Wszyscy byli zajęci sobą, nagle usłyszeli jakiś hałas. Stwierdzili że, to pewnie jakiś ptak, albo jakieś inne zwierzę, nie przejęli się tym i dalej kontynuowali rozmowę.
- Ej ktoś tam jest! - Krzyknął nagle Dan.
Wszyscy odwrócili się w stronę gdzie Dan pokazywał palcem miejsce, nikogo tam jednak nie było. Czyżby Dano'wi się również przewidziało?
- Dan, nie strasz nas tak. - Powiedziała lekko przestraszona Jessy.
- Ale naprawdę kogoś widziałem!
- Ja również go widziałam, myślałam z początku że, mi się tylko wydawało. - Potwierdziłam słowa Dana.
- Wątpię żeby ktoś o tej porze był, poza tym to jedyny domek który tutaj jest. - Odparła Lily.
- Wracajmy lepiej do domku, i tak już jest późno. - Powiedział zaniepokojony Dan.
- Masz rację, ja jestem już trochę zmęczona. - Powiedziałam, przy tym ziewając.
Wszyscy zaczęli się zbierać, ty razem z całą grupą, minęło kilka sekund gdy zauważyli jakieś światło które świeciło się w oddali.
- Halo, ktoś tam jest?! - Krzyknął Thomas.
- Idioto, po co się darłeś?!
- Żeby sprawdzić czy faktycznie ktoś tam jest. - Odparł Thomas.
- Dureń, co jak ma jakąś broń i jest niebezpieczny? - Dan był ewidentnie zmartwiony całą tą sytuacją.
- Przestań, nawet jeśli. On jest jeden, a nas jest kilku. - Powiedział pewny siebie Thomas.
- Dan ma rację, nie chcę nieprzyjemności. - Zgodziła się z nim Cleo.
Wszyscy pośpiesznie wrócili do domku, obserwowali co jakiś czas miejsce gdzie się świeciło.
Ja poszłam do swojego pokoju a później reszta do swoich, cały czas nie dawało mi to spokoju. Wyjrzałam przez okno, jednak nikogo tam nie widziałam. Może faktycznie nam się to tylko przewidziało? Nagle zgasły wszystkie światła, najpierw zaczęły migać a dopiero po chwili zgasły. Szybko zbiegłam na dół, zresztą jak wszyscy.
- Co się dzieje?! - Krzyknęła przerażona Jessy.
- Zluzujcie! Richy przecież wspominał że, tu często wysiadają korki. - Powiedział Dan.
- Faktycznie coś takiego powiedział. - Dodałam.
- Czekajcie, pójdę to naprawić. - Mówiąc, Thomas wychodził z pomieszczenia.
Po chwili wszystko wróciło do normy, wszyscy zbierali się spowrotem do swoich pokoi. Wtedy mój telefon zaczął wibrować i dzwonić, popatrzyliśmy się na siebie i postanowiłam w końcu odebrać. Usłyszeliśmy przerażający głos mężczyzny, to był człowiek bez twarzy... Powiedział że, mam odpuścić bo inaczej zabije moich przyjaciół. Cleo, Richy'iego, Dana, Thomasa, Jessy, Lily i Hannah... Wymienił wszystkich, prawie wszystkich, zapomniał o Jake'u. Czyżby on nie wie że, z nim współpracuje? Przez chwilę była cisza, chyba niedowierzali w to, co się właśnie stało. Sama nie mogłam w to uwierzyć, poraz kolejny mi groził. To mnie nie dziwiło lecz... To brzmiało teraz jakoś inaczej, mam mętlik w głowie. Tym razem napiszę do Jake'a, na pewno będzie wściekły że, nic mu nie pisałam o żadnych pogróżkach. Chyba że, widział te telefony i słyszał. Ale powinien wtedy do mnie napisać prawda? Sama już nie wiem. Poszliśmy wszyscy do siebie, ja od razu położyłam się na łóżku i zaczęłam pisać do Jake'a.
Ailey
Cześć Jake.Jake
Cześć, już po zabawie?Ailey
Tak już dawno, chcę ci o czymś powiedzieć. Wiem że, będziesz wściekły ale musisz mnie zrozumieć.Jake
O co chodzi?Wytłumaczyłam mu wszystko od początku, czekałam długo na jego odpowiedź.
Jake
Jak mogłaś mi tego nie powiedzieć? Rozumiesz powagę sytuacji? Co jak przyszedł by człowiek bez twarzy i was zaatakował, a ja bym o tym nic nie wiedział?Ailey
Przepraszam, obiecuję że, od dzisiaj będę ci wszystko mówić.Jake
Mam taką nadzieję.Gdy pisałam z Jake'iem, nagle zaczął dzwonić mój telefon. Szybko odebrałam gfy zobaczyłam kto to.
- Cześć Ailey.
Było słychać że, dopiero co wstał.
- Alan! Nawet nie wiesz jak się martwiłam, wszystko u ciebie w porządku?
- Tak, nie martw się o to.
- Jak się czujesz?
- Może być.
- Co się stało? Dlaczego trafiłeś do szpitala? byłam u ciebie już pierwszego dnia gdy zadzwonił do mnie ktoś ze szpitala, niestety lekarz nie chciał mi nic powiedzieć.
- Zostałem postrzelony.
- Co? Przez kogo?
- Tego nie wiem, nie mam pojęcia nawet jak wyglądał.
- Chcesz mi powiedzieć że, nie widziałeś jego twarzy?
- Nie, ale jestem pewien że, to ci gangsterzy.
- Musisz teraz uważać i dużo odpoczywać.
- To już wiem.
- Nie martw się, znajdę ich.
- Nie, nie pozwolę ci się w to mieszać. Moi ludzie już to robią.
- Dobrze.
- Przyjdziesz do mnie jutro?
- Um, nie za bardzo mogę. Jestem teraz z moimi przyjaciółmi w domku i poza Duskwood.
- Och, i jacy oni są?
- Bardzo mili, nie spodziewałam się że, od razu mnie polubią a ja ich.
- Miło mi to słyszeć, dobrze. Baw się tam, jak przyjedziesz to zawsze możesz mnie odwiedzić.
- Haha, oczywiście. Dobranoc Alan.
- Dobranoc Ailey.
Dobrze że, Alan wrócił do żywych. Tęskniłam za nim, nie wiem co bym zrobiła gdyby tego nie przeżył. I tak mam zamiar poszukać tych ludzi którzy go zastrzelili, nie daruje im tego.
Nie wiem kiedy będzie kolejny rozdział. Jestem na wakacjach i nie za bardzo mam czas... Jednak, postaram się napisać wieczorem jeszcze jakiś. Albo chociaż połowę.
CZYTASZ
I'm sorry it's my fault - Duskwood
FanfictionMiasto Duskwood, nikt nie spodziewał się że, w tym mieście coś może się stać. Lecz niestety to się stało, zaginęła jakaś kobieta, dokładnie trzy dni temu. Pewna dziewczyna wiedzie spokojne życie, ma pracę oraz swój dom którego tak bardzo pragnęła. N...