—
#setyoufreeff na Twitterze!
—Telewizor nadal grał, lecz było znacznie ciemniej niż zapamiętali. Louis otworzył szeroko oczy, kiedy to usłyszał okropnie głośny huk. Drgnął również ze strachu, przez co Harry gwałtownie uniósł się w górę, zaczynając rozglądać się dookoła ze strachem w zaspanych oczach.
— Co się stało? - zapytał loczek zaczynając rozglądać się na boki, mocno marszcząc brwi.
— Przepraszam... - szepnął Louis zaspanym głosem— ...ktoś chyba rzucił petardą.
Spojrzeli na swoje zaspane twarze, dopiero w tamtym momencie uświadamiając sobie że zasnęli. Louis miał ochotę uśmiechnąć się szeroko, z racji że przez cały ten czas byli przytuleni do siebie, lecz widząc senny i niezadowolony wyraz twarzy zielonookiego, postanowił pozostać obojętnym.
Brunet podziwiał to jak wcześniej idealnie ułożona grzywka szatyna, teraz po prostu opadła mu na czoło. Jak jego policzki były różowe, a na jednym z nich odcisnęły się jego loki, z racji że Louis przycisnął swoją głowę do głowy młodszego. Kącik ust loczka drgnął w górę, lecz szybko chciał ukryć swój uśmiech, odkręcając głowę w bok.
Louis również przeskanował wzrokiem młodszego. Jego krótkie włosy mocno się napuszyły, i odstawały we wszystkie strony, policzki miał różowe, a jego oczy miały bardziej intensywny i zielony odcień. Patrzył na niego aż do momentu w którym się nie odkręcił.
Harry wstał z łóżka i podszedł do balkonu, aby następnie zamknąć drzwi. Całe miasto pogrążone było w mroku, lecz mimo tego ludzi na chodnikach oraz aut na drodze było bez liku. Brunet ziewnął szeroko, po czym na sekundę zawiesił swoje spojrzenie na gwiazdach i księżycu, finalnie zostawiając widok za oknem w spokoju. Chciał spać.
— Głupie dzieci. - fuknął i wrócił na łóżko.
Brunet cały naburmuszony ponownie ułożył się w tej samej pozycji; podkulił nogi, i odkręcił się w stronę Louisa, wtulając się w jego bok, układając głowę na jego piersi. Louis zaśmiał się cicho, bo Harry wyglądem przypominał teraz obrażonego dwuletniego chłopca.
— Harry, poczekaj. - chrząknął starszy i wypchnął biodra w górę, aby następnie wyciągnąć telefon z kieszeni— Druga w nocy.
— tak? To trudno. - ziewnął ponownie zamykając oczy.
— Muszę... - przełknął ślinę chowając telefon do kieszeni— ...muszę wracać.
— co?- Harry zmarszczył brwi i podniósł się na rękach w górę— Dlaczego?
— Jutro mam pracę. - oznajmił szatyn wyciągając dłoń w stronę twarzy zielonookiego, zaczynając masować go kciukiem po policzku— Miałem wpaść na wino, ale tak mnie ten film zanudził, że zasnąłem. Tego nie było w planach. Nie miałem tu nocować. - oznajmił z krzywą miną.
Harry nie zdążył wydusić z siebie nawet słowa, kiedy to Louis już przeniósł się na krawędź łóżka. Spało mu się cholernie dobrze z chłopakiem u boku, i nie pamiętał kiedy ostatni raz to robił, ale nie mógł zostać na noc. Chciałby, lecz to że miał prace, a u Harry'ego nie posiadał swoich ubrań oraz auta, przekonało go do tego aby czym prędzej zamówić taksówkę, wrócić do domu, i złapać jeszcze kilka godzin snu.
— Louis, zostań na noc. - poprosił zielonooki wstając z łóżka, łapiąc starszego za dłoń, w momencie w którym ten kierował się w stronę drzwi.
— Harry, nie mogę. - oznajmił kręcąc głową na boki.
— Oczywiście, że możesz. - przytaknął, uśmiechając się w sposób w jaki zawsze to robił kiedy wiedział że wszystko będzie tak jak on chce— Długo masz na sobie te ubrania?
CZYTASZ
Set You Free| Larry fanfiction
FanfictionW rodzinie Louisa panuje zasada, która zobowiązuje do zawarcia związku małżeńskiego w wieku 19 lat. Rodzice szatyna w jego niewiedzy organizują kasting, który to przeszedł tylko jeden chłopak- Harry. Harry, który próbuje uwieść szatyna tylko dla jeg...