Rozdział XXI.

464 21 18
                                    

Obudziły mnie promienie słońca które padały mi na twarz, przeciągłam się i przetarłam oczy. Po chwili wstałam z łóżka i wzięłam jakieś ubrania, potem zeszłam na dół i zastałam Thomasa który siedział sam przy stole.

- Cześć Thomas.

- Cześć Ailey, jak się spało?

- Dobrze, dlaczego jesteś tutaj sam?

- Wszyscy jeszcze śpią.

- Chyba że, tak. Ja idę się ubrać i zaraz do ciebie dołącze.

- Jasne.

Poszłam do łazienki, wzięłam jeszcze szybki prysznic. Gdy wychodziłam, od razu poczułam zapach dobiegający z kuchni. Podeszłam do niego i na stole widziałam przepyszne jedzenie.

- Mam nadzieję że, będzie ci smakować. Nie jestem dobry w gotowaniu.

- Przesadzasz, na pewno będzie dobre.

- Idę zobaczyć czy śpią, to zawołam ich na śniadanie.

Po chwili wszyscy już siedli do stołu.

- Mam na dzieję że, to nie jest zatrute Tommyboy.

- Najpierw spróbuj.

Wszyscy jedli w ciszy, postanowiłam pierwsa się odezwać.

- Nie będziecie mieli nic przeciwko jak pojadę do Duskwood?

- Ale po co ty chcesz tam jechać? - Zapytała Jessy.

- Chcę odwiedzić Alana, jest w szpitalu.

- Obudził się? Jak się czuje?

- Jest już w porządku, przynajmniej tak mi się wydawało.

- To dobrze, czyli pojedziesz i już tu nie wrócisz? - Zapytał Thomas.

- Raczej nie.

- Szkoda, liczyłam na to że, miło spędzimy ten czas. - Posmutniała Jessy.

- Ja też, ale nie martw się Jessy. Będę z wami w kontakcie.

- Mamy taką nadzieję, pomóc ci z pakowaniem się? - Zapytała Lily.

- Nie, nie trzeba.

Gdy wszyscy zjedliśmy ja poszłam do swojego pokoju się pakować, na szczęście nie miałam tego dużo bo i tak większość była w walizce. Później schodziłam na dół i pożegnałam się z moimi przyjaciółmi, nie mogłam się doczekać aż spotkam się z Alanem.

Minęło sporo czasu za nim dotarłam na miejsce, weszłam od razu do jego sali. Gdy weszłam od razu zauważyłam jego szczery uśmiech. Usiadłam obok niego.

- Ciesze się że, cię widzę.

- Ja również, nie musiałaś opuszczać swoich przyjaciół. Poczekałbym.

- Już nie mogłam się doczekać, strasznie się martwiłam i cały czas myślałam czy przeżyjesz.

- Przykro mi że, miałaś takie myśli. Ale już jestem, i żyje. Mam się dobrze, zaniedługo i tak wypisuje się ze szpitala.

- Kiedy dokładnie?

- Za około dwa tygodnie.

- Tak długo? Co ja będę robić sama w domu tyle czasu.

- Zawsze możesz gdzieś wyjść ze znajomymi, ale nie sama.

- Wiem przecież, ostatnio tyle się wydarzyło...

- Będzie dobrze, ty dalej szukasz Hannah?

- Tak.

- Nie podoba mi się to. - Złapał mnie nagle za dłoń.

- Wiem, ale muszę to zakończyć. Nie bez powodu Hannah wysłała numer do Thomasa.

- Skąd wiesz że, to od Hannah?

- Co masz na myśli?

- A jak to porywacz wysłał twój numer z jej telefonu?

- Myślisz że, byłby na tyle głupi?

- Sam nie wiem, po nim można się wszystkiego spodziewać.

- Może i masz rację.

- Dobrze, ja będę się już zbierać. Jutro cię jeszcze odwiedzę.

- Jasne, miło było cię znów widzieć. - Uśmiechnął się.

- Mi również, do zobaczenia.

Pomachałam mu jeszcze gdy wychodziłam, wyszłam ze szpitala i kierowałam się do samochodu. Zapięłam pasy i ruszyłam w drogę.

Przyjechałam, i zdążyłam się już rozpakować. Musiałam jeszcze posprzątać mieszkanie, zrobiłam sobie szybki obiad. Myślałam że, to będzie zwykły dzień, bez żadnych niespodzianek... Wtedy telefon zaczął mi wibrować, odblokowałam go i zobaczyłam tą dziwną wiadomość.

Nieznajomy
Zostawisz coś dla mnie?

Byłam ciut przerażona, patrzyłam się w tą wiadomość przez dłuższą chwilę, wydawało mi się że, jednak mi się to przewidziało. Może to jakiś głupi żart, włączyłam jakąś playlistę na telewizorze by o tym dłużej nie myśleć. Jadłam sobie w spokoju gdy znów dostałam tą dziwną wiadomość.

Nieznajomy
Przełącz tą piosenkę, ta mi się nie podoba.

Cholera, skąd ta osoba może wiedzieć czego ja słucham? Co jeżeli mnie obserwuje... Nie, to nie możliwe, zauważyłabym to, wtedy usłyszałam kroki dobiegające z mojego pokoju. W momencie wstałam z kanapy i szybko chciałam wziąć coś do samoobrony, lecz on był szybszy. Złapał mnie od tyłu, zaczęłam się szarpać i krzyczeć. Nie słuchał mnie, chwilę to minęło gdy udało mi się od niego uwolnić. Szybko pobiegłam do okna i wyskoczyłam, cały czas biegłam i nie zatrzymywałam się. Gdy już byłam daleko od domu postanowiłam się zatrzymać, by odetchnąć trochę. Jak on się znalazł w moim mieszkaniu? I skąd on wiedział że, tam będę? Chyba że... Był tam cały czas, muszę napisać do Jake'a.

Ailey
Jake..?

Jake jest teraz online

Jake
Co jest?

Ailey
Właśnie uciekłam z mieszkania.

Jake
Co?

Ailey
Człowiek bez twarzy tam był.

Jake
Żartujesz?

Ailey
Nie, mówię poważnie!

Jake
Jak to się stało?

Opowiedziałam mu o wszystkim, nie wiem co się ze mną teraz stanie. Na pewno tam nie wrócę.

Jake
Poczekaj tam na mnie, zaraz będę.

Ailey
O czym ty mówisz?

Jake
Zostań tam gdzie stoisz.

Jake jest teraz offline

O co mu mogło chodzić? Chyba po mnie nie przyjdzie, prawda? Nie może, nie naraziłby mnie na takie niebezpieczeństwo.

I'm sorry it's my fault - Duskwood Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz