Rozdział 7 "Charakterek to ja mam 2"
*POV CLARY*
Nie, nie, nie i jeszcze raz nie! Tylko nie on.. No błagam! Czemu muszę znów Go spotkać, w tym momencie.. Dawno o nim zapomniałam, chciałam tego.. A on!? On znowu pojawił się w moim życiu! Znów chcę mi je zepsuć? Czemu?! Nienawidzę Go, a on pojawia się w najmniej odpowiednim momencie.. Teraz, gdy moje życie się poukładało, on znowu, znowu chcę mi wszystko zepsuć, zrobić zamieszanie..
Chyba było widać na mojej twarzy strach, bo uśmiecha się tym swoim uśmieszkiem.. Nie, nie, nie może, nie da rady, jestem silniejsza. Nie da rady...
(K)- No hej kochanie. Stęskniłaś się?- chytry uśmieszek..
(C)- Nie hej, nie, nie stęskniłam, nie mamy o czym rozmawiać.- warknęłam, chciała odejść, jednak złapał mnie za nadgarstek.
(K)- Oj, widzę, że języczek masz cięty, kiedyś taki nie miałaś. Ach, przecież kiedyś mi się nie sprzeciwiała- uśmiechał się, ale mięśnie miał napięte.. Widziałam to..
(C)- Co ci do tego, co?- warknęłam- Odczep się! Dla mnie już nie istniejesz, rozumiesz?!- próbowałam, jednak był za silny.. Wzrokiem szukałam Luke'a.. Gdzie on jest!? Zostawił mnie? Błagam tylko nie to.. nie dam mu rady sama..
(K)- Uważaj sobie na słówka, kochanie- warknął, ups zezłościłam Go..
(C)- Na pewno, nie Twoje kochanie..- odwarknęłam, siłowałam się z nim, jednak to na nic..
Przyciągnął mnie bliżej siebie- Puuuuść. Mnie!- przez ten hałas nikt mnie nie słyszał.. Luke, błagam ... Wróć już..
(K)- Nie tak prędko, najpierw się zabawimy- uśmiechnął się i zaczął mnie ciągnąć w kierunku góry, gdzie są pokoje
(C)- Nieeeee - darłam się.. jednak.. bez skutku..*POV LUKE*
Właśnie szedłem z napojami do miejsca, gdzie jeszcze kilka minut wcześniej stało moje słońce.. Jednak teraz.. Nie ma jej tu. Gdzie ona jest? Zacząłem się rozglądać.. Zauważyłem, że ktoś ją szarpie w kierunku schodów.. O kurde.. kto to jest? Nie znam gościa.. Nie tak łatwo, ona jest moja. MOJA!
Oddałem jakiemuś kolesiowi obok, napoje, po czym ruszyłem w kierunku dziewczyny..
Na jej twarzy widziałem strach.. Coś jest nie tak.. Ona Go zna.. Ale skąd?
Zmierzyłem Go wzorkiem, gościu był napakowany.. Za wszelką cenę chciał zaciągnąć moje słońce do góry i ją wykorzystać. Jestem tego pewny..
Bała się.. już byłem blisko ich.. Więc mogli mnie usłyszeć..
(L)- Zostaw ją!- krzyknąłem- odwrócili się w moją stronę, na jej małej twarzyczce widziałem ulgę, przyszedłem na czas.
(K)- Bo co mi zrobisz?- zaśmiał się. Podszedłem do nich bliżej, uwolniłem rękę Clary, pociągnąłem ją za siebie i szepnąłem na ucho
(L)- Już spokojnie.. Jestem tu- w jej oczach widziałem łzy.. Odwróciłem się do chłopaka- Odwal się od niej!
(K)- Nie! Ona jest moja- warknął
(L)- Haha śmieszne- zaśmiałem się- Uważaj sobie
(K)- Bo?- kpił ze mnie.. O nie
(L)- Bo to.- walnąłem Go z pięści w szczękę, nie spodziewał się tego, bo padł na ziemie zdezorientowany.. Wykorzystując jego nieuwagę, usiadłem na nim i zacząłem Go uderzać
(L)- Powtórzę jeszcze raz.- warknąłem- Odwal. Się. Od. Niej. Zrozumiano?- był nieprzytomny, a ja nadal zadawałem ciosy, nagle poczułem, że ktoś silny odciągnął mnie od niego. Był to Alex.
(Al.)- zostaw już Go.- powiedział- zajmę się Kacprem
(L)- Kim?- zmarszczyłem brwi, kiwnął głową w kierunku ziemi na chłopaka- Znasz Go?
(Al.)- Yhymm- mruknął zażenowany- Ex Clary, strasznie ją traktował..- uciął
(L)- Co?
(Al.)- Ja już nic nie mówię. Może ona Ci powie, idź się nią zaopiekuj.- kiwnąłem głową i ruszyłem do przestraszonej dziewczyny, mocno ją przytulając. Szlochała.
(L)- Ćśś Jestem tu, już wszystko dobrze, więcej Cię nie skrzywdzi..- pokiwała niezauważalnie głową i mocniej się wtuliła w moje ramiona.
Postanowiłem trochę więcej dowiedzieć się o tym gościu.
Nie zbliży się do niej, nigdy więcej. Nie pozwolę na to.._________
Oto nadchodzi 6 rozdział! Mam nadzieję, że się spodoba :DDo zoba xxx
CZYTASZ
Charakterek to ja mam 2 //ZAKOŃCZONE//
Genç Kurgu2 część Dominiki i Sebastiana, teraz czas przyszedł na ich córkę... Clary to radosna i pełna życia dziewczyna, z kochającą rodziną i przyjaciółmi. Kocha jeździć i ścigać się na motorach, to jej pasja. Trzeba przyznać, że jest bardzo dobra. W końcu j...