Nagle znaleźliby się po drugiej stronie na jeziorze tylko że ono było wyschnięte a na całej długości były porozciągajcie jakieś dziwne pnącza a powietrze było strasznie duszące i nieprzyjemne. Była masa dziwnych drobin które sprawiły że zaczęłam strasznie kaszleć.
Gdy każdy z nas trochę uspokoił nerwy i oddech rzuciliśmy się biegiem na pomoc Steve'owi który był duszony i gryziony przez jakieś dziwne stworzenia które widziałam pierwszy raz na oczy.
- Hejka - powiedziała Nancy po czym wzięła jedno z wioseł po czym z całej siły zaczęła uderzać w potwora. Robin w tym czasie wzięła zapalniczkę Eddiego i odstraszała te potwory jednocześnie kopiąc te które dusiły Steve'a. Eddie i ja wzięliśmy drugie wiosło, które przełamaliśmy na pół po czym zaczęliśmy odganiać te dziwne stworzenia.
- Robin zatrzymaj go! - krzyknęła Nancy.
- Mam go! - krzyknęła Robin a Nancy z całej siły zaczęła uderzać w skrzydlate stworzenie.
- W mordę! - krzyknął Eddie widząc kolejne potwory nadlatujące do nas - o tak! Wynocha - krzyczał wymachując połamanym wiosłem.
- Walnij to! - krzyknęła Robin - proszę.
- Nancy co z tobą!? - krzyknął Eddie gdy nagle jedno z tych latających paskudztw zaatakowało Nancy powalając ją na ziemie.
- Boże Nancy! - krzyknęła Robin przerażona.
- Proszę Robin, zdejmij to! - krzyknęła Nancy do Robin. Widziałam że nie mogą sobie poradzić dlatego szybko do nich podbiegłam waląc potwora rączką od wiosła.
W końcu udało się go pozbyć i przy okazji nawet Steve uwolnił się od tego dziadostwa. Szybko do niego podbiegłam i przytuliłam ciesząc się że nic mu nie jest.
- Jejku Steve dobrze że nic ci nie jest - powiedziałam gdy się od niego odsunęłam.
- Też się ciesze Lily, myślałem że się uduszę - powiedział Steve.
- Może byście pomogli a nie stoicie i się przytulacie! - krzyknął Eddie nadal walcząc z potworem. Szybko odeszłam od Steve'a po czym wróciłam do pomagania Eddiemu w ograbianiu tego czegoś.
W końcu Robin i Nancy również udało się uwolnić od tych latających potworów na pozór przypominających nietoperze.
- Nancy! - krzyknęła Robin trzymając stworzenie.
- Zdychaj! - krzyknęła Nancy waląc w to z całej siły.
- No chodź sukinsynu! - krzyknął Eddie a Steve w tym czasie trzymał jedno z nich za ogon które próbowało się wyrwać po czym zaczął walić nim o ziemie.
- Eddie uważaj! - krzyknęłam widząc że za chłopakiem lecą kolejne.
- Co się boisz? Chodź tu! - krzyknął Eddie do potwora gdy ten odleciał.
- Lepiej nich lecą - powiedziałam po czym zaśmialiśmy się. Na chwile odetchnęliśmy gdy udało nam się z nimi uporać. Oparłam się o złamane wiosło po czym wytarłam ręką pot z czoła wypuszczając głośno powietrze. Oby to cholerstwo nie wróciło.
- Steve! Boże - krzyknęła Nancy rzucając się na chłopaka. Spojrzałam na Robin a ona na mnie po czym lekko się uśmiechnęłam na widok przytulonych do siebie Steve'a i Nancy.
- Jezu Chryste - krzyknął Eddie. Wyglądał bardzo zabawnie taki rozwścieczony, przestraszony i zmęczony a przy okazji mokry jak mały szczurek. Podeszłam do niego po czym lekko przytuliłam do jego boku.
- Jesteś cały? - zapytała Nancy Steve'a.
- Wyżarły mi pół kilo mięcha - powiedział Steve a my z Eddiem się zaśmialiśmy - a po za tym... jestem zdrów jak ryba - dokończył po czym spojrzał na Nancy a ona na niego. Szturchnęłam Eddiego wskazując na nich a ten uśmiał się do mnie szepcząc mi do ucha.
CZYTASZ
Oh Mami • Eddie Munson [1]
FanficOna jest kolejnym „dzieckiem" doktora Martina Brennera - 111. Nazywana pechowym dzieckiem gdyż wszyscy inni uważają, że nie nadaje się ona do laboratorium. Jej moce nie są ujarzmione mimo tego że od 17 lat jest w laboratorium. Możliwe że ich w ogóle...