— Nasze nowe życie Scar! Tutaj rozpoczyna się nasz nowy rozdział.
Grian stał przed, wykopaną przez siebie jaskinią, trzymając w ręce diamentowy kilof. Blondyn przetarł rękawem twarz, na którym zaraz zostały ciemne plamy. Uciekając z bazy, nawet nie zwracał uwagi na co wpada lub czym obrywa w twarz. Chciał jedynie przeżyć.
Westchnął cicho, patrząc na swoją dłoń, która także była w paru miejscach brudna od ziemi i błota. Nie tak miał wyglądać ten dzień. Jeszcze godzinę temu razem z innymi grał w grę z wędką. Jedna sekunda sprawiła, że zginął Etho i Joel. Następnie Pearl z Scott'em. Zaraz potem każda para umierała niczym w efekcie domino. Nawet się nie zorientowali, kiedy on i Scar zostali jedyną parą z trzema życiami. To było koszmarne.— Dosyć... Przytulnie — wymamrotał Scar, stojąc obok swojej bratniej duszy — Ale z czasem uda nam się coś z tego sklecić, mam rację? — uśmiechnął się wesoło, wyciągając dłoń do przyjaciela by przybić z nim piątek.
Grian nie odwzajemnił entuzjazmu i w ciszy odszedł od bruneta. Nie potrafił być takim optymistą jak Scar. Nie po tym co się stało.
— Czemu musiałem wszystko zepsuć...? — pomyślał, wdrapując się na mały pagórek i siadając na nim.
Na horyzoncie widniała ich drewniana baza i platforma, dzięki której zdołali przeżyć atak Etho i Joel'a wraz z dwoma innymi osobami.
— Mogłem odstawić Enchant kiedy miałem szansę... Czemu nie pomyślałem gdy zaczepiłem wędkę o Joel'a?
Zaczął mamrotać pod nosem, z każdym słowem mówiąc głośniej. Był w totalnej rozsypce. Ta jedna sekunda sprawiła, że ich całe dotychczasowe życie, nagle się zakończyło.
— Hej... Wszystko dobrze?
Scar wdrapał się na pagórek i usiadł obok chłopaka, patrząc się na niego zmartwiony.
— ...Tak - wymamrotał Grian, przecierając dłonią oczy — Jestem po prostu zmęczony. Wiesz... Dużo się dzisiaj działo - dodał, uśmiechając się smutno.
— Taa... Cały ten Enchant. I śmierć paru osób... Ale hej! Chociaż my żyjemy!
Scar wyrzucił ręce w powietrze, uśmiechając się szeroko. Nie doczekał się odpowiedzi od Grian'a, który patrzył się w ciszy na zachodzące słońce. Uśmiech Scar'a zaczął maleć, aż w końcu zniknął całkowicie. Nie zdarzało się to często, ale tym razem sam nie wiedział co czuć.
— Eh... Ale moje pandy są bezpiecznie. Może jutro je tu przyprowadzę? Rezerwat musi żyć!
— Nie chcesz mi tego zabronić? Krzyknąć "SCAR!" na całe gardło? — dodał, chcąc jakoś ożywić Grian'a.
Tamten jednak dalej nie odpowiadał, patrząc się martwo w coraz ciemniejsze niebo.
— ...Przepraszam.
To słowo wystarczyło by Grian spojrzał się z powrotem na bratnią duszę. Scar nie uśmiechał się już tak jak na początku dnia. Był to uśmiech smutny, pełen skruchy. Rzadko w taki sposób się uśmiechał.
— Nie powinienem wtedy zabierać stołu. Nawet nie powinienem enchantować... Zacząłem to ja i nikt nie powinien ucierpieć - mruknął, wbijając wzrok w ziemię.
— To nie tylko twoja wina.
Grian położył dłoń na ramieniu Scar'a, sprawiając, że ten dźwignął wzrok.
— To ja... Zabiłem Joel'a i Etho — powiedział, jednak słowa prawie ugrzęzły mu w gardle — Nie kazałem ci odstawić stołu, tylko kazałem ukryć. Ty nic nie zrobiłeś. To ja wszystko zacząłem.
— Ale nie jesteś z tym sam, Grian — Scar położył drugą rękę na ramieniu przyjaciela — W końcu mamy razem kłopoty! — z powrotem na jego twarz wpłynął uśmiech.
— A ja, pójdę za tobą wszędzie! Chodźmy na śmierć!
Scar stanął na nogi, uśmiechając się w stronę Grian'a. Blondyn jedynie siedział, przypatrując się mu. Coś w nim nagle drgnęło. Od początku martwił się i cierpiał z powodu przydziału bratniej duszy. Nie chciał być połączony więzią ze Scar'em. A teraz? Teraz zdał sobie sprawę, że nigdy nie zamieniłby się bratnimi duszami. Scar sprawiał, że się uśmiechał. Że w każdej trudnej sytuacji, znajdował światełko w tunelu. Sprawiał, że nigdy nie zwątpił w siebie.
— Masz rację — wymamrotał Grian, a na jego twarzy zaczął malować się dawny uśmiech.
— A teraz wstawaj i weź się w garść przyjacielu! Nie możemy się tak dołować!
Scar wyciągnął dłoń do Grian'a, który bez zastanowienia chwycił ją i wstał na nogi. Odwrócił głowę w kierunku bruneta, który szeroko się do niego uśmiechał.
— Nie mówię ci tego często Scar, ale... Na serio dużo dla mnie znaczysz.
— Awwww! Grian to było urocze! — zawołał, podskakując i mocno przytulając.
— Ale nie tak mocno! Złamiesz mi wszystkie kości!
Grian zaśmiał się, a jego wszystkie czarne myśli nagle odeszły. Scar. Jego przyjaciel. Nie... Jego bratnia dusza. Człowiek, który potrafi poprawić humor nawet największemu ponurakowi...! Powinien dziękować losowi, że to z nim ma dzielić życie.
— Dziękuję, że przy mnie jesteś.
Grian odwzajemnił przytulas i także mocno uścisnął Scar'a. Obydwoje uśmiechnęli się, ciesząc się z obecności drugiego.
Dziękuję, że trafiłem właśnie na ciebie...
--------------------
One shot napisałam na podstawie 4 odcinka (akurat taka kolejność jest u Grian'a, nie wiem jak u innych) Double Life SMP. Jakoś tak nagle dostałam weny po obejrzeniu tego epizodu.
Chciałam też zaznaczyć, że w tym rozdziale nie występuje ship Grian x Scar. Cały czas nawiązywałam do przyjaźni między nimi ^^
Dziękuję za przeczytanie i do zobaczenia!
CZYTASZ
{🌻} || One-Shots || Mcyt ( PL )
AcakParę one-shotów napisanych przeze mnie ✨ ! Niektóre au są wymyślone przeze mnie !