Poczułam promienie słoneczne na swojej twarzy. Otworzyłam lekko oczy i potarłam je zmęczona. Mimo że przespaliśmy wszyscy całą noc to wykonywanie tej czynności na zimnej podłodze nie należy do przyjemnych. Podniosłam się ospale z ziemi i podeszłam do okna, po czym wyjrzałam na zewnątrz. Widok, który tam ujrzałam nie był zbyt optymistyczny. Na boisku szkolnym biegało mnóstwo zombie, a po służbach ratowniczych ani śladu. Z resztą w mieście było tak samo. Pustki. Jedynie z oddali widać było małe biegające punkciki, które zapewne były zombie.
— Nie przyszli... — usłyszałam głos Cheong-sana obok siebie i lekko podskoczyłam.
— Boże... — powiedziałam i potarłam swoją twarz. — Po co się tak skradasz. Zawału dostanę przez ciebie.
— Miałaś rację.
— Ja zawsze ją mam — uśmiechnęłam się zwycięsko i skierowałam swój palec w stronę Cheong-sana. — Chociaż akurat teraz wolałabym jej nie mieć. To uciekanie przed zombie jest męczące.
— Nie narzekaj — mruknął.
— No przepraszam, bardzo, ale nie wiem jak ty, ale ja nie mam wyjebanej kondycji w kosmos i trochę męczy mnie to bieganie w kółko — fuknęłam, a szatyn zaśmiał się. — Gdybym wiedziała wcześniej, że będę uciekać przed potworami z filmu to trochę więcej bym się ruszała.
— Trzeba było ćwiczyć na wuefie — Cheong-san przeniósł na mnie swój rozbawiony wzrok.
— Przepraszam bardzo, ale byłam niedysponowana — odparłam i przewróciłam oczami.
— Co tydzień?
— Tak, a co? — odparłam sarkastycznie, próbując przy tym jak największą powagę, lecz gdy mój wzrok skierował się z tym przyjaciela wybuchnęłam śmiechem, dobudzając już raczej wszystkich uczniów w sali.
***
— W końcu przylecą — zapewniła On-jo.
— Ile mamy czekać? Nie ma żadnej gwarancji, że przylecą — mruknęłam.
— To co, chcecie tam wyjść?
— Nawet jeśli przylecą, to jak mają nas znaleźć? — zapytała Ji-min.
— Zrobimy znak. Tata uczył mnie, że jest taki znak międzynarodowy. Jest czerwono-niebieski. Pasy ułożone są tak, że t-tworzą... — On-jo zająknęła się. — Że tworzą... jakiś wzór. Albo napiszmy na zasłonie SOS.
— Długo nie przetrwamy — westchnęła Nam-ra. — Trzy minuty bez tlenu, trzy dni bez wody, trzy tygodnie bez jedzenia. Potem się umiera.
— Minął tylko dzień. Musimy się postarać.
— Dziś zacznie się odwodnienie, a jutro nie będziemy się ruszać — wtrąciłam.
— Do czego zmierzacie? — zapytała On-jo. — Do tego, że trzeba wyjść czy nie warto bo i tak zginiemy.
— Nie wiem — odmruknęła Nam-ra.
— To się nie odzywaj — warknęła Ji-min.
— Przewodniczącej chyba chodzi o to, że powinniśmy pomyśleć co jeszcze można by zrobić — wtrącił Su-hyeok. — Prawda?
— Nie — odparła szatynka. — Nic nie wiemy. Bez danych nie ustalimy planu.
— O co ci chodzi? — zapytała z irytacją w głosie Ji-min.
Widać było, że Nam-ra działa jej na nerwy. Ale moim zdaniem przewodnicząca miała racje. Nie możemy siedzieć tu bezczynnie. Jeśli nie zginiemy przez zombie to stanie się to tutaj, przez odwodnienie. Powinniśmy podjąć jakieś kroki i to szybko. Jeżeli zależy nam na przetrwaniu.
CZYTASZ
Will we survive? || Lee Cheong San
FanfictionNikt nie spodziewał się tego co miało nadejść tego pięknego, słonecznego dnia. Uczniowie liceum w Hyosan tym bardziej nie byli na to przygotowani. Zaczęli swój dzień jak każdy inny, prowadzili swoje zwyczajne, nastoletnie życie, do czasu gdy w ich s...