Kamila wróciła do domu spodziewając się obiadu, a zastała mamę w przedpokoju w długiej, granatowej sukni, bardzo eleganckiej, ale jednocześnie klasycznej.
- Zrobiłam zapiekanki, są w piekarniku - powiedziała widząc jak córka zagląda do lodówki w poszukiwaniu jedzenia. Felicja po raz dziesiąty poprawiła przed lustrem swoje loki, które po raz dziesiąty ułożyły się w ten sam, identyczny sposób jak poprzednio. Wykrzywiła usta i spadające na twarz pasma spięła na bok spinką.
Tata siedział w kuchni ubrany jeszcze zupełnie normalnie, zajadając zapiekanki. Trzymał swój talerz na kolanach bo cały stół służył mamie za biuro, kategorycznie więc zabraniała jeść ani pić nad swoimi papierami. Na oficjalnych obiadach przenosili się do jadalni, na co dzień po prostu jedli na kolanach.
Kamila usiadła obok taty, który zaraz kichnął.
- Przebierz się jak jesteś w domu, pachniesz stajnią - smarknął do niej, sięgając po chusteczkę.
- Zaraz tam wracam, więc...
- Kamila - przerwała jej mama - Słuchaj taty.
Dziewczyna niechętnie zsunęła się ze stołka. Wychodząc z kuchni usłyszała kolejne potężne kichnięcie. Tata miał alergię na sierść koni, trawę, kurz i pyłki, czyli najgorsze połączenie dla osoby obcującej z końmi. W domu wszyscy starali się od razu przebierać po przyjściu ze stajni, na otwartej przestrzeni zawsze było mu lepiej. Był z zawodu fotografem, specjalizującym się jak na ironię w fotografii koni. Pracował dla różnych magazynów jeździeckich lub prywatnych osób, robiąc zdjęcia na różnorakich jeździeckich eventach, ale podejście do konia i pogłaskanie go kończyło się zatkanym nosem i swędzącą skórą. Zrządzeniem losu utknął w branży jeździeckiej, głównie za sprawą swojej żony. Uważał że to przeznaczenie i najwyraźniej tak miało być, choć ostatnimi czasy skłaniał się do fotografii ślubnej i rodzinnej.
- Pamiętaj żeby wieczorem nakarmić konie wcześniej. Zaglądaj do nich co godzinę... – przypominała córce Felicja, gdy ta tylko wróciła do kuchni przebrana. Robert Dera spojrzał wesoło na córkę.
- A ty młoda damo nie chciałabyś przejść się na wernisaż? Jak się przyszykujesz szybciej niż mama... - mrugnął córce przyjaźnie - To się zastanowimy.
Felicja zmierzyła go wzrokiem.
- Ubierz koszulę.
- I tak będę musiał na ciebie czekać kochanie – powiedział czule, ale posłusznie wyszedł się ubrać.
- Mamo, mam coś jeszcze przygotować na jutro?
- Tak, wyczyść cały sprzęt dla Lotnika, ochraniacze na nogi do przyczepy, ogłowie, sprzęt do czyszczenia, pani na pewno będzie chciała zobaczyć jak się zachowuje przy codziennych czynnościach... Wyczyściłaś go? Wyczyściłaś. Jest na pastwisku? Natychmiast go stamtąd zabierz, chyba że chcesz go czyścić drugi raz. Nie wiem o której pani przyjedzie, nie odpisała na moją wiadomość, rano może nie być czasu. Przygotowałam wszystkie leki dla Zazuli w siodlarni. Niech jej jedzenie dobrze namoknie zanim je podasz. Cyranka dzisiaj kulała bardziej niż zwykle, jeszcze raz wieczorem trzeba będzie jej posmarować nogę i owinąć owijką żeby się dobrze wchłonęło. A poza tym...
Niespodziewanie przyszedł Robert w pełnym garniturze i z kluczykami w ręku. Uśmiechnął się niewinnie.
- Gotowa?
Mama mruknęła coś gniewnie pod nosem i chwytając w biegu torebkę i płaszcz, pocałowała Kamilę w czoło.
- Zjedz obiad! – rzuciła zamykając drzwi wejściowe.
CZYTASZ
Próba Dzielności
Teen FictionPrzez niedopilnowanie Kamili dochodzi do fatalnej w skutkach sytuacji, w wyniku której jej ukochana klacz zostaje oddana do innej stajni. Dziewczyna bierze sobie za punkt honoru odzyskać ją tak szybko jak to możliwe. W krótkim czasie rzeczywistość p...