/7/

712 41 138
                                    

Regulus:

Poprzedniego dnia nie wyszedł nam plan co do oglądania gwiazd wieczorem, ale miałem nadzieję, że uda nam się to zrobić kolejnego dnia. James od rana jednak o tym nie wspominał, natomiast zajął się szukaniem pracy. Ja jedynie zszedłem na dół po kawę i wróciłem do pokoju, aby potem siąść do pracy.

Miałem do ogarnięcia kilka zadań, które mi zlecono i chciałem szybko się z tym uporać. Z początku szło mi to dość opornie, ale później było już lepiej. Spokojnie sobie pracowałem, dopóki James nie wparował do pokoju z nowiną, że dostał pracę.

— Reggie! Mam super wiadomość! Ja i Remus dostaliśmy robotę przy malowaniu, zaczynamy od jutra! — Oznajmił z entuzjazmem. Był tak szczęśliwy, jakby co najmniej wygrał na loterii.

— To świetnie, cieszę się, że coś znalazłeś. — Posłałem mu lekki uśmiech i dalej skupiłem się na swojej pracy. 

— Tak się cieszę, już myślałem, że babka nam podziękuje, bo Syriusz...

— James. — Zerknąłem na niego. — Pracuję teraz, porozmawiamy jak skończę, okej? 

— Ah... No tak, przepraszam. — Kiwnął głową i wycofał się do drzwi. — Już ci nie przeszkadzam, zejdź na dół jak skończysz. 

— Okej. — Odpowiedziałem, wlepiając oczy w ekran i dopisałem parę słów do tekstu, który właśnie tworzyłem.

Praca była dla mnie teraz bardzo ważna. Postawiłem sobie za cel zarobić dużo w tym miesiącu i zrobić jak najwięcej zadań, żeby może dostać jakąś premię. Szanse na to były marne, ale naprawdę miałem nadzieję, że się uda. Trochę źle czułem się z tym, że nawet nie poświęciłem Jamesowi uwagi, ale akurat odczuwałem wenę twórczą. 

Moja praca polegała głównie na pisaniu tekstów, które później były publikowane na różnych stronach. Czasami szef zlecał mi też zrobienie jakiejś grafiki w specjalnym programie, lub po prostu znalezienie kilku zdjęć. Było to całkiem przyjemne zajęcie, dopóki miałem pomysły i wenę. Gdy natchnienie mnie opuszczało, wtedy nic mi nie wychodziło.

Spędziłem przed laptopem około pięciu godzin i uznałem, że na razie tyle musi wystarczyć. Problemem z pracą w domu było to, że absolutnie nie mogłem wysiedzieć w miejscu i zwykle po paru godzinach zaczynałem już odbiegać myślami do tego, co muszę ogarnąć, sprzątnąć i zrobić. Gdy więc już wyłączyłem laptopa, postanowiłem zejść na dół. 

Chłopaki właśnie o czymś rozmawiali i słyszałem ich głosy po drodze na dół. Syriusz też był już w domu i chyba właśnie opowiadał o miejscu, z którego wrócił. Zatrzymałem się w progu kuchni i zacząłem słuchać tego, co mówił. 

— ... I podają tam kuchnię amerykańską, tak twierdził ten cały Frank, chociaż wydaje mi się, że pizza to raczej danie włoskie. Ale mniejsza z tym, jutro idę tam na pierwszą i poznam więcej osób!

— To świetnie, że udało ci się tam wkręcić. Pewnie tam zostaniesz, przyciągniesz dużo klientów. — Twierdził James.

— A szczególnie nas, bo będziemy do ciebie przychodzić. — Remus puścił do niego oczko. Syriusz uśmiechnął się i zarzucił włosami jak zwykle.

— No ja myślę. — Jego wzrok nagle powędrował do mnie. — O, Reg! Słuchaj, dostałem się na okres próbny w restauracji! 

— O, to fajnie. — Podszedłem do blatu, spoglądając na nich.

— Skończyłeś już pracę, skarbie? — Zapytał James. Ja pokiwałem głową. — To świetnie! Na razie coś zjemy, a wieczorem pooglądamy gwiazdy, co ty na to?

Willa Na Przedmieściach [WOLFSTAR/JEGULUS]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz