Rozdział XVII.

486 20 3
                                    

Napisałam na grupie wszystko co mi się wydarzyło do tej pory, przerosło mnie to i nie mogłam dłużej trzymać tego w sobie. Nie byli zadowoleni, zwłaszcza Jessy że, jej nic nie powiedziałam i narażałam się na takie niebezpieczeństwo. Thomas napisał mi że, najlepiej będzie jak się stąd wyniosę. Nie jestem tu teraz bezpieczna, człowiek bez twarzy już wie gdzie mieszkam i w każdej chwili może mnie znów zaatakować. Więc jestem już w drodze do mojego miasta, na pewno mnie tam nie znajdzie. Jake do tej pory się do mnie nie odezwał, strasznie się o niego martwię. Nie wiem nawet czy jest bezpieczny, w czasie jazdy co chwilę patrzyłam czy właśnie nie napisał. Byłam na autostradzie gdy nagle usłyszałam jak wibruje mój telefon, spojrzałam na wiadomość i to był Jake! Tak bardzo się ucieszyłam, musiałam znaleźć teraz szybko jakąś stację benzynową by zaparkować i napisać do niego.

Chwilę to trwało, lecz już znalazłam i teraz jestem na stacji. Wzięłam telefon i do niego napisałam.

Ailey
Jake! Nawet nie wiesz jak za tobą tęskniłam.

Jake
Ja za tobą również :).

Ailey
Powiedz, jesteś już w bezpiecznym miejscu?

Jake
Chwilowo tak, chciałem podziękować ci za to co zrobiłaś. Nikt jeszcze czegoś takiego dla mnie nie zrobił.

Ailey
To zasługa Lily, ja mało co zrobiłam.

Jake
Dobrze że, się pogodziłyście.

Ailey
To prawda że, jesteś bratem Lily?

Jake
Czyli ci powiedziała, tak. Hannah też jest moją siostrą, dlatego chcę ją uratować.

Ailey
Ja myślałam przez ten cały czas że, jesteś jakimś kochankiem Hannah... Chociażby przez tą bransoletkę z inicjałami.

Jake
Naprawdę tak pomyślałaś? Przecież Hannah ma chłopaka, nie zdradziła by go.

Ailey
Wybacz, nic o niej praktycznie nie wiem.

Jake
Jasne, jak sobie radziłaś gdy mnie nie było?

Ailey
Czyli nie czytałeś moich wiadomości...

Jake
Daj mi chwilę, później do Ciebie jeszcze napiszę.

Ailey
Dobrze, ja za ten czas pojadę do domu.

Jake
Dobrze, to do zobaczenia :).

No to się zacznie, już widzę jego minę jak dowie się że, zaatakował mnie człowiek bez twarzy, Alan trafił do szpitala i tak dalej. Cóż, mówi się trudno. Za nim ruszyłam w drogę zauważyłam jak przyjechały dwa czarne samochody. To nie były zwykłe auta, wyglądały na bardzo drogie. Zaraz po tym widziałam kilku mężczyzn w garniturach, matko... Jacy oni są przystojni, byłam wtedy oparta o drzwi od mojego samochodu. Obróciłam się gdyż chciałam już wsiąść do środka, ale jak ich zobaczyłam to nie mogłam powstrzmać się by na nich nie popatrzeć, nawet niezorientowałam się jak ktoś po chwili mnie szturchnął.

- Przepraszam panią, czy coś jest nie tak?

W momencie się ocknęłam, co za kretynka ze mnie. Tylko wstydu sobie narobiłam.

- Um, n-nie przepraszam, ja... - Zaczęłam się jąkać.

- Nic się nie dzieje,. - Zaśmiał się lekko - U nas to normalne, że, takie piękne kobiety są zainteresowane nami lub naszymi autami.

Dziwnie się czułam. W tym czasie nie mogłam nic powiedzieć, byłam przez chwilę sparaliżowana... Patrzyłam się prosto w jego oczy, a on na moje.

- Dobrze, pani wybaczy ale my musimy już jechać. Miłego wieczoru życzę.

Gdy się oddalił to wtedy się ocknęłam, i wsiadłam do mojego auta. Musiałam jeszcze chwilę zostać by ochłonąć z tego wszystkiego, pierwszy raz mi się coś takiego stało. Jego głos był taki piękny, nie wiem kim byli ci ludzie ale mam nadzieję że, jeszcze ich spotkam.

Chwilę później.

Zdążyłam się już rozpakować, zjadłam coś na szybko i poszłam do swojego pokoju. Czas napisać już do Jake'a, do tej pory nic do nie go nie pisałam.

Ailey
Cześć Jake, chcę tylko dać znać że, jestem już w domu.

Jake
Dobrze, co tak długo?

Ailey
Nie ma mnie już w Duskwood, i wróciłam do siebie.

Jake
Coś się jeszcze stało że, postanowiłaś wrócić? Martwię się, zwłaszcza jak przeczytałem twoje wiadomości...

Ailey
Wszystko jest w porządku, wcześniej jak zatrzymałam się na stacji żeby ci odpisać to po chwili przyjechali jacyś mężczyzni w garniturach.

Jake
Co? Jak wyglądali?

Ailey
No wszyscy byli ubrani w eleganckie garnitury, i mieli na sobie czarne okulary. Od razu było widać że, są wysocy i dobrze zbudowani. Przyjechali czarnymi samochodami, widać było że, im się powodzi.

Jake
Zrobili ci coś?

Ailey
Nie, jedynie ja... Um, byłam wpatrzona w nich, jeden to zauważył i podszedł do mnie. Zapytał czy wszystko w porządku a ja oczywiście musiałam dać ciała i to zepsuć.

Jake
Co masz na myśli?

Ailey
Zaczęłam się jąkać i nie wiedziałam co powiedzieć, po prostu zatkało mnie. Byli tacy... Przystojni, wiem jak to głupio brzmi, możesz mi nie uwierzyć.

Jake
Wierzę ci, nigdy więcej już z nimi nie rozmawiaj.

Ailey
A to dlaczego?

Jake
Mogą być niebezpieczni, mam nadzieję że, nie podałaś im numeru telefonu.

Ailey
Niestety nie, ale następnym razem jak ich spotkam może mi się uda. Jake, oni nie wydają się być groźni. Raczej Normalnie się zachowywali.

Jake
A jak to moi prześladowcy?

Ailey
Proszę cię Jake, gdyby to byli naprawdę oni. To by od razu mnie porwali.

Jake
Wydaje mi się że, możesz się mylić. Wątpię że z wiedzą jak wyglądasz, lepiej uważaj. Proszę, chcę cię chronić.

Ailey
Dobrze, będę uważać.

Jake
Pisz, jak znajdziesz coś w chmurze Hannah.

Ailey
Jasne, ty również napisz.

Jake
Do zobaczenia :).

Jake jest teraz offline

Dziś dzień kończy się dobrze, najbardziej cieszę się że, Jake powrócił. Brakowało mi go bardzo, martwię się o Alana. Nie napisał nic do tej pory, na grupie wysyłali mi zdjęcia z tego domku. Przynajmniej oni przez chwilę mogą zapomnieć o tym co się dzieje teraz, też miałam z nimi jechać ale jednak zrezygnowałam. Ktoś musi pracować, a teraz jak już jest Jake to może bym do nich dołączyła? Brakuje mi rozrywki, ciągle tylko siedzę nad tym telefonem.

Kochani, potrzebuje teraz waszej opinii. Chcecie dłuższe rozdziały? Mniej było by wtedy rozdziałów, czy krótkie rozdziały ale będzie ich po prostu więcej? Liczcie się jeszcze z tym że, jak będą dłuższe to mogę wtedy nie wstawiać rozdziału przez dwa dni lub dłużej XD

I'm sorry it's my fault - Duskwood Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz