Rozdział XVIII.

478 20 9
                                    

Był kolejny dzień, cały czas rozmyślała nad tym czy by faktycznie do nich nie dołączyć. Jednak bała się z nimi spotkać, nie wiedziała jak mogli by zareagować, ani nawet jak zacząć rozmowę. Ona raczej jest nieśmiałą osobą, nie widać tego ale tak jest. Nie umie zaczynać rozmów, koniec końców wreszcie zdecydowała by do nich napisać czy mogła by dołączyć. Ucieszyli się, zwłaszcza Jessy. Nie wiedziała czy to dobry pomysł, ale miała już dość siedzenia w domu i nic nie robić. Nie chciała informować Jake'a, dobrze wiedziała że, by jej nie pozwolił. Wzięła najpotrzebniejsze rzeczy, jakieś ciuchy, kosmetyki i pieniądze na wszelki wypadek.

Jechała dość długo, słuchając przy tym swoje ulubione piosenki. Coraz bardziej była poirytowana jazdą, ponieważ nie mogła dotrzeć na miejsce. Nawigacja zaczynała wariować, i w ten sposób zaczęła się gubić. Jeździła cały czas w kółko, po kilku godzinach jazdy wreszcie trafiła na miejsce. Widziała dwa samochody na parkingu, postanowiła również tam zaparkować. Jessy niemalże natychmiast usłyszała czyjeś auto, domyśliła się że to jej przyjaciółka i wręcz wybiegła z domku by się z nią przywitać.

Ledwo wyszłam z samochodu gdy poczułam jak ktoś się na mnie rzucił.

- Jessy puść, bo jeszcze ją udusisz! - Krzyknęła Lily.

- Tak bardzo się cieszę że, wreszcie się spotykamy! - rudowłosa aż, pisnęła z radości.

- Ja też Jessy, miło mi was poznać. - Powiedziała niepewnie.

- Chodź do środka, przestawię ci resztę.

Rudowłosa złapała ją za rękę i pociągła za sobą, wszyscy byli w domku i czekali na nią. Przedstawili się niej a ona im, zastanawiało ją tylko gdzie jest jeszcze jedna osoba.

- Gdzie jest Dan?

- Ach tak, bo ty o niczym nie wiesz. - Powiedziała zmartwiona Jessy. - On jeździ na wózku inwalidzkim.

Była chwilowa cisza, zatkało mnie.

- Ale jak to się stało? To jego tutaj nie ma?

- Jest u góry. - Odpowiedziała Cleo.

Wtedy usłyszałam skrzypiące schody, a po chwili ujrzałam na nich Dana, jak schodził na dół.

- No cześć mała, miło cię widzieć.

- Mi również, jak się czujesz?

- Jest w porządku.

- Dlaczego chciałaś się z nami spotkać? - Zapytał nagle Thomas.

- Chciałam odpocząć od tego wszystkiego, ciągle tylko siedziałam w domu i gapiłam się w telefon. - Odpowiedziałam spokojnie.

- I bardzo dobrze zrobiłaś. - Lily zgodziła się razem z nią.

- A hakermanan wie że, tu jesteś? - Zapytał zaciekawiony Dan.

- Nie wie. - Skrzyżowała ręce na piersi.

Wszyscy zrobili wielkie oczy, najwidoczniej zaskoczyło ich to że, pierwszy raz nie powiadomiła o tym hakera.

- Mówisz poważnie? - Niedowierzał.

- Tak, stwierdziłam że, nie musi o niczym wiedzieć.

- Omg, co jak zacznie cię szukać?

- Ty tak poważnie? - Zapytała zaskoczona i parsknęła śmiechem. - Przecież powiedział że, nie może się ze mną spotkać bo nie chce mnie narażać. - Powiedziała pewna siebie swoich słów.

- No dobrze, to co chcecie dziś robić? - Dan nagle zmienił temat, nie miał już więcej pytań.

- Zróbmy ognisko! - Krzyknęła Jessy.

- To dobry pomysł. - Poparła ją Ailey.

- Thomas, masz tą swoją gitarę?

- Oczywiście Cleo, a co?

- Może zagrałbyś dziś coś na niej?

- No pewnie. - Bez wahania się zgodził.

Nagle zaczął wibrować telefon Ailey, dostawała wiadomości jedną za drugą.

- Nie chcesz zobaczyć kto do ciebie pisze? - Zapytał Thomas.

- Nie, dziś chcę spędzić czas zwami.

- A jak to ten haker?

- Nawet jeśli, nie obchodzi mnie to. Chcę wreszcie odpocząć od tego wszystkiego, naprawdę czasami mnie to przytłacza.

- Rozumiem, pomóc ci z walizką?

- Możesz, ja bym się zdrzemnęła na chwilę, tutaj trudno było trafić.

- Zgadzam się, sama miałam problem tutaj dotrzeć. - Powiedziała rudowłosa.

- A gdzie Richy? - Zorientowała się że, również go nie widziała do tej pory.

Wszyscy stanęli w miejscu, jakby czas się zatrzymał. Nikt nie umiał dobrać słów, bo sami nie wiedzieli gdzie on się podziewał. Jakby zniknął, nie pozostawiając żadnych śladów.

- Nie ma go, nikt nie ma z nim kontaktu. - Thomas odważył się powiedzieć jako pierwszy.

- Jak to? - Była zdezorientowana. - Zniknął tak bez śladu?

- Tak, mieliśmy powiedzieć ci już wcześniej ale... - Szukał odpowiedniego słowa. - Po tym co nam napisałaś, o tych sytuacjach jakie cię spotkały, to stwierdziliśmy żeby cię już nie martwić.

Nagle nogi zaczynały jej się uginać, była w totalnym szoku. To dla niej było za dużo, najpierw Alan a teraz... Straciła całkowitą kontrolę nad swoim ciałem, ręce jej drżały, miała ciemną plamę przed oczami. Niczego już wokół nie słyszała, ogarnął ją strach i panika. Cofnęła się krok do tyłu, chciała oprzeć się o ścianę lecz zamiast tego upadła.

- Ailey! - Krzyknęła przerażona Lily.

Rudowłosa uklękła nad nią, poklapywala ją po policzku i mówiła do niej by się obudziła, nic z tego. Była blada jak ściana, ręce miała wręcz lodowate. Thomas postanowił ją wziąć do pokoju, położył ją na łóżku i poszedł do reszty. Była cisza, nikt nie mógł uwierzyć w to co się właśnie stało. Każdy z nich żałował że, jej to powiedzieli. Ale skąd mogli wiedzieć że, tak się stanie? Teraz czekali i mieli wielką nadzieję że, się szybko wybudzi. Jeżeli nie, będą musieli pojechać z nią do szpitala.

I'm sorry it's my fault - Duskwood Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz