31. Nie miałem prawa zabraniać jej szczęścia

165 6 0
                                    

Trzasnąłem drzwiami od mieszkania, po czym skierowałem się do kuchni. Oparłem dłonie o blat, po czym zacisnąłem lewą dłoń w pięść i uderzyłem w wiszącą szafkę. Radość mieszała się we mnie wraz ze złością. Z jednej strony buzowała wewnątrz mnie euforia, ponieważ na świecie znalazł się mój potomek. Z drugiej złość mnie rozpierała, bo jego matka nie była tą osobą, którą być powinna.

Stoczyłem ze sobą wewnętrzną kłótnię, jednak ostatecznie chwyciłem telefon, położony przeze mnie wcześniej w przedpokoju. Wystukałem wiadomość do ojca, tym samym informując go, że został dziadkiem. Nie liczyłem, że mężczyzna odpowie na to. 

Kliknąłem na ikonkę Instagrama, po czym poczułem się jak spoliczkowany. Pierwsze zdjęcie na relacji, udostępnionej przez przyjaciółkę Lary, przedstawiało Janowską oraz tego pożal się Boże siatkarza. Nillson napisała krótkie zdanie i dodała emotikonę, która świętuje. W końcu jedno podjęło decyzję! 

Nie miałem prawa czuć zazdrości. Wszak nie byłem z Janowską od blisko roku, a kontaktu nie utrzymywałem znacznie dłużej. Mimo to, przez jakiś czas miałem świadomość, że blondynka jest ze mną w relacji, którą spierdoliłem koncertowo. Nie miałem prawa zabraniać jej szczęścia, ale jednocześnie chciałem być jego powodem. 

Rzuciłem telefonem na stolik kawowy, po czym uznałem, że nie zniosę tej nocy na trzeźwo. Poszedłem do kuchni i wyciągnąłem oszronioną butelkę z przeźroczystą cieczą zawierającą alkohol. Zrezygnowałem z brania kieliszka, odkręcając nakrętkę i pociągając spory łyk.

________

 Z uśmiechem na twarzy szedłem w towarzystwie Janowskiej przez skąpany w nocy Gdańsk. Dziękowałem kolegom, że zgodzili się mnie kryć przed trenerem. Zawodniczka wrocławskiego klubu żużlowego miała uniesione do góry kąciki ust, obecnie spoglądając jednocześnie w ekran telefonu w celu odpisania bratu, że nie ma jej we Wrocławiu. Oboje nie mieliśmy pojęcia czego Krzysiek mógł chcieć, ale dziewczyna zaraz po wystukaniu wiadomości wyciszyła urządzenie i schowała je w tylnej kieszeni swoich spodni. 

Blondynka ścisnęła moją dłoń, zwracając moją uwagę na siebie. Odwróciłem głowę w jej stronę, spoglądając w dół. Jeżeli ktoś nas widział mógł się uśmiać z naszej różnicy wzrostu. Wrocławianka objęła mnie, na co się zaśmiałem. Janowska wiedziała, że mam łaskotki na żebrach i bezczelnie to wykorzystywała.

- Na mecze w Bolonii nie przylecę, w piątek jedziemy przeciwko Grudziądzowi u siebie- powiedziała, zadzierając głowę do góry. 

- Rozumiem, grunt, że na tych co w Gdańsku graliśmy byłaś. No nie licząc naszej spektakularnej porażki z Iranem. Ćwierćfinał gramy z nimi i nie możemy tego zjebać- odpowiedziałem,  mając świadomość, że dziewczyna ma również swoje obowiązki względem klubu. - Przecież wiem, że masz zobowiązania co do klubu. Tak samo ja mam do swojego i reprezentacji. W żużlu jest chyba mniej meczów reprezentacyjnych, co nie?

- Tak, ale to też zależy od tego czy jesteś juniorem czy seniorem, czy masz powołanie od selekcjonera czy nie i czy jesteś kontuzjowany czy sprawny- wyjaśniła, lekko się uśmiechając. - Maciek ma powołanie, ja nie, więc jeżdżę z nim jako członek teamu.

- Nie jest ci smutno z tego powodu?- zapytałem, gładząc ręką jej plecy.

- Czasami, ale patrząc na to, że mogę wspierać swojego brata to źle nie jest. Wspominając IMP juniorów niby mam dobre wspomnienia, ale z drugiej strony boli to, że zajęte ex aequo.

- Właśnie... Jakim cudem ex aequo?

- Jak sprawdzali kto pierwszy przejechał linię w naszym wspólnym biegu to nie byli w stanie określić. A w biegu dodatkowym oboje z Drabikiem się wyjebaliśmy i załatwiliśmy sobie dłonie. Miałam trzy palce w lewej ręce unieruchomione, a on cztery, po dwa na dłoń, więc nie byliśmy zdolni do dalszej jazdy. I tak dwa razy- wyjaśniła, po czym odsunęła się ode mnie.- Wracajmy, bo jutro czeka mnie powrót do Wrocławia, a ciebie do Jastrzębia.

- W porządku.

________

Przycisnęłam pedał gazu, wsłuchując się w muzykę płynącą z głośników zamontowanych w Mercedesie. Głos jednego z polskich raperów wybrzmiewał umilając mi drogę do Wrocławia. Pamiętałam jaką obietnicę złożyłam młodszemu z Pawlickich, przez co musiałam jechać przez Leszno. 

Patrząc na to, o której wyjechałam, w mieście, w którym mieszkał mój przyjaciel, powinnam być około dwunastej. Tak też było i kilka minut po południu zaparkowałam pod domem Piotrka. Nacisnęłam na dzwonek, a zaraz potem mogłam zobaczyć leszczynianina. Brązowooki przepuścił mnie w drzwiach. Zsunęłam buty ze stóp i przeszłam do salonu.

- Dobra gadaj, bo na story Nillson widać było, że się z kimś całujesz- powiedział stawiając dwie szklanki na stole.

- Co chcesz wiedzieć?

- Kto to?

- Tomek.

- A Tomek nazwisko ma?- spytał, patrząc na mnie podejrzliwie.

- Ma. A ty książkę piszesz?- zapytałam, śmiejąc się na durną minę Piotrka.- Fornal.

- Czekaj... On czasem nie jest siatkarzem?

- Jest.

- Ale wy komicznie musicie wyglądać obok siebie- wybuchł śmiechem Pawlicki.

- Wiesz jak wyglądałam przy Antku, który miał metr dziewięćdziesiąt pięć, jak ja miałam metr pięćdziesiąt trzy. Obecnie mam metr sześćdziesiąt osiem, a Tomek ma dwa metry. Lepsza taka różnica jak blisko półmetrowa.

- Eh, do końca życia będę śmiał się z tego jak komicznie razem wyglądaliście- powiedział Piotrek uspokajając się.

______

Tym razem krócej. 

Wleciała nowa książka: I Can't Hide How Feel About You|M.Verstappen/L.Norris

I Can't Pretend to Forget You|  T.Fornal /M.DrabikOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz