rozdział 22

27 4 2
                                    

Dwa księżyce później, Bananowy Ogon mógł dostać pierwszego ucznia. Tym razem nadeszło mianowanie kociąt szczurzego Ogona i Żwawego Ognia.

— Od teraz będziecie nosić imiona Szylkretowej Łapy, — szylkretowy kocurek o błękitnych oczach był szczęśliwy, co było widać po nim. — oraz Płonącej Łapy. — młoda kotka o ciemnoszarych oczach i jednej z łap, z rudą sierścią, spokojnie czekała na swojego mentora. Może ja dostanę właśnie ją?

Jednak wyglądało na to, że wybór przywódczyni padł na inną dwójkę wojowników. Kotka po kilku uderzeniach serca kontynuowała przemowę, wyznaczając, kto dostanie którego ucznia z tej dwójki.

— Lisia Pręgo, wiem, że strata Mroźnej Burzy była dla ciebie trudna, ale musisz żyć dalej. Dlatego chciałabym, abyś to ty wyszkoliła Szylkretową Łapę. — wybrana kotka podeszła do uczennicy. Bananowy Ogon cieszył się, że jego matka będzie mentorką.

— Wyszkolę go najlepiej, jak będę umiała. — obiecała ciemnoruda wojowniczka.

— Wierzbowy Połysku, ty będziesz mentorką Płonącej Łapy. — Bananowy Ogon przez chwilę był zawiedziony tym, że to nie on dostał tego ucznia, tylko ona. Jednak uznał, że musi po prostu czekać na dzień, w którym dostanie podopiecznego. Ciekawe, czy będzie to któreś z młodych Żurawinowej Gwiazdy. Kotka urodziła około księżyca temu, ojcem kociąt był jej partner Jesionowa Grzywa; jasnoszary, cętkowany kocur. Nowe kociaki w klanie to zawsze dobry znak. Mają dobrze, że urodziły się w porę zielonych liści. 

— Dobrze. — odpowiedziała Wierzbowy Połysk; szara kotka dotknęła się nosami z przydzieloną jej właśnie uczennicą. Do tej dwójki podeszli Żmijowa Pręga, brązowy kocur o zielonych oczach jego uczennica, Rysia Łapa.

— Możemy razem trenować naszych uczniów. — zaproponował zielonooki, wyglądało na to, że chce jak najwięcej czasu spędzać przy kotce. Czyżby był w niej zakochany? 

— Dobry pomysł, chętnie potrenuję z Płonącą Łapą. — miauknęła Rysia Łapa, wyraźnie podekscytowana wizją wspólnej nauki z inną uczennicą. 

— Wygląda na to, że nie mogę ci odmówić. —wymruczała młoda wojowniczka, po czym polizała kocura po pysku.

***

Zebranie się skończyło, a Bananowy Ogon wrócił do legowiska wojowników. 

Zobaczył tam Jeżynowy Kwiat. 

— Musimy porozmawiać. — głos kotki był poważny. — Dlaczego od dwóch księżycy unikasz Wrzosowego Kwiatu?

O co jej chodzi?!

— Nie unikam jej, po prostu ona ze mną nie rozmawia, a jak ja chcę z nią porozmawiać to musi iść. 

Nagle kocur poczuł, że robi mu się ciemno przed oczami. Na klan gwiazdy, co jest ze mną?!

***

— Nie kłam tylko powiedz prawdę, Błotnisty Ogonie.

Błotnisty Ogon nie wiedział, co tu robi, ani tym bardziej, na jakie pytanie ma odpowiedzieć. Kocur był zdezorientowany słowami ciemnobrązowej wojowniczki. 

— Jeżynowy Kwiecie, ale o co pytałaś.

Dało się usłyszeć warknięcie. W oczach kotki było jednak widać smutek.

— O to, dlaczego od dnia tamtej bitwy unikasz Wrzosowego Kwiatu. — powiedziała Jeżynowy Kwiat; w jej żółtopomarańczowych oczach było widać, że oczekuje odpowiedzi.

Ale ja nie mogę jej odpowiedzieć. Co sobie o mnie pomyśli, gdy powiem jej, że Wrzos mnie odrzuciła? 

Patrzył kotce w oczy przez chwilę, po czym sobie poszedł by wyjść na polowanie. Ale wpadł też na pewien pomysł. 

Czy jeśli zostanę partnerem Jeżynowego Kwiatu, to zapomnę o Wrzos?

Zdał sobie jednak sprawę z tego, że ten pomysł jest bardzo zły. 

***

Księżyc później, Błotnisty Ogon mimo wszystko nie umiał zapomnieć o tym pomyśle. Na dodatek Jeżynowy Kwiat wyglądała niemal identycznie jak jej siostra… Może będąc z nią będę sobie wyobrażał, że ona jest Wrzos? To w sumie nie jest taki zły pomysł.

W klanie trochę się pozmieniało. Trzy dni po tamtej rozmowie Błotnistego Ogona i Jeżynowego Kwiatu, Sosnowa Kora została pełnoprawną medyczką, a imię zostało jej zmienione przez Brzozowego Kła na Sosnowy Świt. Młodej medyczce bardzo się ono spodobało, tak przynajmniej powiedziała po powrocie od księżycowego kamienia.

Co do najmłodszych uczniów klanu, byli oni bardzo różni pod względem umiejętności. 

Szylkretowa Łapa był najlepszym w walce z nich. Jego siostra bardzo dobrze wspinała się na drzewa.

Poza tym Ognista Łapa zachowywał się tak, jakby chciał się zaprzyjaźnić z każdym kotem w klanie. To mogło być nieco irytujące. Na przykład teraz zaczepił Szczurzy Ogon, matkę najmłodszej dwójki terminatorów.

— Ej, Szczurzy Ogonie! Może jakieś wspólne polowanko, co ty na to? — zamruczał pytająco biały kocur. Na klan gwiazdy, on gdyby mógł, próbowałby zaprzyjaźnić się nawet z wrogiem!

— Nie, wolę polować z bardziej dojrzałymi kotami. — syknęła szara wojowniczka i wyszła wraz z dwoma innymi wojownikami z obozu na ustalony przez zastępcę patrol.

Szczawiowy Błysk czuła się już lepiej, ale wciąż została w legowisku medyka. Z tego powodu jej uczeń, Ognista Łapa za nowego mentora dostał samą Żurawinową Gwiazdę.

Niestety jedna ze starszych, Srebrne Futro, zmarła. 

— Dzisiaj wieczorem będzie mianowanie mojego młodszego rodzeństwa. — kocur usłyszał głos Wrzosowego Kwiatu mówiącej do Czarnego Ogona. 

***

Rzeczywiście miało miejsce wspomniane przez piękną ciemnobrązową wojowniczkę. Różana Łapa dostała za mentora Drobną Gałązkę, Brzozowa Łapa został uczniem Zimnego Kwiatu, a z kolei Borsucza Łapa został podopiecznym Czarnego Ogona.

— Oprowadzę cię po obozie. — zaproponował Ognista Łapa.

— Ty mysi móżdżku, ja już kilka razy obeszłam cały obóz przed mianowaniem. — odfuknęła kotka. Biały samiec odszedł w kierunku swojego mentora.

Nawet Czarny Ogon ma ucznia, a ja wciąż nie dostałem swojego! Błotnisty Ogon był wściekły. 

Podszedł do Wrzosowego Kwiatu; niedaleko stała Jeżynowy Kwiat zajęta rozmową z Żwawym Ogniem. Jakby nie mógł się zająć Szczurzym Ogonem, tylko inne kotki zaczepia… Dobrze chociaż, że do Wrzosowego Kwiatu nie podchodzi, bo chyba bym go rozszarpał. 

— Przyjaźnisz się z lisim sercem! — wyrwało mu się zanim to przemyślał. Co ja narobiłem, na klan gwiazdy?

— Nie nazywaj tak Czarnego Ogona.

— Ona odebrała mi możliwość bycia mentorem!

— A co mogła zrobić, odmówić przyjęcia ucznia?! — warknęła Wrzosowy Kwiat, a kocur o brązowo-czarnym futrze zaczął rozumieć, że ona ma rację. Jednak z drugiej strony cały czas był zawiedziony tym, że nie dostał ucznia. — Jeśli kogoś już musisz winić za to, to tylko Żurawinową Gwiazdę. A poza tym, chyba nadszedł czas by zakończyć naszą przyjaźń.

— O czym ty mówisz? — zapytał, ale miał nutkę nadziei, że ona wyzna mu, że też go kocha.

— To nie ma sensu, nasza dalsza przyjaźń. — kotka zaczęła odchodzić i po chwili wyszła z obozu.

Do oszołomionego Błotnistego Ogona podeszła Jeżynowy Kwiat.

— Co się stało? 

— Nic takiego. — mruknął, nie miał ochoty rozmawiać o tym. Ale wtedy uznał, że to idealny pomysł, by wprowadzić w życie swój plan. — To znaczy, musimy porozmawiać.

— Tak? — w jej oczach dostrzegł nadzieję, jakby chciała coś konkretnego usłyszeć. Pewnie mnie odrzuci, ale warto spróbować. 

— Zostań moją partnerką. — zorientował się, że zabrzmiało jak rozkaz. Ale było już za późno.

— Dobrze, Błotnisty Ogonie. Kocham cię, tak jak ty mnie, więc zostanę twoją partnerką. 

1047 słów jak to się skonczy???

SKR SE: Ścieżka Błotnistej Gwiazdy ✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz