#1

4 0 0
                                    

– Co cię do mnie przyciągnęło? – zapytała. Spojrzałem na nią, nie rozumiejąc sensu pytania. – Znaczy... Co sprawiło, że się mną zainteresowałeś? – wytłumaczyła, ale ja dalej zastanawiałem się skąd w ogóle takie pytanie...

Jej słowa były nad wyraz obojętne. Ot tak, rzuciła nimi w przestrzeń. A jednak moja chwila milczenia sprawiła, że podniosła głowę z poduszki, obróciła się w moją stronę i podpierając pięścią policzek, wyczekiwała mojej reakcji.

– Do czego konkretnie zmierzasz? – odpowiedziałem kolejnym pytaniem. Uśmiechnąłem się, rzucając jej wymowne spojrzenie.

Czarna sukienka, którą miała na sobie, miała ponoć zakrywać kolana. Nie udało się tego osiągnąć, tym bardziej, że kreacja była dopasowana do jej figury, a materiał z każdym ruchem, jak druga skóra, podążał wraz poszczególnymi częściami jej ciała... Kiedy się położyła na łóżku i wyciągnęła ręce przed siebie, ów materiał mechanicznie podwinął się do góry, odsłaniając jeszcze bardziej jej zgrabne nogi.

– Do niczego. – Wzruszyła ramionami i z powrotem położyła się na brzuchu. Czując, że czarna tkanina zmieniła swoje położenie, wygładziła ją, przesuwając rękoma od talii w dół. Nie dało się nie zauważyć, że tym ruchem tylko podkreśliła swoje, już i tak, widoczne kształty.

– Co powiesz na tą? – zapytałem z nadzieją w głosie, kiedy chwilę później zaczęliśmy przygotowywać się do wyjścia. Mieliśmy spotkać się ze znajomymi na kolacji. Ona, jako przedstawicielka nielicznej, zapewne, grupy kobiet, nie miała wielkiego problemu z tą częścią, w której chodzi o „ubranie się". Gorzej było z najważniejszym dodatkiem, czyli swoim partnerem... Musiała dopasować mnie pod siebie samą. Więc stałem przed nią, przymierzając i prezentując co rusz inną koszulę.

– Nie byłoby problemu, gdybyś miał czarny krawat. Biała załatwiłaby sprawę. – zaopiniowała nim się obróciła. Spojrzała na mnie okiem eksperta. Założyłem czarną koszulę z delikatnymi, białymi przeszyciami.

– Ale nie mam, więc musisz zadowolić się tym co jest.

– Nie twierdzę, że to co jest mi nie wystarcza – powiedziała, uważnie dobierając słowa. Nie sposób było nie wyczuć tego figlarnego podtekstu w jej głosie, tym bardziej, że towarzyszył temu filuterny uśmieszek. Uwielbiałem ten szczególnie sugestywny grymasik, który często pojawiał się na jej twarzy.

– Więc o co chodzi? – spytałem, bagatelizując jej zachętę. Gdyby skończyło się inaczej, czyli „jak zazwyczaj", pewnie nie wyszlibyśmy z sypialni do ostatniej chwili, a było przecież jeszcze kilka spraw do załatwienia.

– O nic. – Położyła głowę na białą puchatą poduszkę i przymknęła powieki.

– A jednak, coś nie daje mi spokoju – powiedziałem, zbliżając się do niej. Przykucnąłem przed materacem i zacząłem się przyglądać jej twarzy. Uśmiechnęła się po raz wtórny, ale nie otworzyła oczu. Musnąłem jej usta swoimi, co poszerzyło ten uśmiech.

– Nic się nie dzieje. Byłam po prostu ciekawa od czego to się w ogóle zaczęło. – Wyraźnie zaakcentowała wyraz „to".

– Cóż... – zacząłem. Usiadłem na podłodze i odchyliłem głowę do tyłu w taki sposób, że moje włosy łaskotały jej dekolt.

Zamyśliłem się, szukając w pamięci odpowiedniego wspomnienia. Teoretycznie pamiętałem wszystko, jakby zdarzyło się przed momentem, a jednak potrzebowałem chwili, by ułożyć to w odpowiedniej chronologii.

– Tak? – napomniała.

– Więc... byłaś najpiękniejszą dziewczyną jaką zobaczyłem tamtego wieczoru. Miałaś na sobie białą sukienkę z dużym wcięciem, odkrywającym nogi. To dawało duże pole wyobraźni... – zachichotałem, zawtórowała mi, a po chwili poczułem jak wokół mojej szyi oplata się jej dłoń. Gładziła delikatnie moją szorstką przez dwudniowy zarost skórę twarzy i masowała opuszkiem palca wydatnie odznaczające się jabłko Adama. Przyjemnie chłodny dotyk, koił wrażliwą na działania ostrzy Wilkinsona skórę.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jul 16, 2022 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Tylko TuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz