zabiła, bo powiedziałem jej po pół roku, wtedy ludzie byli mniej bystrzy i nie zwracała uwagi na szczegóły, ale zakochała się we mnie w tym czasie i uznała, że chciałem ją naciągnąć na cnote przez ślubem, bo oddała mi się przed, a wtedy to była pogarda dla kobiety jak straciła cnotę przed ślubem. Nienawidziła mnie przez całe dziesięciolecie, za to że jej nie powiedziałem i wpuściłem w nią truciznę. Harrie ma charakterek podobny do Eveline, dobrze o tym wiesz- kończy i spogląda w okno- jeśli nie dowie się od ciebie już jesteś stracony w jej oczach, weźmiecie ślub, ale nie będzie na ciebie patrzeć tak jak przez ostatni miesiąc, a jeśli ją będziesz chciał zmusić do zrobienia dziecka to staniesz się jej wrogiem numer jeden. Pamiętaj o tym, że ona jako człowiek odczuwa więcej emocji na raz niż my i odbiera więcej bodźców i inaczej na nie reaguje- dokańcza, a ja wzdycham
- nie dowie się od nikogo innego niż ode mnie, wrócę w poniedziałek i jej powiem o wszystkim
- trzymam cię za słowo, inaczej nie zasiądziesz na tronie, a uwierz, że Viego nie może się doczekać, aż ci się podwinie noga, a on może zasiąść już
- wiem, ma żonę, ale córkę nie syna, więc jeszcze to
- uwierz że jak się zmotywuje to Caroline zaraz będzie w ciąży

*Harriet pov.*
Budzę się z okropnym bólem głowy, pewnie spowodowanym wczorajszym płaczem. Podnoszę się do siadu i biorę z podłogi moja torebkę. Wyciągam z niej telefon i widzę kilka SMS'ów. Najwięcej było od Alessia i Millie.

Millie: musimy pilnie porozmawiać
Millie: wiem, że poznałaś już prawdę
Millie: jesteś dzisiaj w domu?

Wzdycham i odpisuje jej
Harrie: tak

Alessio: czemu nie odbierasz telefonu?
Alessio: skarbie, co się dzieje?
Alessio: teraz pewnie śpisz, ale oddzwoń do mnie
Alessio: martwię się

W moich oczach znów pojawiają się łzy i blokuje telefon.
Martwisz się? Czy ci droga po władzę nie uciekła?
Powoli się uspokajam i wychodzę z pokoju. Schodzę na dół do kuchni i spoglądam na zegarek. Jest już 13:40 w niedzielę. Spałam bardzo, ale to bardzo długo, w dodatku jutro Alessio ma wrócić.
Jak mnie nie będzie na lotnisku to na pewno tu przyjedzie
Wychodzę z kuchni i idę do pomieszczenia dla ochroniarzy. W środku zastaje głównego, który jest jakby ich szefem i kilku innych
- Dzień dobry, pani Hammilton- wstają wręcz od razu
- macie zakaz wpuszczania do domu Alessia Morettiego, zrozumiano? Za wszelką cenę nie może tu wejść- mówię, a oni kiwają głową
- dobrze proszę pani- odpowiada mi główny ochroniarz. Wychodzę z pomieszczenia, gdy słyszę dzwonek do drzwi.
Wróciłby już dzisiaj?
Ide powoli do drzwi i spoglądam przez kamerę
Millie
Otwieram jej drzwi, a ona wręcz od razu się na mnie rzuca i mnie przytula
- przepraszam, że ci wcześniej nie powiedziałam- zaczyna, a ja wzdycham i wtulam się w nią. O tym, że Millie jest czarownicą też się dowiedziałam. Miała za zadanie mnie chronić i też nie ma 26 lat tak jak myślałam. Znam ją całe życie bo porostu przy mnie czuwała i zamieniała się w dziecko w moim wieku, żeby być przy mnie cały czas.  Tego co wiem ma około 200-stu lat, moja mama ma coś około 300 i tak, przez około 270 lat była bez męża, dopóki nie poznała mojego ojca, który był jej wybranym. Tata normalnie ma 58 lat, a Dex 30, bo od urodzenia jest martwy.
- jest okay- mówię, gdy ona pociera moje plecy
- porozmawiajmy bardziej w środku- kiwam głową i zamykam za nią drzwi. Idziemy powoli korytarzem, gdy dosłownie po sekundzie znajdujemy się w mojej sypialni- przepraszam, ale skoro wiesz nie chciało mi się iść- mówi, a ja prycham - no co? Są plusy bycia czarownicą- śmieje się, a ja się tylko delikatnie uśmiecham- żałuję, że mnie nie było przez ten miesiąc
- nie jesteś moją niańka
- po to powstałam z samotnych dusz, żeby być twoją niańka i żeby cię chronić
- to co masz jakiś czujnik jak dzieje mi się krzywda
- można to tak nazwać, nie czułaś bólu do wczoraj, więc nie wiedziałam o niczym
- to nie możesz sobie wyczarować podglądu na mnie czy coś?- pytam, a ona się śmieje
- jestem czarownicą, a nie Bogiem, czy Aniołem Stróżem, który non stop na wizję nad tobą, ale gdy jestem dość blisko to jestem wstanie rozmazać ściany i widzieć co robisz, ale nie zawsze, zależy to od wieku rzeczy, czy ta osoba nie jest na przykład wampirem, wtedy mam lekko utrudnione i potrzebuje więcej energii na to- mówi, a ja marszczę brwi
- czyli jakbym za tą ścianą- pokazuje na ścianę do łazienki - pieprzyła się z tym... Egoistą to byś to widziała ?

DestinedOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz