Rozdział XVI.

477 22 11
                                    

Rzuciłam wszystko, zaczęłam się zbierać by być tam jak najszybciej. Mało brakowało a zapomniała bym zamknąć drzwi na klucz, wsiadłam szybko do samochodu. Zapięłam pasy i ruszyłam w drogę, byłam wstrząśnięta i cały czas czułam jak łzy leciały mi po policzkach.

Jestem już na miejscu, wysiadłam z auta i weszłam do budynku. Zapytałam się gdzie leży Alan Bloomgate, oczywiście od razu powiedział, jak nie jestem jego rodziną to nie mogę wejść. Nie chciał mi nawet powiedzieć czy wyjdzie z tego... Jestem kompletnie załamana, ręce zaczęły mi drżeć, nie dałam rady powstrzymać łez. Wybiegłam ze szpitala, nie mogłam dłużej tam przebywać. Moja kolejna ważna osoba w moim życiu właśnie leży w szpitalu i walczy o życie, a to wszystko z mojej winy. Zaczęłam jeszcze bardziej szlochać, niezorientowałam się nawet że, ktoś koło mnie siedzi. Dopiero gdy ktoś złapał mnie za ramię to w momencie się Odwróciłam.

- Wszystko będzie w porządku.

- Kim Ty jesteś?

- Mhm, kiedyś się dowiesz.

- Ty mnie śledzisz?

- Nie.

- To dlaczego zawsze jesteś tam gdzie ja?

- To skomplikowane, mogę wiedzieć dlaczego płaczesz?

Była chwilowa cisza, nie wiem czy powinnam była mówić komuś obcemu o moich problemach.

- Mój przyjaciel leży w szpitalu.

- Och, przykro mi to słyszeć.

- To wszystko moja wina.

- Co masz na myśli?

- Nie zrozumiesz.

- Jak chcesz, tak a propo. Powinnaś była być teraz w domu, mimo wszystko. obiecałaś mi to.

- Nie obchodzi mnie to.

- A powinno, pójdziesz ze mną.

- Nigdzie nie idę, nie znam Cię.

- I tu się mylisz.

Popatrzyłam się na niego, myślałam że, jednak uda mi się przypomnieć kim on jest. Niestety, miał maskę i trudno było mi zgadnąć, nawet nie poznaję jego głosu, myślałam najpierw że to ktoś z moich znajomych, ale się myliłam. On jest taki tajemniczy, nic o sobie nie chce powiedzieć...

- Podaj mi pierwszą literę swojego imienia.

- Naprawdę myślisz że, jestem taki lekkomyślny? Nikt nie może znać kim jestem, ale wiedz że, przy mnie jesteś bezpieczna.

- Nie ufam ci.

- Masz do tego prawo, dobrze. Odprowadze Cię pod sam dom.

- Chyba nie myślisz że, ci na to pozwolę.

- I tak wiem gdzie już mieszkasz.

Była cisza, wryło mnie gdy usłyszałam od niego ostatnie zdanie. Wtedy przypomniało mi się jak człowiek bez twarzy mnie zaatakował...

- Czyli to Ty!

- Nie rozumiem.

- To ty jesteś człowiekiem bez twarzy i to Ty mnie zaatakowałeś!

- Chwila monent, o czym Ty do cholery mówisz?

- Dzwonię na policję! Mam już dowody.

Szukałam mojego telefonu po kieszeniach, nagle on złapał mnie za nadgarstek.

- Masz nie dzwonić na policję rozumiesz?

Wtedy naprawdę byłam przerażona, nie wiedziałam co robić. Zaczęłam się wyrywać lecz nie chciał mnie puścić.

- Czego ode mnie chcesz?!

Złapał mnie i przyciągnął do siebie, po chwili zakrył moją twarz swoją dłonią, tak bym nie mogła nic powiedzieć.

- Bądź cicho, nie jestem tym za kogo mnie uważasz. Nie chcę zrobić Ci krzywdy, teraz cię puszczę i masz nie uciekać dobrze?

Ja tylko przytaknęłam, gdy powoli mnie puszczał.

- Będę miał cię na oku, człowiek bez twarzy nic Ci już nie zrobi. A teraz idź do domu i odpocznij, dobrze?

- Yhym. - Przytaknęłam i przełknęłam nerwowo ślinę.

Pobiegłam wręcz do samochodu, zapięłam pasy i odjechałam najszybciej jak mogłam. Co to za koleś? Jest naprawdę przerażający, jak tylko wrócę do domu zamknę drzwi na klucz.

Oczami nieznajomego.

Widziałem jak szybkim ruchem kierowała się do samochodu, przestraszyłem ją... Cóż, nie miałem innego wyjścia. nie chciałem żeby przyjeżdżała tu policja. To co powiedziała, naprawdę się zmartwiłem. Wychodzi na to że, człowiek bez twarzy już wie jak wygląda. Muszę być gdzieś blisko jej, by była bezpieczna. Muszę teraz znaleźć bezpieczne miejsce, najlepiej gdzieś w opuszczonych tunelach. Wątpię żeby ktoś tamtędy chodził, muszę się też w końcu skontaktować z Ailey... Tak za nią tęsknię, gdy szukałem tuneli zauważyłem różne graffiti na ścianach. Z napisem IM JAKE, stanąłem przez chwilę. Ich było dosłownie wszędzie. Niedowierzałem, ona naprawdę to zrobiła... Nikt nigdy czegoś takiego dla mnie nie zrobił, to takie, dziwne uczucie.

Minęło trochę czasu, znalazłem wreszcie jakieś tunele. Było ciężko lecz warto, na szczęście w tunelach nikt nie był. Odłożyłem plecak i wyciągłęm swój sprzęt, było tego mało ale wystarczająco do mojego celu. Sprawdziłem najpierw co się dzieje w internecie, co sekunde pojawiały się w sieci hasztagi IM JAKE i filmiki typu że, to ja jestem tym hakerem. To było coś niesamowitego, muszę jej za to podziękować. Teraz na spokojnie mogę się zająć ważniejszymi sprawami, moi prześladowcy jak na razie dali sobie spokój.

I'm sorry it's my fault - Duskwood Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz