Rozdział 9

5.1K 500 14
                                    

Po raz kolejny głośno się zaśmiałam i trzepnęłam Jamie'ego w ramię. Od jakiejś godziny siedzieliśmy w moim pokoju, a on opowiadał mi głupie kawały o Zmiennokształtnych. Czułam się przy nim naprawdę szczęśliwa i bezpieczna.

- A znasz ten...

- Jamie błagam cię skończ!

Złapałam się za bolący brzuch i położyłam głowę na poduszce. Przymknęłam powieki i rozluźniłam napięte od śmiechu mięśnie.

- Więc co chciałabyś robić wilczku? - zapytał, a ja jednocześnie poczułam jego palce na moim udzie, rysujące nieznane mi wzorki.

- No nie wiem - mruknęłam nie otwierając oczu.

- Ale ja chyba wiem.

Poczułam jak materac ugina się pod jego ciężarem w inny sposób, więc uchyliłam jedną powiekę, by zobaczyć Jamiego pochylającego się nade mną z tym niesamowicie seksownym uśmiechem wymalowanym na twarzy. Otworzyłam drugie oko i chwyciłam palcami kołnierzyk jego koszulki.

- Ach tak Wood?

- Yhym - mruknął i trącił mój nos swoim.

- Co takiego?

- Na przykład to.

Delikatnie musnął moje usta swoimi. Wplotłam palce w jego włosy i lekko pociągnęłam za końcówki, a on pogłębił pocałunek. Jedną ręką wciąż podpierał się na łóżku, a drugą oplótł mnie w pasie i przyciągnął jeszcze bliżej siebie.

- Pan się za bardzo nie zapędza, Wood?

- Ja się dopiero rozkręcam wilczku - mruknął w moje usta, a ja zachichotałam cicho.

- Dylan?! Jamie?! - dobiegły nas spanikowane krzyki Allison z dołu.

Zrzuciłam z siebie chłopaka i zbiegłam na dół.

- Allison, co się dzieję? - zapytałam kiedy zobaczyłam ją cała we łzach i miotaną spazmami.

- Moja mama. Ona nie żyję - wyhlipiała.

- Kochanie tak mi przykro - szepnęłam i chciałam ją przytulić, ale ona wystawiła rękę w moją stronę.

- Ty nie rozumiesz Dylan. Ona...

- Nie zmieniła się po śmierci - dopowiedział Jacob zamykając drzwi, a ja miałam wrażenie, że ziemia się pode mną osuwa.

***

- Przecież to tylko mit, legenda! To nie może być prawda! - jęknęłam czując jak przerażenie ogarnia moje ciało.

- Czy ktoś może mi wyjaśnić o co chodzi? - zapytał Jamie patrząc pytająco na wszystkich po kolei.

- To tajemnica Zmiennokształtnych! - warknęłam i opadłam na fotel.

- Uspokój się Dylan - powiedział spokojnie Jacob. - Ile wiesz o pochówku Zmiennokształtnych? - zapytał.

- Raczej niewiele. O ile w ogóle coś - mruknął pod nosem Jamie.

- To dlatego, że jest to dla nas niemal święta ceremonia podczas, której zwracamy Ziemi życie, które kiedyś było nam dane. Nie mam zamiaru ci o niej opowiadać, chociażby dlatego, że tak jak powiedziała Dylan jest to tajemnica. Chodzi o to, że... - Popatrzył pytająco na mnie i Allison. Żona kiwnęła mu twierdząco głową, a ja tylko wzruszyłam ramionami. - Opowiem ci niewiele, tyle ile musisz wiedzieć, żeby zrozumieć. Jasne? - Jamie kiwnął twierdząco głową. - W chwili śmierci zmieniamy się w zwierzęta. Umieramy w takiej postaci w jakiej się urodziliśmy, takiej jaką dała nam Ziemia. W czasie Zrywu i po nim krążyła plotka, teraz posiadająca już rangę legendy, że ludzie znaleźli sposób, aby zablokować w naszym DNA możliwość przemian. Każdy Zmiennokształtny niesamowicie się tego bał. Wysoko urodzeni, którzy zostali Naznaczeni i wygnani, a takich po Zrywie było mnóstwo, opowiadali, że ludziom się udało, że wynaleźli taką formułę. Mówili, że znajdowano martwych Zmiennokształtnych w ludzkich postaciach, a to było przecież niemożliwe. Rada oczywiście wszystkiemu zaprzeczała, ale mit wciąż był i jest żywy. Od jakiegoś czasu krążą również pogłoski, że ludzi jest więcej niż twierdzi Rada. Niektórzy twierdzą, że kilkaset tysięcy ludzi zdołało się ukryć w czasie Zrywu, przez te sto lat mnożyli się i dojrzewali w siłę, a jednocześnie dopracowywali formułę, by w końcu uderzyć i nas zniszczyć. Rada oczywiście wszystkiemu zaprzecza, ale coraz więcej Zmiennokształtnych twierdzi, że widziało ludzi, których nigdy wcześniej tu nie było. Kiedy poszliśmy zgłosić sprawę mamy Allison...

- Co zrobiliście?! - krzyknęłam. - Przecież oni teraz...

- Wiem co zrobią, ale musieliśmy to zgłosić. To podejrzana śmierć i brak zmiany - warknął na mnie Jacob i kontynuował. - Jak już mówiłem kiedy poszliśmy zgłosić sprawę mamy Allison słyszałem jak twój ojciec - tu popatrzył na mnie, a ja poczułam krew odpływającą z mojej twarzy - mówił radnemu Bear o tym, że braku zmian po śmierci jest za dużo i inni wkrótce się dowiedzą. Mówił też, że nie można nikogo informować tylko wszcząć plan ''Wycinka''.

- Co to za plan? - zapytał Jamie, kiedy na niego spojrzałam wyglądał dziwnie. Wyglądał tak jakby coś ukrywał. Coś co było związane z tym co mówił Jacob. Jestem wilkiem, możecie uwierzyć mojej intuicji.

- Plan ''Wycinka'' - zaczęłam - został opracowany tuż po Zrywie na wypadek gdyby ludzie wymknęli się któregoś dnia spod kontroli.

- Co to oznacza?

- Zabiją wszystkich ludzi w obawie przed formułą - szepnęła Allison, a moje gardło ścisnęło się w ciasny supeł.

ZmiennokształtniOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz