Prolog
Dziwnie się czasem to nasze życie układa. Dążymy do czegoś, co sprawia, że jesteśmy szczęśliwsi, a tak naprawę pogrążamy się w coraz to większych kłopotach. Świadomie zniszczyłam sobie życie, i to nie tylko sobie. Dopiero teraz, kiedy wszystko jest za mną, dostrzegam, ile błędów popełniłam, chcąc więcej, niż potrzebowałam. Nigdy nie byłam silną kobietą i zawsze ulegałam innym, myśląc, że oni wiedzą, co dla mnie najlepsze i że chcą mojego dobra, a gdzieś w środku nie godziłam się z tym. Nie potrafiłam postawić na swoim. Jak dziś pamiętam pierwszą decyzję, którą podjęłam wbrew sobie.
Stałam przed lustrem w długiej białej sukni, zastanawiając się czy to, co robię ma jakikolwiek sens. Nie chciałam za niego wychodzić, nie chciałam z nim być. Jego pozycja i pieniądze niczego nie zmieniały. Nie kochałam go. Zacisnęłam powieki, kiedy drzwi za moimi plecami się otworzyły i stanęła w nich moja matka, rozanielona i cała w skowronkach. Dokładnie tak, ona cieszyła się tym dniem, była dumna z przyszłego zięcia i pewnie chętnie sama by się za niego wydała.
– Córcia, wyglądasz cudownie. – Zapłakała, a ja opuściłam głowę. – Jerzy oszaleje na twój widok.
– Wolałabym, żeby dostał zawału – burknęłam, choć wiedziałam, że to jej się nie spodoba.
Miałam rację, chwyciła mocno moje ramię i pociągnęła w swoją stronę. W jej oczach widziałam czystą niechęć, a może nawet nienawiść. Nigdy nie byłam ukochaną córeczką, byłam wpadką, której nie mieli odwagi się pozbyć.
– Posłuchaj dziewczyno – warknęła tuż przed moją twarzą. – Lata lecą, my na twoją naukę dawać już nie będziemy, a on tak! Ma pieniądze i będziesz spokojnie żyć.
– Nie chcę za niego wychodzić. – Płakałam i ocierałam policzki.
– Wiem. – Tym razem jej głos brzmiał trochę inaczej. – Ja też nie wyszłam za mąż z miłości, tylko żeby nie martwić się o jutro. Ty masz o tyle lepiej, że Jerzy ma majątek, dzięki któremu nawet pracować nie będziesz musiała.
– Chcę się uczyć i pracować. Nie oddawajcie mnie…
Matka mnie objęła i już wiedziałam, że nic nie wskóram. Byłam nikim, we wsi nie było nikogo biedniejszego od nas i nikt mnie nie chciał. Sama nie wiem, dlaczego Jerzy zwrócił na mnie uwagę i chciał się ze mną ożenić. Był bogaty i dość dobrze wyglądał, ale był też stary. Ja miałam dziewiętnaście lat, on prawie czterdzieści. Nie chciałam go i bardzo się go bałam, wiedziałam jak wygląda małżeństwo i nie wyobrażałam sobie zbliżeń z nim.
Załamałam się, kiedy usłyszałam podjeżdżający pod dom samochód i ostatni raz spojrzałam w lustro jako Luiza Nowakowska.
Odwróciłam głowę do wchodzącego do pokoju mężczyzny i wysiliłam się na uśmiech. Jerzy podszedł do mnie z pięknym bukietem różowych frezji i z uśmiechem pochylił się do mojego policzka, delikatnie muskając go ustami. Zaciskałam zęby, nie chcąc się rozpłakać, a kiedy znów spojrzał mi w oczy, widziałam w nim litość. Bez słowa chwycił moją dłoń i poprowadził do stolika, na którym ustawiony był srebrny krzyżyk i woda święcona. W tej wsi wszystko musiało być zgodne z wieloletnią tradycją, błogosławieństwo rodziców, orkiestra przed domem i płot udekorowany balonami. Dziś było mi wszystko jedno, chciałam, żeby Jerzy się po prostu rozmyślił, ale nie miałam złudzeń.
Nie słuchając słów moich rodziców, przeżegnałam się i poczułam jak krople wody święconej opadają na moją skórę. Po wszystkim mój narzeczony podał mi dłoń i pomógł wstać, po czym wyprowadził mnie na podwórko. Ludzie klaskali na nasz widok, a ja nadal nie umiałam się cieszyć.
– Uśmiechnij się skarbie. – Facet odezwał się, pochylając do mojego policzka. – Będziesz żyła jak w bajce.
Pokiwałam tylko głową i sama siebie próbowałam przekonać, że dobrze robię. Na tym zadupiu nie miałam szans na nic, a chciałam iść na studia. Wymuszając na sobie uśmiech, wsiadłam do wielkiego, czarnego samochodu i patrzyłam jak mój rodzinny dom znika mi z oczu… Ślubu i wesela prawie nie pamiętam, a później było już zwyczajnie.
Teraz po latach inaczej na to wszystko patrzę. Na moje małżeństwo i na Jerzego. Niestety na zmiany jest już za późno i zostało mi tylko nie zepsuć tego, co jest przede mną.
– Luiza? – Gwałtownie odwracam głowę i napotykam wzrokiem błękitnookiego, już nie chłopaka, a mężczyznę i wszystkie moje wspomnienia wracają jak dawno nie oglądany film...
CZYTASZ
Niemiłość [Zakonczona]
RomanceŻycie Luizy płynie spokojnie u boku męża "z rozsądku" bez uczuć i bez szans na zmiany. Czy jedno spotkanie może ten spokój zburzyć i postawić główną bohaterkę przed życiowym rozstajem dróg? Którą ścieżkę wybierze młoda pani psycholog?