4 tys. wyświetleń. Dziękuję!
___________
Ryan zatrzymał go kilka kroków ode mnie, ale ja mimo to doskoczyłam do niego i wpadłam w jego ramiona.
-Oszalałaś?-mruknął tylko, bo już Michael boleśnie odciągnął mnie od Luke'a.
-Na czułości będziecie mieć jeszcze czas-warknął wbijając palce w moje ramię.
-Zostaw mnie!-syknęłam, ale przez to jego dłoń jeszcze ciaśniej się zacisnęła.
-Zaprowadźcie ich do pokoju 213. Trzeba tu kilka rzeczy jeszcze przygotować-zarządził Jack spokojnie jakby nas tu w ogóle nie było.
Luke resztkami sił próbował się szarpać i wyrywać gdy prowadzono nas przez kamienne korytarze. Ja nie stawiałam oporu. To było bezsensowne. I tak Clifford by wygrał.
Wepchnięto nas do tego samego pokoju bez okien, w którym mnie przetrzymywali. Oczywiście nadal było tu tylko jedno łóżko. Drzwi się zatrzasnęły i usłyszeliśmy dwa kliknięcia.
-Czy ciebie już do końca pojebało?!-ryknął chłopak opierając się o materac.
-Może! Nie wiem!
-Przez ciebie obydwoje staniemy się ofiarami mojego psychicznego brata!-krzyczał.
-A co miałam robić?! Siedzieć z założonymi rękami i czekać aż wszyscy odwalą całą robotę beze mnie?!
-To chyba logiczne!
-Więc sądzisz, że jestem słaba? W takim razie ty jesteś zwykłym...-głos uwiązł mi w gardle i wybuchłam płaczem.
-Danielle...-Luke momentalnie się uspokoił. Usiadł obok mnie.
Osunęłam się na podłogę zakrywając twarz dłońmi.
-S-są tu kamery?-zapytałam cicho.
-Nie. Przynajmniej ich nie zauważyłem...
To mi wystarczyło, abym wpiła się w jego usta. Poczułam smak metalu, krwi i jego słonych łez. A może to były moje łzy? Nieważne. Wsunęłam ręce w zmierzwione blond włosy.
Luke położył dłonie na mojej tallii i dotknął uwypuklenia na brzuchu.
-Co to jest?-Oderwał się ode mnie.
Podciągnęłam bluzę podając mu do ręki pistolet.
-I nic nie powiedziałaś?
-Zapomniałam o nim.
Otworzył magazynek.
-Trzy kule-mruknął pod nosem.-Mogłem się tego spodziewać. Strzelałaś już z niego?
Pokręciłam przecząco głową.
-To lepiej go wezmę-powiedział z dziwnym grymasem na twarzy.
-Jasne.
Chłopak wsunął przedmiot za swój pasek i na mnie spojrzał.
-Umazałem cię krwią-oznajmił.
Przejechałam grzbietem ręki po swoich ustach i wytarłam czerwoną ciecz o spodnie.
-To coś poważnego?-spytałam wskazując na jego nos.
-Chyba nie. To tylko draśnięcie.
-Jesteś pewien?
-Tak, Danielle.-Przewrócił oczami.
-No to w porządku-odparłam bez przekonania. Skrzyżowałam nogi na dywanie.-Jak to się stało?
-Ale co?-udawał, że nie rozumie.
-Zniknąłeś i nikt nie wiedział co się z tobą dzieje-zaczynałam się niecierpliwić.
-Cóż, zgarnęli mnie z twojego domu. Nie mam pojęcia jakim cudem się nie obudziłaś.
Przez chwilę panowała cisza. Nie wiedziałam czy należała ona do niezręcznych, ale postanowiłam ją przerwać.
-Nigdy nie próbowaliście się pogodzić?
Luke zwlekał z odpowiedzią intensywnie wpatrując się we mnie błękitnymi oczami.
-Przez jakiś czas rzeczywiście chciałem coś zmienić, ale Jack wybrał inną drogę-prawie wyszeptał.
-Ale...
-To nie takie proste. Do tego trzeba było chęci dwóch stron.
Przytaknęłam, ale tak naprawdę niewiele rozumiałam. Jak można pragnąć żyć w kłótni ze swoją najbliższą rodziną?
-Musimy się dostać do łazienki-zmieniłam temat.
-Łazienki? To niby jakim cudem ma to nam pomóc?
-Nie mam pojęcia. Calum tak tylko powiedział.
-Aha-mruknął wpatrując się w jakiś punkt przed sobą.
Zmęczenie dało o sobie znać kilka minut później. Położyliśmy się na łóżku i wtedy okazało się, że nie ma żadnej pościeli. W dodatku w pomieszczeniu było dość zimno. Luke objął mnie ramieniem, a ja wtuliłam się w jego ciało. Dzieliliśmy się wzajemnie ciepłem, aż w końcu zasnęłam.
Obudziły nas tupoty kilku stóp na korytarzu. O dziwo chyba nikt nie próbował otworzyć drzwi. Spojrzałam na chłopaka. Marszczył brwi. Podniósł się z miejsca i skierował się do wyjścia. Pociągnął za klamkę. Zamknięte. Dołączyłam do niego i razem przez chwilę wpatrywaliśmy się w drewno.
Nagle usłyszeliśmy przytłumiony głos Ashtona:
-Idę po nich!
Tupot stóp stał się coraz głosniejszczy, aż w końcu zamek trzasnął, a drzwi się otworzyły. Chłopak w prawej dłoni trzymał pistolet.
-Na co czekacie?-wydyszał na powitanie.
Blondyn złapał mnie mocno za rękę. Pobiegliśmy korytarzem, ale w którymś momencie Irwin się zatrzymał.
-Tam jest łazienka. Ja muszę pomóc Mali-powiedział tylko i ruszył w lewą stronę. My skierowaliśmy się w prawo.
Luke wyjął swój pistolet i pospiesznie go odbezpieczył. Pociągnął mnie za sobą i nagle strzelił w podłogę.
-Cholera-burknął.
Wreszcie naszym oczom ukazały się blaszane drzwi, które dokładnie pamiętałam. Wymierzył w zamek, a ten rozleciał się na kawałki. Już chciał wejść do środka kiedy zauważyliśmy kątem oka jasną czyprynę. Wystarczył moment, aby Luke uniósł rękę i wycelował, ale nie tylko on wykonał taki ruch.
Nick upadł na kolana. Czerwona plama na jego klatce piersiowej stopniowo zaczęła się powiększać. Wydałam z siebie zduszony krzyk.
Dopiero po upływie dłuższego czasu poczułam ostry ból w barku.
___________
Się porobiło.
Dałam radę!
Czytasz=komentujesz
CZYTASZ
Good/Bad Girl | Luke Hemmings✔
De TodoMówiłem ci już, że to niebezpieczne? Bo dobre dziewczynki to złe dziewczynki, tyle że nie złapane.