Olivia
W momencie wkroczenia do lustra Olivia zaczęła się zastanawiać czy aby przypadkiem nie zrezygnować. Wprawdzie nie wiedziała co stanie się z jej pamięcią, ale Tenebris powiedział, że jeśli uda im się wygrać lub uciec, ludzie i tak nie będą pamiętać kilku nastolatków z Durango. Czysto teoretycznie wygrana i rezygnacja przyniosłaby te same skutki. Dziewczyna szła przed siebie cały czas zamyślona, nie zwracając uwagi na otoczenie w jakim się znajdowała. Myślała, czy dałaby udowodnić rodzicom, że jest ich córką.
Tressa Wilson i jej mąż Nicolas, wiele lat starali się o dziecko, ale przez do tej pory nieznane problemy nigdy nie kończyło się to zapłodnieniem. Wiele razy robili badania, brali leki, a nawet kobieta była w stałym kontakcie z lekarzem. Jednak nawet to nic nie dawało efektów, a młode małżeństwo myślało o specjalnym zabiegu. Dwadzieścia dwa lata temu ich starania w końcu przyniosły wyczekiwane skutki i Tressa zaszła w ciążę. Po dziewięciu miesiącach urodził im się śliczny synek, którego nazwali Theo. Dziecko szybko się uczyło i dobrze rozwijało, chłopczyk nigdy nie sprawiał problemów i był promyczkiem szczęścia w niezbyt kolorowym życiu Wilsonów. Jednak po trzech, wypełnionych miłością latach, Theo wbiegł na jezdnię i został potrącony przez jadący nieprzepisowo samochód. Znalazł się w złym miejscu o złym czasie. Gdyby pies, do którego chciał podbiec pojawił się chwile później, całe zdarzenie nie miałoby miejsca. Młodzi rodzice długo nie potrafili sobie poradzić ze stratą synka, przez długi czas uczęszczali na wizyty z psychologiem, obwiniając się za jego śmierć. Desperacko chcieli dziecka i po dwóch latach postanowili spróbować ponownie. Tressa i Nicolas byli przeszczęśliwi, gdy zobaczyli dwie czerwone kreski na teście ciążowym. Uważali, że to dar od Boga, zaczęli się modlić codziennie o zdrowe dziecko. I udało się. Urodziła się mała Olivia. Rodzice zawsze dawali jej wszystko, czego zapragnęła oraz zawsze pokazywali córce, że jest kochana. Teraz, 17-letnia dziewczyna zastanawiała się czy wszystko z nimi dobrze. Była ich słońcem, które wschodziło na niebo po gwałtownym sztormie. Po stracie drugiego dziecka mogli się już nie pozbierać. Z drugiej strony, jeśli o niej zapomnieli, jak przekona ich, że to ona? Czy znajdzie nowych przyjaciół? Jak zareagują Lizzy, Maeve, Alex i Will, gdy zniknie bez słowa? Co jeśli ich to załamie, bo pomyślą, że już nie żyje? Że nie przeszła próby? A najważniejsze, czy ONA poradziłaby sobie bez nich?
Olivia nie należała do ludzi, którzy są bardzo wrażliwi. Nie przywiązywała się do kogoś na śmierć i życie. Jej obecni przyjaciele byli dla niej ważni, to prawda, ale zawsze stawiała siebie na pierwszym miejscu. Zrobiłaby dla nich dużo, ale nie oddałaby życia, nie poświęciłaby czegoś ważnego żeby ich uratować. Dziewczyna nie myślała o sobie jako egoistce ani fałszywej przyjaciółce. Nazywała to często szerokimi horyzontami. Jak ptak szybowała między różnymi grupami osób i akurat zatrzymała się na dłużej w tej. A jeśli coś nie wyjdzie? Odleci i znajdzie nowe gniazdo. Rodzice nauczyli ją, żeby myślała w pierwszej kolejności o sobie i żeby nigdy nie zmieniała się dla kogoś, bo komuś coś nie pasuje. To inni mogli się zmieniać dla niej, Olivia znała swoją wartość.
Nawet nie zauważyła kiedy ciemny korytarz zaczął się zamieniać w salę z lustrami. Była tak zamyślona, że uderzyła w szkło przed nią.
- Co do cholery..
Patrzyła jak lustra zaczynają pokazywać jej rodziców w czasach młodości. Obserwowała wszystko jak w transie. Poznanie, ślub, pierwszy wspólny dom, pierwsze starania o dziecko, pierwsze łzy. Chociaż słyszała ich historię milion razy, jak była mała, teraz oglądała wyświetlany film z wielkimi oczami. Zawsze wyobrażała sobie jak to by było mieć starszego brata, jak wyglądałby Theodor, jaka byłaby ich relacja, czy rodzice kochaliby i rozpieszczali ją tak gdyby on żył?
CZYTASZ
Dark Side Mirror
Ação"I jedyne co usłyszałam następnie to odgłos łamania ludzkich kości. Potem zapanowała cisza" Grupa piątki przyjaciół postanawia zagrać w grę z wywoływaniem ducha z luster. Ponoć mają nastąpić katastrofalne skutki budzenia go, ale kto by się tym przej...