—
#setyoufreeff na Twitterze!
—Harry był roztrzęsiony. Nie mógł spać całą noc, po prostu nie wierząc w to co się stało. Nie był w stanie nawet płakać- całą noc przesiedział na krześle, wbijając puste spojrzenie w ścianę, analizując to, co się stało. Nie mógł w to uwierzyć. Po prostu nie mógł.
Louis zaś starał się nie rozwalić wnętrza taksówki, którą dojechał do swojego domu. Miał dość, i wszystko działało mu na nerwy; chciał coś rozwalić, i to najszybciej jak się dało.
Zrobił to kiedy wszedł do domu. Od razu uderzył kilka razy w ścianę, sprawiając że stłumione huknięcia rozchodziły się po całym mieszkaniu. Jego palce zaczynały drgać od licznych uderzeń, a jego oddech był cholernie nierównomierny, zważając na to że ciągle płakał, a do tego dochodził jeszcze wysiłek.
Nie był w stanie pomyśleć o niczym. Kręcił się na środku pokoju ciągnąc się za włosy, oddychając głęboko, mając nadzieję że to w jakikolwiek sposób mu pomoże. Ale nie pomogło. Szatyn poruszał się w kompletnym mroku po swoim pokoju, kopał i uderzał we wszystko co się dało. Najbardziej oberwało się szafie oraz ścianom; w jednej z nich zrobił nawet dziurę poprzez kopnięcie, lecz to nie dało mu satysfakcji. Zaczął rozwalać wszystko co się dało, przez co na podłodze utworzył się prawdziwy bałagan.
Wszystko działo się tak szybko, że Louis nie zauważył nawet kiedy Clifford przybiegł do jego nogi i zaczął ciągać go za nogawkę spodni w stronę łóżka.
— Nie teraz! - krzyknął w stronę psa— Idź stąd! - dodał wyrywając nogę spomiędzy ścisku jego zębów. — No już! Jazda! - wydzierał się a kolejne łzy spływały z jego twarzy.
Clifford jedynie zaszczekał głośno i warknął, aby wycofać się w stronę drzwi. Louis wyprostował się i spojrzał na czworonoga, wciągając powietrze przez usta, dopiero w tamtym momencie rozumiejąc to, jak bardzo drżała jego dolna warga. Czarny pies zaszczekał ostatni raz, a po chwili z tupetem z rozbiegu wskoczył na tors niebieskookiego, sprawiając że ten runął na łóżko jak długi. Nie miał nawet siły aby wstać czy nakrzyczeć na zwierzaka, więc zostając popychany przez głowę Clifforda (co wcale nie sprawiało że znajdował się wyżej, ale liczyły się dobre chęci zwierzaka) nieporadnie podniósł się w górę, finalnie lądując głową na poduszkach.
Louis zwinął się w kulkę i zaczął cicho płakać, załzawionymi oczami patrząc na to jak Clifford układa się blisko niego. Przesunął obolałą dłoń na plecy zwierzaka, przytulając się do niego mocno.
— Dziękuję. - zaśmiał się smutno i pociągnął nosem. — Jesteś bohaterem. Mój mądry chłopiec.
Pies wywalił język, zaczynając lizać właściciela po twarzy. Robiąc to sprawił, że po łzawych ścieżkach na policzkach szatyna nie było już śladu.
— Kocham cię, Clifford. Ty jesteś moją pierwszą miłością. - oznajmił i ponownie rozpłakał się po tych słowach, patrząc prosto w czarne ślepia psa. — Boże, w co ja dałem się wciągnąć. - załkał i przystawił piąstki do oczu, mocno zapinając mięśnie twarzy, czując jak jego dłonie robią się mokre od łez. Przewrócił się na plecy i opuścił bezsilnie ręce w dół, patrząc w sufit, czując jak łzy spływają mu po skroniach i wpadają do uszu. — Wiesz, że był ze mną tylko dla pieniędzy? - zapytał i zagryzł dolną wargę, kręcąc głową na boki. — Dlaczego, Cliff? Dlaczego...
Pies jedynie stęknął cicho i opadł głową na brzuch Louisa, który po sekundzie przetarł oczy nadgarstkami i wziął głęboki wdech, zaczynając głaskać pupila po kręconej sierści. Ta czynność okazała się być naprawdę relaksująca.
CZYTASZ
Set You Free| Larry fanfiction
FanficW rodzinie Louisa panuje zasada, która zobowiązuje do zawarcia związku małżeńskiego w wieku 19 lat. Rodzice szatyna w jego niewiedzy organizują kasting, który to przeszedł tylko jeden chłopak- Harry. Harry, który próbuje uwieść szatyna tylko dla jeg...